Otworzyłam oczy, lecz jedyne co to widziałam błękitne niebo. Gdzie jestem? Rozejrzałam się dookoła, była to piękna łąka, a zerkając w dół zauważyłam, że ubrania, które nam na sobie nie są moje. Przyodziana byłam w cudowną i białą niczym chmury, suknię. Była idealna, a dzięki wietrze, który powiewał nią na wszystkie strony, była jeszcze piękniejsza.
Siedząc tak na trawie, wielokrotnie rozglądałam się, szukając żywej duszy. Ale to wszystko na marne, ponieważ byłam tu tylko ja i zapierająca dech w piersiach roślinność. Na co mogłam innego liczyć. Pomimo tego, że nie było tu żadnego drzewa, które w jakiś sposób mogłoby być taką wisienką na torcie w tym pięknym miejscu, to same kwiaty zapierały dech w piersiach.
Ruszyłam przed siebie, idąc swoimi bosymi stopami, dzięki czemu na mojej twarzy pojawiał się co jakiś czas lekki uśmiech, spowodowany gilgotaniem moich stóp przez trawę. Czułam spokój...ale jednak miałam wrażenie, że coś się wydarzy.
W oddali zobaczyłam strumyk, który spływał ze skały do małego brodzika, gdzie było już trochę błękitnej cieczy. Był to jedyny strumyk w całym tym miejscu.
Podeszłam do niego z zamiarem dotknięcia nieskazitelnie czystej wody i napicia się, ponieważ w pewnym momencie poczułam straszne pragnienie, ale gdy tylko tam dotarłam, strumyk nagle zniknął, a na jego miejsce pojawił się wielki kanion, tak głęboki, że ujrzenue jego dna było dosłownie niemożliwe.W tamtym momencie znowu to uczucie zawładnęło moim ciałem. Chęć zobaczenia jak czują się ludzie, którzy się boją. Jak to wygląda. Nie wiem dlaczego, było to po prostu coś co męczy mnie od dawna. Po prostu od zawsze chciałam się okropnie bać. Zobaczyć, zobaczyć jak to jest prawie zginąć. To nienormalne, ale zaczęłam myśleć.
„Czy to ta chwila? Doznam wreszcie tego uczucia? Dowiem się teraz jak to jest być świadomym, że jeden ruch może odebrać życie?"
Takie pytania ZNOWU chodziły mi po głowie, ale jak tylko postawiłam jednej krok w tamtą stronę, coś złapało mnie w pasie, ciągnąc do tyłu i usłyszałam tylko cichy szept „Nie..." więcej nie usłyszałam, ponieważ głos się urwał. Przeszedł mnie dreszcz, a nogi stały się jak z waty.
Upadłam na kolana oszołomiona, próbując poukładać sobie co się stało. Zaczęłam się rozglądać, mając nadzieję, że znajdę właściciela tego głosu, ale na marne. Wszędzie tylko ta sama piękna zielona trawa i kwiaty, w których można się zakochać.
Ruszyłam znowu przed siebie i zobaczyłam pierwsze drzewo odkąd tu jestem, na którym do jednej z jego gałęzi była przywiązana lina, która wyglądała, jakby ktoś już jej używał, popełniając straszliwy czyn, a mianowicie samobójstwo.
„Dlaczego straszliwy? Sama chce to zrobić..,"
I kolejny raz, kolejne pytanie zaprzątało wtedy moje myśli, ale tym razem nie podobało mi się ono, ponieważ pokazywało, jak bardzo moje zachowanie jest dziecinne i nieprzemyślane, więc jak najszybciej wypędziłam je z mojego umysłu i ruszyłam w stronę tego drzewa z takim samym zamiarem jak wtedy przy tym wielkim kanionie.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Stanęłam przed drzewem i zaczęłam myśleć jak dosięgnąć tego sznura, aby spełnić moje pragnienie, lecz nie miałam pomysłu jak to zrobić. Chodziłam już ponad godzinę dookoła drzewa i wreszcie wpadłam na pomysł, a mianowicie:
Wejdę na gałąź, na której jest sznur. Przyciągnę go do siebie, zawiąże na szyję i skoczę.
Tak wyglądał mój plan, który zaczęłam realizować. Wdrapałam się na drzewo, a następnie tak jak było w moim „planie", przyciągnęłam sznur, owijając go sobie na szyi. Zaczęłam liczyć do czterech, a na 5 miałam skoczyć.
1...2...3...4...i skończyłam, lecz nie wiem jakim cudem, ale gdy już miałam zawisnąć, w ostatniej chwili sznur odwiązał się i zamiast zginąć, usłyszałam ten sam szept co przy kanionie i poczułam przeszywający ból kolan, ponieważ to na nie spadłam.
Usiadłam na trawie i zaczęłam myśleć, dlaczego zawsze, gdy chcę to zrobić, ktoś lub coś mi w tym przeszkadza.
Nagle usłyszałam czyiś głos mówiący, że to nie mój czas, i że nie pozwoli mi spełnić moich zamiarów odnośnie siebie. Pod koniec zdania poczułam straszliwy ból głowy i ciemność.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤Tym razem obudziłam się w sali, która była cała biała, ja leżałam na jakimś łóżku, a obok mnie siedziała zapłakana kobieta.
- Kim jesteś? - Zapytałam, a ona popatrzyła się na mnie i przytuliła szybko.
- Nareszcie! Już myślałam, że się nie obudzisz! Panie doktorze! Ona żyje! - Krzyczała, a ja patrzyłam na nią, nie wiedząc co powiedzieć.
- Przepraszam, czy my się znamy? - Zakłopotana, spytałam niepewnie, a oczy kobiety, momentalnie się rozszerzył. A sama ona stanęła w bezruchu.
- Nie pamiętasz mnie? - Zapytała szybko i nie czekając na moją odpowiedź, podbiegła do lekarza, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Oboje zaczęli coś mówić, ale nie słyszałam, ponieważ byli za daleko. Z tego co wywnioskowałam z ruchu ich warg, mężczyzna zaczął jej coś tłumaczyć, ale chyba nie była to dobra rzecz, bo po chwili kobieta wybuchła płaczem i przyszła do mnie - jestem twoją starszą siostrą. Mam na imię Ania - zaczęła tłumaczyć, co chwila ocierając spływające po jej policzkach łzy - Zapadłaś w śpiączkę, ponieważ miałaś wypadek. Potrąciło cię auto, ale osoba, która to spowodowała uciekła z miejsca zdarzenia. Całe szczęście wszystko z twoim stanem zdrowia jest okej, niestety jest jedno ale. Uderzenie w głowę było tak mocne, że straciłaś pamięć i niewiadom czy ją odzyskasz -ostatnie słowa ledwo wypowiedziała przez drżący głos, który ma przez to, że płacze.
W tym momencie wszystko nabrało sensu, byłam w śpiączce. jedna część mnie chciała odebrać mi życie, a ta druga mnie ratowała i to ona szeptała mi te słowa do ucha, tym sposobem walczyła z tą drugą stroną. Całe szczęście, jestem tu, żyję i prawdopodobnie siedzi obok mnie moja siostra, przykro mi tylko, że nic nie pamiętam, musi ją to okropnie boleć - a gdzie moja mama? - zapytałam, ponieważ każde dziecko powinno mieć mamę. Ania popatrzyła na mnie i zamarła. Jej twarz w jednym momencie z zapłakanej, zmieniła się w przerażoną, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Kim jest moja mama? Jaka jest przeszłość? Czemu tak zareagowała na te słowa?
*******************************************************************************************
Czeeeeeeść, to mój pierwszy one shot, który nie jest długi ponieważ ma tylko około 1000 słów, no ale ważne, że jest!
Ogólnie to miała być książka, ale podczas pisania tego rozdziału wyszedł one shot, więc już nic nie zmieniałam i postanowiłam go zostawić.
Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na wyrozumiałość, ponieważ nie jestem jakąś wybitną pisarką i jestem tego świadoma, wiem, że pewnie jest dużo błędów, no ale halo! Nikt nie jest idealny, tak? Uczymy się na błędach
Wiem również, że zapewne wyszedł beznadziejnie, ale co tam.
Miłego wieczoru/dnia/południa itd.
~ Hyemi
CZYTASZ
"Życie na krawędzi" //One Shot//
RandomCzym jest życie? Do czego jest nam potrzebne? Jak to jest żyć na krawędzi? Jak to jest wiedzieć, że jeden ruch powoduje śmierć? Takie pytania zadawała sobie Anika, stąpając stopami po pięknej łące. Bez drzew, bez ludzi. Tylko cudowne, białe kwiat...