Pov. JakeSytuacja wyglądała tak: chłopacy gdy przyszli od razu zaczęli nawijać, że nie możemy zaniedbywać obowiązków, i że musimy być ostrożni.
A ja zamiast ich słuchać myślałem o niej.
O jej oczach, uśmiechu, radości wymalowanej na twarzy. Nie obchodziło mnie za bardzo co do mnie mówią. Liczyła się tylko Ona. Tylko jej śmiech...-Jake! Ziemia do Jake'a! Ej stary idzie tu.- odparł z uśmiechem Damen.
-Gdzie?! Ej! To nie było śmieszne -fuknąłem patrząc na trzęsących się z śmiechu chłopaków. Odwróciłem się od nich i udawałem obrażonego.
- Oj no nie fochaj się bo jeszcze twoja dziewczyna pomyśli bóg wie co. Bo tak w nawiasie mówiąc patrzy się na nas. Przepraszam,nie na nas tylko na ciebie. Więc rusz ten zgrabny tyłek i idź do niej zagadać.- powiedział Jase ruszając w tym czasie dwuznacznie brwiami.
-Pójdę jeśli... pójdziecie ze mną
- uśmiechnąłem się cwanoChłopakom od razu zrzedła mina. Poczułem ,że już ich mam w garści. Wstałem jako pierwszy i chyba to był najgorszy błąd w moim życiu ... Bo niestety szklanka z moim ulubionym sokiem pomarańczowym wylała się na mnie kiedy wstawałem. Czy tylko mnie spotyka taki pech? Cała bluza i moje nowiutkie białe superstary zmieniły kolor na pomarańczowy. Po prostu zajebiście.
-Stary nic ci nie jest? Chcesz może rozpuszczalnik?-zapytał rozbawiony Jase.
-Nie wiesz wszystko w porządku-przewróciłem oczami. rozpuszczalnik? weź się jebnij, najlepiej by było jakbyś go wypił. Przynajmniej był by spokój... A teraz przepraszam , idę z moją pomarańczową rybką na spacer-powiedziałem rozbawiony i odszedłem do toalety . Gdy prawie dotarłem do jakże ciekawego miejsca zawołał mnie Damen.-Ej ! Jake! Stary!- wrzeszczał jak najęty -Co?- zawarczałem i się odwróciłem. Gdy to zrobiłem ten gej zaczął mi pstrykać zdjęcia. Nie mówiąc już nic żeby nie marnować słów na tego dekla, skierowałem się w stronę drzwi by odprowadzić rybkę na swoje miejsce -czyli do ścieków- akurat mi się poszczęściło i znalazłem na podłodze szmatę oczywiście do wycierania. Tak mówię na wszelki wypadek. Kiedy już się nie co ogarnąłem (czyt. powycierałem byle jak) wyszedłem z tej jakże zacnej łaźni i skierowałem się do stolika z tymi debilami..... zaraz ,zaraz gdzie oni są. Rozglądam się po całym lokalu , aż dostrzegam ich przy stoliku....Jezu lepiej być nie mogło. Słyszycie tą ironie? Bo ja tak.
Siedzieli przy stoliku z nią i jej koleżanką rozmawiając o czymś zawzięcie,nie ma co lepiej się nie skompromituje niż teraz... raz kozia śmierć .Mówię i ruszam do przodu.
~~**~~**~~
Pov. Emili
Usłyszałam trzask spadającej szklanki , odwróciłam się by zobaczyć co się stało. Zobaczyłam śmiejących się chłopaków i jego był oblany sokiem pomarańczowym , gdy to zobaczyłam wybuchłam śmiechem. Łucja się na mnie popatrzyła jak na debilkę, wskazałam głową na niego. Gdy zobaczyła to co ja również wybuchła niepohamowanym śmiechem i w taki ten sposób przykułyśmy uwagę jego kolegów. Jak to zobaczyłam od razu spoważniałam i posłałam Łucji znaczący wzrok,i się uspokoiła . Obserwowałam co jakiś czas dalsze rozwinięcie tego wydarzenia gdy nagle chłopak zniknął mi sprzed oczu, a w naszą stronę szli jego koledzy.
-Cześć, dziewczyny -przywitał się z nami blondyn o złotych oczach -Siema- odpowiedziałam mało przyjaźnie -Jestem Jase a to mój przyjaciel Derek- przedstawił się i wystrzeżył zęby zresztą tak samo jak ten jego przyjaciel. -Ja jestem...-chciałam dokończyć ale przerwała mi Łucja.
CZYTASZ
W strumieniu łez
FantasyRodzina... Przyjaciele... A co najważniejsze miłość... Witajcie w moim świece idealnym... Pozbawionym problemów. Aż do momentu kiedy świat staję do góry nogami.. Witam w moim nowym opowiadaniu . Długo myślałam nad tym czy aby rzeczywiście go napisa...