⁴· ᵈᵒⁿ'ᵗ ᵇᵉ ˢᵒ ᵈʳᵃᵐᵃᵗⁱᶜ, ᵖʳⁱⁿᶜᵉˢˢ

196 21 8
                                    

Słysząc dzwonek od razu rzuciłem się w stronę drzwi, nie siliłem się nawet na pakowanie swoich rzeczy do plecaka, wziąłem je po prostu do rąk. Jedyne co chciałem to oddalenie się jak najdalej od Jeffersona i jego poetyckich stwierdzeń na moją głupotę. Kto by pomyślał, że w pierwszej ławce jest to jeszcze gorsze niż w każdej innej.

Szedłem swoim tempem nie przejmując się rozbieganymi ludźmi. Nie musiałem dzisiaj czekać na przyjaciół jak się wyzbierają, ponieważ dzisiaj miałem zaszczyt samotnej podróży do domu. Nie żegnałem się nawet z Nickiem, i tak miał przyjść wieczorem na nasze wspólne oglądanie horrorów. Myśląc o tym od razu poprawił mi się humor. Możliwe, że było to głupie myślenie nastolatka ale naprawdę miałem nadzieję, że napijemy się trochę alkoholu i znowu pojawi się śmieszny szum w mojej głowie. Miałem tylko siedemnaści lat, moje urodziny zbliżały się w swoim własnym tempie, jednak znaczyło to że mogłem już pić i nie było to tak patologiczne jak czternastoletnie letnie dzieci pijące alkohol częściej i więcej niż niejeden dorosły. 

Przeszedłem na drugą stronę jezdni uważając żeby przypadkiem nie zostać rozjechanym przez starszych uczniów, który mieli już swoje prawa jazdy i auta. Zazdrościłem im ogromnie tej wygody. Jakby to zależało ode mnie to już dawno zdawałbym prawo jazdy żeby jedynie mieć możliwość podróżowania gdzie chce i o której godzinie chce. Mój rozmarzony umysł znów odpłynął z dala od prawdziwego świata, rozkoszując się słodką ale fałszywą rzeczywistością stworzoną w moje głowie.

Dopiero dźwięk klaksonu przywrócił mnie do realizmu szarego świata. Przekręciłem głowę w stronę źródła dźwięku tylko po to żeby zobaczyć samochód zjeżdżający na pobocze przede mną. Zmarszczyłem brwi, nie znałem tego auta, znaczyło to, że nie była to ani moja mama ani ciocia Helga. Mogło to znaczyć tylko seryjnego mordercę od którego nie mogę brać cukierków.

Jakie było moje zdziwienie gdy z auta wysiadł nie kto inny jak Seth Parker. Że ten człowiek się jeszcze nie zmęczył życiem po tym jak nawala maratony w mojej głowie.

Oczywiście, że ten człowiek ma auto i prawo jazdy, do tego czarne auto.

- Czy Ty dopuszczasz do siebie tylko czarny kolor? - zapytałem od razu po tym jak spojrzenie chłopaka zostało utkwione we mnie. Nie był za bardzo zdziwiony tym, że mnie widzi co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że ten klakson był użyty na mnie aby zwrócić moją uwagę.

- Granatowy też jest okej - odparł opierając się o swojego czarnego SUVa. Przewróciłem na niego oczami i stanąłem przed nim dopiero teraz dowiadując się, że chłopak był ode mnie wyższy. Sięgałem mu może do obojczyków. A tak bardzo wierzyłem, że jestem prawie jego wzrostu.

- Więc teraz śledzisz mnie też po szkole? - zapytałem krzyżując ręce na piersi i patrząc na niego podejrzanie. Moja teoria z porwaniem i przetrzymywaniem jako darmowego człowieka od robienia narkotyków, coraz bardziej przybierała na sile prawdziwością. Chłopak przerażał mnie całą swoją egzystencją ale jednak bardziej niż to, czułem dziwną potrzebę przegadywania się z nim tak tylko żeby mu zrobić na złość. Były też oczywiście jego czarne oczy, które z każdym kolejnym spojrzeniem zabierały ze mnie część mojego opanowania. 

- Nie śledzę Cię - oznajmił na co rzuciłem mu tylko niedowierzające spojrzenie - Znaczy może teraz ale to z dobrych powodów. Idziemy na piwo.

Na coo?!

- Nie - powiedziałem a on jedynie się zaśmiał - Nie śmiej się, nigdzie nie idę. Nie znam Cię nawet. 

- O to chodzi - odparł i otworzył drzwi od strony kierowcy - Tak ludzie się poznają.

I wsiadł do auta, jakby nigdy nic. Prychnąłem na jego zachowanie i stałem w swoim miejscu tak długo aż Seth nie uchylił szyby i nie popatrzył we mnie. Kolana zaczęły mi się dziwnie uginać. Wiedziałem, że nawet nie ma sensu protestować, byłem zbyt ciekawski żeby z nim nie pojechać. Mam nadzieję, że mama nigdy się nie dowie, że wsiadłem do auta jakiegoś podejrzanego o ćpanie chłopaka.

Wydałem z siebie głośny okrzyk przegrania a Seth uśmiechnął się w odpowiedzi i zamknął swoje okno. Ruszyłem w stronę siedzenia pasażera i usiadłem na wygodnym fotelu. Środek auta również był czarny, co mnie już zupełnie nie zdziwiło. Jedynym odchyłem była tutaj ozdobna pluszowa panda, która zwisała z lusterka. Prychnąłem widząc ten uroczy akcent ale nawet nie pytałem.

- Wiesz, że jestem niepełnoletni, prawda? - zapytałem zanim chłopak ruszył z miejsca. 

- Przeszkodziło Ci to kiedykolwiek? - również zadał pytanie a ja musiałem przyznać mu plusa za dobrą odpowiedź. Miał racę, wiek mnie tylko trochę blokował, jednak nigdy nie ograniczał.

- Tak tylko mówię, chce żebyś był świadomy, że oskarżę Cię o uprowadzenie i zmuszanie do spożywania alkoholu jeśli ktoś nas przyłapie - odparłem poprawiając się na siedzeniu. Dalej nie mogłem wyjść z podziwu jakie wygodne było.

- To postaramy się aby nikt nas nie przyłapał w takim razie.

Czy tylko mi zabrzmiało to jak groźba?

❀ ❀ ❀

Jechaliśmy może dziesięć minut, dopóki Seth skręcił ostro w jakąś leśną ścieżkę. Prawie dostałem zawału myśląc, że właśnie wjeżdżamy w zupełnie zalesiony las. Okazało się jednak, że w rzeczywistości była to mało widoczna droga, trochę trzepało ale szybko minęło. Po niecałej minucie chłopak zatrzymał auto i od razu z niego wysiadł. Zrobiłem dokładnie to samo nie widząc żadnej innej możliwości. Miejsce w jakim się znajdowaliśmy tylko trochę wzbudzał we mnie strach. Nie było jakoś bardzo ciemno i znalazłem bardzo fajną gałąź, która będzie idealna jako broń. Seth w tym czasie wyciągał coś z bagażnika, pojawił się przy mnie dopiero po trzecim uderzeniu w drzewo, które aktualnie grało rolę czarnowłosego.

- Mam pytać? 

- Trenuję jakbyś mnie chciał zabić, czy coś - odparłem i po raz kolejny uderzyłem w twarde drzewo. Miałem nadzieję, że wystraszy się mojego pokazu siły i każdy jego plan zabójstwa pójdzie uprawiać miłość z ryżem na innym kontynencie.

- Ty się boisz, że to JA Cię zabiję? - zapytał z niedowierzaniem przez co sam na niego tak spojrzałem - Chodźmy już pić, może po alkoholu jesteś mnij...dziwny?

- Mam system przetrwania - odpowiedziałem w swojej obronie i ruszyłem za chłopakiem w nieznaną mi stronę.

- Kulejący system przetrwania - podsumował, mają oczywiście w pełni rację, jednak nie miał prawa usłyszeć tego od nikogo - Poszedłeś w końcu ze szkolnym ćpunem na libację alkoholową.

Jego słowa zmroziły moją krew bardziej niż niejeden horror oglądnięty z Nickiem. Nie wiedziałem jak odpowiedzieć na jego słowa ani tym bardziej jak zareagować swoim ciałem. Stałem w miejscu przerażony, że chłopak właśnie potwierdził wszystkie plotki w szkole. Trzeba było słuchać Nicka i jego złotych rad.

- Nie dramatyzuj, księżniczko - westchnął i odwrócił się w moją stronę. Był teraz oddalony o parę kroków, jednak był wciąż na wyciągnięcie ręki. Chwyciłem swoją gałąź mocniej, aż moje przetarte dłonie zapiekły - Jakbym Cię chciał zabić to już dawno bym to zrobił. Poza tym masz tą swoją ostateczną broń ostateczną, więc nic Ci nie będzie.

- A dasz mi to na piśmie? - zapytałem z nadzieją. Mój zdrowy rozsądek krzyczał coś w czeluściach mojego umysłu, kiedy ruszyłem za chłopakiem zaraz po tym jak pokiwał rozbawiony głową.

Jak zginę to przynajmniej szczęśliwie napruty alkoholem.


























ᴛᴀᴋᴇ ᴄᴀʀᴇ | ʙᴏʏxʙᴏʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz