Revenge

51 8 30
                                    

  Siedziałem już dłuższą chwilę na łóżku w moim małym pokoju i patrzyłem w nicość. Nie włączyłem światła. Ciemność od zawsze sprawiała, że lepiej mi się myśli. Nagle odczułem potrzebę zapalenia, więc wstałem, otarłem mokre od łez policzki i wyszedłem na balkon. Nawet nie wiedziałem, że płaczę. Z chwilą wyjścia poczułem powiew zimnego powietrza, ale nie przejąłem się tym. Od jakiegoś czasu mało obchodziło mnie moje zdrowie czy cokolwiek. Wyciągnąłem z paczki papierosa i włożyłem go między wargi. Chwilę zajęło mi odszukanie w spodniach zapalniczki, ale w końcu i ona znalazła się w moich, zimnych, drżących dłoniach. Odpaliłem zapalniczkę i spojrzałem przed siebie. Całe miasto spowite było przez zapadający  mrok, jedyne źródła światła, jakimi były latarnia naprzeciwko i moja zapalniczka, tworzyły magiczny nastrój, wszystko wydawało się być takie spokojne. Wziąłem bucha i od razu poczułem tak dobrze mi znany smak mentolu, zaciągnąłem się nim i tym samym uspokoiłem trochę drżenie rąk. Tylko prosiłem się o raka płuc – ironiczny uśmiech zawędrował na moje usta – Gdybyś tu był...

* * *

- Uppie, wiesz w ogóle, jak to działa? -spytał 12-latek patrząc z niepewnym uśmiechem na przyjaciela.
- No jasne Channie! Podejrzałem kiedyś mojego kuzyna, kiedy to robił. - odpowiedział śmiało ten drugi.
Chłopak wsadził papierosa między wargi i próbował odpalić go zapalniczką, którą dzierżył w dłoni.
- To chyba nie tą stroną Jongup.. - wtrącił Himchan używając pełnego imienia przyjaciela, co zdarzało się  tylko w nagłych wypadkach.
- Jeśli jesteś taki mądry, to sam spróbuj.. - odpyskował Jongup przekazując obślinionego papierosa Channiemu. Ten przekręcił go, umieścił między wargami i zgrabnym ruchem odpalił za pomocą zapalniczki. Był dumny z tego, że to jemu, a nie jego przyjacielowi, udało się rozgryźć tą zagadkę świata dorosłych, jednak gdy dym znalazł się w jego płucach zaczął strasznie się dusić, na co Uppie zareagował gromkim śmiechem. Himchan zrobił nadąsaną minę i przekazał zabójczy przedmiot towarzyszowi. Drugi chłopiec nie chciał wyjść na niedoświadczonego, ale jemu również nie udało się poprawnie się zaciągnąć, więc po chwili  i on niemiłosiernie się krztusił.
- Blee...nigdy nie zrozumiem, jak dorośli mogą to robić, nie ma w tym nic przyjemnego, a w zamian dostają tylko raka płuc!! -wrzasnął zawiedziony brunet.
- Ja też Channie, czego to oni nie wymyślą..
* * *
   Wypaliłem papierosa i ugasiłem niedopałek w wiszącym tam kwiatku. Trząsłem się z zimna, więc postanowiłem wrócić do pokoju. Wchodząc spojrzałem na wiszący na ścianie zegar. 19.00, za godzinę powinienem wyjść. Podszedłem do szafy i zacząłem przyglądać się garniturowi, który przygotowałem na to przyjęcie. Tak ważna noc wymaga odpowiedniego stroju. To wyjątkowy garnitur. Miałem go na sobie tylko raz. Choć początkowo przeznaczony był na bal z okazji końca szkoły, na który miałem iść z przyjacielem, finalnie założony został na jego pogrzeb.
* * *
- Uppie!! A może różowy? Myślisz, że do mnie pasuje? Jestem pewien, że wyglądam w nim kusząco – wykrzyknął Himchan robiąc podejrzany ruch brwią.
- Uspokój się Channie...ludzie na nas patrzą..- wyszeptał Jongup próbując uciszyć przyjaciela.
- No weeeź, doradź mi Uppie!!- brunet zachowywał się coraz głośniej.
- Himchan błagam Cię, jeśli wywalą nas z tego sklepu, nigdy nie znajdziemy garnituru dla Ciebie, a to już 4 sklep, w którym szukamy, bo Tobie nic nie pasuje..Czy nie możesz wybrać go tak szybko, jak ja?
- To nie moja wina, że żaden z tych garniturów nie oddaje mojej wyjątkowości – chłopak zaczął się dąsać.
Jongup nie znosił widoku jego smutnej twarzy, więc chwycił wierzch jego dłoni, przyciągnął go do siebie i powiedział – Kup cokolwiek i tak będziesz najbardziej wyjątkową osobą na tym balu. Himchanowi spodobała się reakcja przyjaciela, bo uśmiechnął się i nieco zarumieniony zniknął w dalszej części sklepu. Po 20 minutach przyszedł z granatowym garniturem. - Co za ulga.. – wyszeptał Jongup i odetchnął spokojnie.

Revenge(oneshot)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz