8; BAL MASKOWY

46 10 1
                                    

Stoję przed lustrem ubrana już w swoją suknię. Jej długi materiał opadał na samą podłogę. Razem z Kate opracowałam plan. Plan zemsty.

— Gotowa? — zapytała Kate z uśmiechem na ustach.

— Tak, tylko węzmę maskę i możemy ruszać. — wzięłam z łóżka swoją biało — złotą maskę i ruszyłam ostrożnie do wyjścia.

Zza okna samochodu było widać już wielki pałac, a mi na ten widok aż opadła szczęka. Kilka dziesiąt eleganckich i sportowych samochodów bylo już zaparkowany. Dziewczyny ze swoimi partnerami pięknie wyglądającymi. Wyobrażałam sobie tak ten dzień z Loganem u boku. Lecz tak się nie stało. Logan raczej mnie nie pozna bo nie wiedział jaką będę miała sukienkę, a dzięki masce mnie nie rozpozna.

Weszłam do ogromnego holu. Moją uwagę przykuły dekoracje, drogie obrazy. Sam dom jak i z zewnątrz robił duże wrażenie. Tłum ludzi, dziewczyny w pięknych sukniach, a chłopacy w garniturach. Obok grała kapela, a po bokach były długie stoły z przekąskami. Na środku już pary kołysały się do muzyki. Moim zadaniem było wtopienie się w tłum i być niezauważoną przez Logana.

Godzina minęła ludzie się już rozkręcili. Czas najwyższy przerwać ten bal na chwilę. W ciągu godziny od Logana dostawałam mnóstwo wiadomości ale nawet nie odczytywałam.
Wyciągnęłam telefon spod stanika bo tylko tam mogłam coś schować i napisałam szybkiego SMS -a do Kate:

- Zaczynamy.

Weszłam na scenę i złapałam za mikrofon żeby coś powiedzieć.

— Witam wszystkich. Chciałabym zaśpiewać pewną piosenkę o pewnym chłopaków. Większość go pewnie zna jest tutaj wśród nas, mówię tu o dość popularnym lovelasie. — powiedziałam do tłumu ludzi patrzących się na mnie. — Logan ... To piosenka zadedykowana specjalnie dla ciebie. — przez ułamek sekundy słyszałam szepty innych ale szybko ogłuszyła mnie melodia pt. Peacock utworu Katy Perry. (Piosenka u góry, polecam przeczytać tłumaczenie).
Po pierwszym refrenie przestałam przestałam śpiewać i tylko z tyłu chórek zastąpił mnie, a ja natychmiastowo zeszłam ze sceny. Z Kate przybiłyśmy sobie piątkę.

— Zmywajmy się stąd jak najszybciej,              Kate.

— Byłaś świetna May! Widziałaś jego minę ! — dogoniła mnie Kate, z zachwytu nie mogła się powstrzymać od dodania jakiegoś komentarza.

— Nie. — odpowiedziałam szybko. — Kate daj mi kluczyki od samochodu, a ty tu zostań. Nie chce go spotkać.

— Ah, tak. Trzymaj. — wyjęła kluczyki z torebki i podała mi.

— Dzięki, przyjadę po ciebie później.

— Emm... May ? — zawahała się Kate przez chwilę.

— Tak? — zapytałam, odwracając się w jej stronę.

— On stał z Ashley cały czas. — powiedziała zaniepokojona Kate.

— To nic Kate, z nim wszystko skończone. Do zobaczenia. — odwróciłam się jak najszybciej i pobiegłam szybko w stronę samochodu by jak najszybciej dotrzeć do akademika.

***
W pokoju odrazu przebrałam się w t-shirt, rurki i ramoneskę wszytsko było w kolorze czarnym. Musiałam trochę pobyć sama i przemyśleć sobie to wszytsko. Usiadłam powoli na łóżku i zerknęłam na wcześniej już wibrujący telefon.

18 nieodebranych połączeń i 10 nieodczytanych wiadomości od Kate.

Zaczełam wszytskie po kolei czytać jeden sprawił, że zamarłam przez chwilę.

- Logan się strasznie wkurzył, że zerwałaś z nim w taki sposób. Pytał się gdzie jesteś, nic mu nie powiedziałam ale obawiam się, że pojechał do akademika. Zgaś światła to pomyśli sobie, że cię nie ma.

Przestraszyły mnie gwałtownie otwierające się drzwi od mojego pokoju. To był Logan... Wkurzony Logan.

— Co Ci odbiło?!

— Nie wiem o co ci chodzi. — udawałam niewinna minę.

— Proszę cię nie udawaj i powiedz co Ci odbiło, May.

— Gdzie zgubiłeś swoją Ashley?

— To nie tak jak myślisz, May... Nie zdradziłem cię, nie mógłbym.

— Wiesz co daruj sobie. — machnęłam ręką. — Nie chce tego słuchać, wierzę ci, że do niczego nie doszło ale okłamałeś mnie.

— Nie miałem innego wyjścia. — spojrzał się na mnie z zatroskaną miną ale na nie chciałam tego słuchać. Nie chciałam nawet na niego patrzeć.

— Zawsze miałeś przede mną jakieś tajemnice, których nie chciałeś mi ujawnić. — popatrzyłam się Loganowi w oczy. — Nie ufam tobie...

— Wiem, May. Przepraszam. Ja to wszytsko naprawie.

— Przestań... Podjęłam decyzję.

— Decyzję?

— Tak... To wszytsko za szybko się potoczyło... Chcę to zakończyć raz na zawsze. — powiedziałam z ogromnym bólem w sercu. Logana twarz przypominała już obojętną.

—  Tego chcesz? — powiedział stanowczo.

— Tak. — odpowiedziałam krótko, nie patrzą się na Logana. — chcę żebyś zniknął z mojego życia.

— Powiedz mi to prosto w oczy a zniknę raz na zawsze, May... — podszedł do mnie, podnosząc mi lekko podbródek żebym spojrzała mi w oczy.
Poczułam jak serce mi się rozpada na milion kawałków. Nie chciałam tego ale musiałam to zrobić. To wszystko za szybko szło.

— Chcę żebyś zniknął z mojego życia. — powiedziałam bez wahania.

Widziałam przez chwilę w oczach Logana ból, a potem oschłość. Zraniłam go. Tak musiało być dla mojego dobra.
Zaśmiał się cicho pod nosem, puszczając mój podbródek.

— Sama tego chciałaś. — odwrócił się i wyszedł trzaskając drzwiami. Ja stałam na środku pokoju, nie dowierzając co właśnie się stało i co powiedziałam.

Położyłam się na łóżku opatulając się miękkim różowym kocem. Nie minęła chwilą, a ja wybuchnęłam płaczem.

______________________________________

Po tak długim czasie w końcu wracam. Myślałam, że nigdy nie skończę tego rozdziału. Tak, wiem jest dość krótki ale ciężko mi było kompletnie zacząć go pisać. Ciężko mi było znaleźć weny do pisania. Zazwyczaj to siadałam zaczynałam pisać ale kończyło się na usuwaniu.

Co sądzicie o tym rozdziale? Czy Maya słusznie postąpiła?
Zostawcie gwiazdkę i komentarz.

Koniecznie musicie mi napisać swoją opinię.

Do zobaczenia ! Buziaki ! 😍❤️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To Dopiero Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz