Wstałam wraz ze świtem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym leżałam. Duży salon. Ja spałam na kanapie z Izumi. Chłopcy spali na podłodze. Wyglądali co najmniej zabawnie.
Aki przytulił rękę Tetsu, Adachi położył nogę na udo czarnookiego i leżał na boku odwrócony do niego, a Tetsuya spał rozłożony. Cała trójka chrapała. Mimowolnie uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy.
Przeszłam zwinnie wymijając ich. Ubrałam się w krótkie spodenki, jasną koszulkę, przypięłam katanę do pasa i założyłam buty.
Wróciłam do salonu. Stanęłam niedaleko śpiących i wzięłam głęboki wdech.
-Wstawać!-wykrzyczałam.Wszyscy zerwali się i łapali za broń jakby ktoś ich atakował. Wszyscy oprócz Aki'ego. Westchnęłam i spojrzałam na białowłosego. Spał jak małe dziecko.
-Mamy dużo roboty.-uśmiechnęłam się do nich.Gdy wyszli z domu ja poszłam w kierunku śpiącego. Szkoda mi było go budzić, ale jakoś to przeboleję.
-Aki...Wstawaj...-szturchałam go, ale bez skutku.Nagle poczułam jego dłonie na mojej talii i po chwili przytulił mnie jak maskotkę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Dzień dobry Katsumi-chan.-powiedział sennie z zamkniętymi oczami.
-Najwyższy czas Aki-kun.
-Już wstaję, ale jeszcze chwilkę. Wszystkiego najlepszego.-powiedział i pocałował mnie w czoło. Zarumieniłam się.
-Pamietałeś....
-Zawsze pamiętam.Po kilku minutach oboje wstaliśmy i poszliśmy do reszty.
-Na początek póki nie mamy zasianych warzyw i owoców musimy jeździć do miasta. Trzeba też zamówić materiały. Wszytko kosztuje więc pomyślałam, że na razie będziemy wykonywać proste zlecenia. Ja i Aki pojedziemy do miasta. Wy w tym czasie posprzątacie tutaj. Oszacowałam zniszczenia. Mimo tego, że trzeba dużo odnowić i naprawić damy radę. Wszystko mam już ustalone. Do roboty!Uśmiechnęłam się do wszystkich, ruszyłam do budynku, w którym aktualnie spaliśmy i przygotowałam się na wyprawę do miasta.
Wyszłam i zauważyłam, że Aki właśnie osiodłał swoją klacz. Popatrzył się w moją stronę i wytrzeszczył oczy.
-Mam coś na twarzy?-zapytałam lekko się rumieniąc.
-Niesamowita.-wydusił z siebie po chwili.
-Klacz... Tak, jest cudo...-przerwał mi.
-Ty... ty jesteś niesamowita.-dodał i przybliżył się do mnie. Złapał mnie w pasie i zmniejszył odległość między nami.Spojrzał mi głeboko w oczy. Zauważył, że byłam lekko przestraszona. Usmiechnął się zalotnie i przeniósł wzrok na moje usta. Przybliżał się powoli. Położyłam palec na jego wargach.
-Musisz zasłużyć.-uśmiechnęłam się do niego zalotnie i odsunęłam go od siebie.
-Rozumiem...Wsiadłam za nim na klacz i przytuliłam się do jego pleców. Nie musiałam widzieć, żeby wiedzieć że się uśmiecha.
Jechaliśmy do miasta może 30 minut. Rozejrzałam się po rynku, na którym aktualnie się znajdowaliśmy. Dużo straganów ze świeżymi warzywami, rybami i innymi mniej przydatnymi rzeczami.
Zsiadłam z konia i poszłam w kierunku stoiska z biżuterią. Przyglądałam się każdej błyskotce. Jednak w oko rzucił mi się srebrny łańcuszek.
Wisiał na nim podłużny, niebieski kryształ. Przyjrzałam mu się. Kiedyś go już widziałam. Przez chwilę wydawało mi się jakbym słyszała szum wody. Fale obijające się o skały. Wspomnieniami przeniosłam się nad morze, nad którym odpoczywałam z rodziną gdy jeszcze byłam mała. Dokładnie tego samego dnia 10 lat temu.
Wtedy nikt nie wiedział o moim darze. Można rzec, że wtedy traktowano mnie jak zwykłą dziewczynkę.
Bawiłam się nad słoną wodą, aż ta uniosła się nade mną. Pojawił się tunel a ja w niego weszłam. Przyglądałam się stworzeniom tam żyjącym. Nagle mój wzrok zawiesił się na niebieskim kryształku. Płynął w moim kierunku. Sięgnęłam po niego jednak nie zabrałam go. Potem wróciłam na brzeg gdzie już czekali moi rodzice.
-Katsumi...-z zamyślenia wyrwał mnie ciepły głos, który tak bardzo lubiłam.
Spojrzałam na chłopaka. Patrzył na mnie ze zmartwieniem. Przyglądał mi się. Po chwili dotknął wierzchem dłoni mój policzek.
-Wszystko w porządku?
-Tak... Wszystko dobrze. Po prostu ten wisiorek jest piękny...Ruszyłam w kierunku następnego straganu zostawiając chłopaka za sobą. Właśnie teraz zrozumiałam, że oddałam swoje moce. Te, które otrzymałam tamtego dnia. Sama nie wiem czy żałuję tego, czy wręcz przeciwnie. Jednak jedno wiem nie straciłam najważniejszego, za to zyskałam bardzo dużo.
Po kilku minutach nasze zakupy dobiegały końca. Brakowało tylko ostrzałek do mieczy. Usiadłam przy fontannie i bacznie obserwowałam wodę. Tego dnia było bardzo spokojnie.
Przejechałam palcami po wodzie i poczułam lekkie mrowienie. Odsunęłam gwałtownie rękę i dokładnie obejrzałam dłoń. Drżała, a ja nie mogłam tego opanować. Chwilę potem przestała.
Postanowiłam zapomnieć o tym i rozglądałam się w poszukiwaniu białowłosego. W pewnym momencie zauważyłam go. Szedł w moją stronę. Ręce miał za plecami. I był uśmiechnięty.
-Zamknij oczy.-powiedział, a ja to wykonałam. Po chwili poczułam lekkie zimno na karku, a potem tylko mały ciężar na mojej szyji.Otworzyłam oczy. Spojrzałam w dół. Na moich piersiach spoczywał kryształ. Zaświecił się i znów poczułam mrowienie.
-Dziękuję.-rzuciłam mu się na szyję.
-Mały prezent dla wielkiej osoby.-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-Skończmy te zakupy i wracajmy do reszty.
-Dobry plan.Poszliśmy do kowala. Gdy weszłam do środka poczułam charakterystyczny zapach stali i dźwięk młota walącego o kowadło.
Na ścianach wisiały topory, miecze, katany i inne bronie, których nazw nawet nie pamiętam. Rozglądałam się po budynku.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc? Coś wykuć, naostrzyć, a może chcecie coś kupić?-przywitał nas miły staruszek.
-Witaj. Chcę kupić ostrzałki do katan.
-Oczywiście... Czy to nie jest?...-przyglądał się mojej broni zawieszonej przy pasie.-Te wykończenia. To na pewno ona. Katana, która należała do Ishidy. Wszędzie bym ją poznał. Sam jestem jej twórcą.
-Ty...znasz mojego dziadka?
-Dziadka? To znaczy, że ty jesteś Córką Księżyca...-uważnie mi się przyglądał.
-Tak. To Pan wykonał tę katanę? Jest niesamowita. Ishida-sensei podarował mi ją.
-Jest dobra... Jednak myślę, że jako wnuczka Ishidy i Córka Księżyca powinnaś mieć coś o wiele lepszego.
-Ta jest dla mnie bezcenna. Aczkolwiek umiem korzystać z dwóch. Wykonasz dla mnie nową?
-To byłby dla mnie zaszczyt. Jednak to nie będzie takie łatwe. Potrzebuję pewnej substancji. Teraz nie tak prosto ją zdobyć.
-Nie ma problemu. Zrobimy to dla Pana.
-Dobrze. A tak po za tym jestem Tsuyada.
-Ja jestem Katsumi, a to mój towarzysz Akinori.-uśmiechnęłam się wskazując na chłopaka.
-Miło mi was poznać. Jeżeli chcecie zdobyć ten odczynnik, musicie skierować się do Zaułka Żeglarzy. Powiedzcie, że przysyła was Tsuyada. Nie rzucajcie się w oczy i nie szukajcie kłopotów.
-Dobrze. Zatem ryszamy. Wrócimy niebawem. Do zobaczenia!
-Powodzenia dzieciaki...
CZYTASZ
Wojownicy cienia
AçãoPrzygarnęli nas. Wyszkolili. Teraz jesteśmy marionetkami w ich rękach. Nie znamy ich. Obserwują, słyszą wszystko. My mamy tylko ślepo podążać za rozkazami. Jednak nadali nam cel. Zabić ich.