Rozdział 1

22 3 2
                                    

(Dedykacja dla mojej bfffff Lilith aka Wikka2333 XD)

(W tym opowiadaniu Ciel ma 7 lat na początku.)

Na podłodze w łazience wszędzie leżały odłamki kolorowego szkła. Po kolei od drzwi do wanny leżały stopniowe części ubioru. W czarnej niczym atrament mazi leżała dziewczynka, młoda bo miała dziewięć lat. Opierała głowę o kant wanny i miała zamknięte oczy. Jej myśli wędrowały wokół pewnej kobiety. Piękna, różowo włosa wojowniczka, miała dom, męża, pieniędzy też jej nie brakowało. Jednak straciła wszystko w jednej sekundzie gdy ostrze zielonkawego miecza przepołowiło ją na pół. Dla dziewczynki kobieta była cudem świata zarówno demonów jak i ludzi. Była opiekuńcza, kochana a zarazem żądna władzy i krwi. Jednak odebrano jej tą cudowną istotę i pozostał jej tylko kochający ojciec, który zawarł pakt z siedmioletnim chłopcem. Nagle otworzyła oczy, w których jarzyły się jasno czerwone iskierki.-Wiem że tu jesteś tato.- mruknęła obojętnie i przeczesała ręką swoje długie, różowe włosy. Jak na swój wiek była nad wyraz mądrą dziewczynką. Potrafiła czasami nawet ograć hrabię Ciela w szachy lub rzucić mu jakiś argument, z którego nawet on nie mógłby wybrnąć jakoś logicznie. Mężczyzna z czerwonymi oczami i kruczoczarnymi włosami wszedł do pomieszczenia niosąc ręczniki. Wziął jeden z nich i podszedł do wanny.-Czas wychodzić mi tesoro*- powiedział ciepłym głosem i posłał dziewczynce szeroki uśmiech. Ona tylko westchnęła i wstała powoli. Demon opatulił ją ręcznikiem i wyjął z wanny.-Przebierzesz się i od razu spać dobrze? Muszę jeszcze dzisiaj coś załatwić.- złapał ją za ramiona i pocałował w czoło po czym wyszedł. Dziewczyna zabrała z komody koszulę nocną i po dokładnym wytarciu się założyła na siebie materiał po czym wyszła z łazienki. -Nie jestem zmęczona.- szepnęła i rozglądnęła się po pokoju. Długo jeszcze próbowała znaleźć sobie zajęcie lecz po chwili znowu wracała do punktu wyjścia. -Nie będzie na mnie zły..chyba- mruknęła i uchyliła lekko drzwi od pokoju zaglądając na ciemny korytarz. Nikogo na szczęście nie było więc ruszyła w stronę schodów. Mijając coraz to dziwniejsze obrazy kobiet, mężczyzn i dzieci natrafiła na obraz Ciela. Miał jak zwykle poważną minę i oko zasłonięte czarną opaską. -Jego wyraz twarzy mnie czasami przeraża...- szepnęła żartobliwie i ruszyła dalej. Nagle dobiegły ją głosy z dołu.*Czyżby goście? O tej porze?*- pomyślała i szybko udała się w stronę, z której słyszała głosy. Kiedy w końcu trafiła na miejsce mogła rozróżnić, z kim rozmawiają domownicy. Jakiś chłopak, mniej więcej w jej wieku i mężczyzna...coś około dwudziestki. Wyjrzała zza ściany i zobaczyła Ciela leżącego na ziemi, którego przygniata blond włosy chłopak, nad wyraz dziwnie ubrany, a tatę do ściany przygwoździł mężczyzna tak samo ubrany jak tata. Miał czarne, średniej długości włosy i prostokątne okulary. Jego wzrok wręcz zamrażał. Bez zastanowienia przeteleportowała się pomiędzy nich i posłała mężczyźnie ostrzegawcze spojrzenie. Ten tylko zilustrował ją wzrokiem i chciał odepchnąć lecz złapała jego nadgarstek i ścisnęła mocno.-Nie waż się nawet dotknąć mojego ojca bo pożałujesz.-warknęłam i spojrzała na niego z pogardą, tak często u niej spotykaną. Mężczyzna odsunął się kawałek i oszołomiony stał w miejscu.-Madeline, kazałem ci iść spać...-Ehe, ja pójdę spać, a ciebie będzie atakować jakiś mężczyzna? Tak w igóle kim panowie są?- odepchnęła blondyna od Ciela i wyciągnęła rękę w jego stronę.-Sam bym sobie poradził...- mruknął i otrzepał się z niewidzialnego kurzu.-Podziękujesz później.- warknęła i założyła ręce na piersi. -No? Słucham panów.-Najmocniej przepraszam brak manier z mojej strony. Jestem Claude Faustus, lokaj rodziny Trancy. A to mój pan, Alois Trancy.- mężczyzna w czarnym fraku z poważną miną skłonił się, poprawił okulary i ucałował jej dłoń na co tata zmroził go wzrokiem. Spojrzała na blondyna, który wstał już z ziemi i uśmiechnął się sztucznie.-Witam panienkę.- skłonił się a ona przewróciła oczami i skłoniła się lekko jak nakazuje etykieta.-Jestem Madeline Michaelis, jak na razie tyle powinni panowie o mnie wiedzieć. Jestem zaskoczona nagłą...wizytą panów tutaj dlatego śmiem spytać, dlaczego panowie zakłócają ciszę nocną panującą w tym domu i na dodatek atakują właściciela?- Claudowi i Aloisowi opadła szczęka. Spojrzała na tatę. Patrzał na nią wzrokiem typu "jestem z ciebie dumny" i uśmiechnął się lekko co odwzajemniła. To dosyć nietypowa godzina na takie różowy na dodatek z nieznajomymi ale cóż...-To na prawdę nic ważnego...-Nic ważnego? Śmiem wtrącić że to chyba jest ważne jeżeli o takiej godzinie panowie tu przychodzą.-Eee...tak. To chyba sprawa pomiędzy nami a panami tu...- Alois wskazał na tatę i Ciela.- Ile ty masz w ogóle lat?-Wypraszam sobie! Dla pana jestem panienką po primo a po drugie primo kobiet się nie pyta o wiek.- warknęła i odwróciła wzrok. Czasem na prawdę musi zachowywać się jak jakaś rozpieszczona lalunia. Szczerze? Wywaliłaby ich teraz za drzwi i walnęła się na łóżko z ciastem w ręku. Ale nie, bo Madeline musi pilnować porządku w rezydencji! No jak szatana kocham, w tym budynku jest aż czterech służących!!-Rozumiemy. Dziękujemy za gościnność.- mężczyzna, który cały czas jej się przyglądał złapał Aloisa za nadgarstek i wyszedł na zewnątrz.-Doprawdy, czy ja muszę się wszystkim zajmować?!- warknęła i złapała się za nasadę nosa. Ciel prychnął i ruszył w stronę schodów.-Czekam na podziękowania!-Ale ich nie dostaniesz!- krzyknął i zniknął za zakrętem.-O rany rany...- westchnął tata a dziewczynka wtuliła się w niego.-...tato?-Hm?-Tęsknisz za nią? -...-Tato?-...tak...bardzo za nią tęsknię. Ale Mad, nie można wiecznie żyć przeszłością.- kucnął przy dziewczynce i włożył jej włosy za ucho.-Ale tato...-Żadne ale...idź już spać, dobrze Madeline?-otarł jej łezkę z policzka i przytulił mocno.-Dobrze tato.-szepnęła i odepchnęła go lekko od siebie po czym ruszyła do pokoju."Nie można wiecznie żyć przeszłością...."*DZIESIĘĆ LAT PÓŹNIEJ* -Wstawaj, mi tesoro- usłyszałam ciche mruknięcie ojca i po chwili do pomieszczenia wpadło tak znienawidzone przeze mnie światło.-A idź ty szatanie przeszatańszy nieczysty potworze ty!- mruknęłam i rzuciłam w niego jedną z poduszek. Ten ją szybko złapał i rzucił z powrotem na łóżko. -Mi tesoroooo- powiedział i zdjął ze mnie kołdrę.- Pora wstawaaać!-A dajżesz mi spokój...-zwinęłam się w kulkę i schowałam głowę w poduszce. Ojciec westchnął i chodził po pokoju coś robiąc.-Mi tesoro wstawaj bo jak nie...- usłyszałam miauknięcie i zerwałam się z łóżka jak poparzona. Tata trzymał Feniksa, mojego kotka za oknem.-Nie zrobisz tego!- krzyknęłam i powoli wstałam a kiedy już puszczał kotka wystrzeliłam jak burza i złapałam przestraszone zwierzątko.-No i wstałaś-Ty zwyrolu- zapłakałam udawanie i wtuliłam się w kotka przez co zamruczał.-Dzisiaj na śniadanie tosty z serem i szynką z sokiem pomarańczowym świeżo wyciskanym.- mruknął i położył talerz na stole.-Nie jestem głodna.- mruknęłam i podrapałam kotka za uszkiem.-Madeline, ty ostatnio nic nie jesz! -I co z tego?-I to że masz jeść! Ty wiesz jak wyglądają ludzie z anoreksją?!-Nie mam anoreksji, co ty masz znowu za problem!?-Masz to zjeść i tyle. Skarbie, ty nic nie jesz a jak już to kromkę chleba na tydzień. To niezdrowe dla demonów w twoim wieku.- złapał mnie za ramiona i potrząsnął lekko. Przewróciłam oczami i usiadłam do stoły a kiedy wyszedł, wyrzuciłam połowę przez okno.-Nie będę tego jadła.- warknęłam i usiadłam na łóżku. Mama by tak nie zrobiła...No właśnie, mama. Minęło piętnaście lat a ja dalej nie mogę pogodzić się z utratą mojej różowo włosej, ukochanej mamy. Najgorsze jest to że ojciec znalazł sobie inną demonicę. Z tego co wiem nazywa się Melody. Tata zabrania mi się jej pokazywać więc całymi dniami siedzę w domu i nic nie robię. Nie wolno mi nawet wyjść z pokoju bo boi się że ta demonica mnie zobaczy i go zostawi. Nosz do cholery jasnej to ja powinnam być ważniejsza tak?! Kolejny dzień pełen nudy, nudy i jeszcze raz nudy przez wielkie N. Kiedyś to ja byłam nr 1 ale teraz tata zajmuje się cały czas tą kobietą! Prędzej czy później i tak się poznamy, a wtedy wygarnę jej wszystko i ojciec znowu tylko będzie miał mnie. Czy jestem zazdrosna? A i owszem...


____________________________________________

To było takie wprowadzenie. Planuję dodać do opowiadania Melody i Katherine ale to później. Jak na razie chcę wiedzieć czy wam się podobało! Napiszcie w komentarzach i pa!

Ave, Ave!


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 26, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wybory II KuroshitsujiWhere stories live. Discover now