Abigail's prov
Wchodząc do windy uświadomiłam sobie, że nawet nie mam żadnych pytań, nic nie przygotowałam. Zaczął zżerać mnie stres. Nie wzięłam nawet notatnika, a co dopiero długopisu.
Myśl trzeźwo- skarciłam siebie w myślach - opanuj się! - kontynuowałam.
Po kilkunastu minutach uspokoiłam się i przypomniałam sobie, że mam telefon.
Mogę go nagrać jeśli się zgodzi - uznałam z zadowoleniem.-Chyba się stresujesz, co? - zapytał ze śmiechem na ustach mój brat.
-W cale nie - dźgnęłam go łokciem w żebra i zaśmiałam się. Nie chciałam żeby wyszło, że to ściema.Dojechaliśmy na piętro, trochę się spięłam.
-Wyluzuj, bądź sobą - pokrzepił mnie Jason. Uśmiechnęłam się do niego blado. - część niespodzianki czeka Cię już niedługo - wyszczerzył się.Evan's prov
Stałem osłupiały, ojciec cały czas przewiercał mnie oczami.
-Masz jeszcze na dzisiaj jedno zadanie - powiedział odkaszlając.
Ciekawe, co dla mnie jeszcze masz.- powiedziałem ironicznie w myślach.
Uniosłem do góry lewą brew oczekując, że powie coś więcej.
-Obiecałem jednej dziewczynie, jakiejś uczennicy, że przeprowadzi ze mną wywiad, ale mam ważne spotkanie, powinna być tu za moment. - oznajmił mi, wziął kilka rzeczy z biurka i wsadził je do teczki.
-Uważaj na to co mówisz, powodzenia. - uśmiechnął się i wyszedł. Byłem w szoku.
CO ON KURWA SOBIE WYOBRAŻA!? Gotowało się we mnie. Jeszcze mam udzielić jakiegoś pieprzonego wywiadu, super.
Zacząłem niecierpliwie przechadzać się po pomieszczeniu oczekując gościa.
Usłyszałem jakieś kroki i ściszone głosy, troszkę się spiąłem.
Co jeśli palne coś nieodpowiedniego?
Ktoś lekko zapukał w drzwi.
-Proszę - powiedziałam trochę trzęsącym się głosem.
Drzwi powoli się otwierały. Postanowiłem, że usiądę za biurkiem.
Chwilę po tym zza drzwi wyłoniła się...Sekretarka.
-Panie Evans, goście już czekają na pana czekają.
-Eeee - lekko się zmieszałem - każ im wejść.
Kiwnęła głową i wyszła.
Kilka sekund po tym usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
-Proszę wejść! - odparłem.
Drzwi lekko skrzypnęły a zza nich wyłoniła się drobniutka kobieta.
To Abigail - uświadomił mi mój mózg.
Patrzyła się na mnie dziwnym pytającym wzrokiem.
-Chyba pomyliłam gabinety, wybacz. -
Zwróciła się w stronę drzwi.
-Abigail, stój - krzyknąłem - w cale nie pomyliłaś gabinetów, zastępuje dziś ojca, witaj, może zechcesz usiąść?
Widziałem zakłopotanie na jej twarzy, ale zasiadła na przeciw mnie, unikając mojego spojrzenia.
-Eee witaj - bąknęła. - ile masz dla mnie czasu?
-W sumie to...chyba nic innego oprócz tego nie mam do pracy, więc ile chcesz.
Kiwnęła głową, widziałem, że coś ją trapi.
-Zaczynamy? - zapytała się, przy tym tak ślicznie się rumieniła, założyła swoje włosy za ucho odkrywając rząd kolczyków, udało mi się dostrzec, że jednym z tych kolczyków była malutka miniaturka wilka. Założyła nogę na nogę, sadowiąc się wygodniej na fotelu. Nie zwróciłem wcześniej na to uwagi, ale była bardzo ponętna. Mimo tego, że była drobniutka, to miała kształty, za które nie jedna kobieta by zabiła. Jej przepiękne włosy o kolorze złotego miodu spływały delikatnie wzdłuż jej długiej szyi.
Udało mi się spojrzeć w jej cudowne szare oczy, które nie wyrażały zupełnie nic. Pustka. Wiały chłodem. Wtedy wzniosła podbródek wyżej, odważyła spojrzeć mi się oko w oko, uśmiechnęła się blado i ......×××××××××××××
CZYTASZ
Ty? Moją mate?
Wilkołaki"-(...)To jakieś chore żarty. Przecież oni mnie zabiją i ciebie przy okazji też. To nie dzieje się na prawde....." Dowiesz się co dalej czytając te skromną opowiastkę ;3 Uwaga! Pojawiają się treści dla dorosłych oraz wulgaryzmy :) Okładkę wykonała f...