Od ataku na gildię minął tydzień. Aichara wraz ze swoimi towarzyszami siedziała w gildii szykując się na kolejne zlecenie. Czarno włosa siedziała zamyślona gdy reszta prowadziła zawziętą rozmowę. Myślała cały czas nad zachowaniem Drangeel'a. Idiota łudził się że kiedyś znajdzie swojego smoczego rodzica. Ona też tak na początku myślała, czekała jak jej smoczy rodzic wróci. Ale potem dotarło do niej jak bardzo była naiwna, co tak na prawde sie stało. Długo nie chciała przyjąć do świadomość, a gdy to zrobiła za przysięgła zemstę. Nie mogła zrozumieć jego troski o tą głupią bandę wróżek. Przecież to tylko ludzie. Głupi, nic nie warci ludzie. Słabi, zakłamani, łatwo ich złamać. Są fałszywi. Udają twoich przyjaciół, a gdy się odwrócisz to wbijają ci nóż w plecy. Przyjaźń i miłość to największe słabości. Dlatego trzymała wszystkich na dystans. Jej serce już dawno temu się zamknęło. Nie chciała więcej cierpieć. Ludzie to potwory. Potrafiące bezmyślnie ranić. Jej rozmyślanie przerwała miętowo włosa która przytuliła się do jej ramienia.
-Inuś, słuchasz nas?-Zapytała wlepiając w nią swoje błękitne oczy. Patrzyła na nią przez chwilę w skupieniu. Nonocha korzystając z okazji że zwróciła na siebie jej uwagę chciała to w pełni wykorzystać, aby się do niej zbliżyć. Mocniej uścisnęła jej ramię, tym samym przyciskając piersi do jej ręki i uwydatniając dekolt. Zamrugała parę razy i rozchyliła nie co wargi, chcąc wyglądać bardziej ponętnie. Aichara zamrugała zdziwiona nagłym wyrwaniem z letargu.
-Oczywiście.
-To o czym rozmawialiśmy?-Spytał kocur wskakując na jej kolana.
-Że ładna dziś pogoda.-Na jej odpowiedź zaśmiał się.
-Jak by inaczej-Odparł. Uśmiechnęła się i pogłaskała go po głowie. Nonocha warknęła nie zadowolona i zaczęła mordować Naru wzrokiem.
-Musimy się zbierać-zagadnął Hikaru-Bo zaraz nam pociąg odjedzie.
Aichara na tą wiadomość zmarkotniała.
-A my pewno nie możemy tam dotrzeć w inny sposób?-Spytała z nadzieją w głosie wstając.
-Niestety Ina-Mitsuki położyła jej rękę na ramieniu-Tak będzie najszybciej.
-Jak chcesz to mogę cię znokautować, nie odczujesz skutków podroży-Odparł szczerząc zęby w głupkowatym uśmiechu.
-Dzięki Hikaru
Gdy dotarli na miejsce pociąg już stał na peronie. Chwilę po tym jak weszli ruszył. Szybko znaleźli wolny przedział i usiedli. Ina siadła przy oknie mrucząc coś pod nosem o tym że ostatni raz jedzie tą kupą złomu. Obok niej siadła Mitsuki śmiejąc się pod nosem. Na przeciwko nich siadła Nonocha z Hikaru mordując złotowłosą wzrokiem i marudząc że to ona powinna siedzieć obok Aichary. Kocur wdrapał się na kolana czarno włosej i wygodnie się ułożył do snu. Ona zaś z każdą chwilą stawała się coraz bledsza. W pewnym momencie pociąg mocno zakręcił w skutek czego głowa pół przytomnej dziewczyny opadła na kolana jej towarzyszki. Ta tylko się uśmiechnęła i zaczęła delikatnie gładzić ją po głowie. Chciała w jakimś stopniu ulżyć swojej przyjaciółce.
Ciemnym, wilgotnym korytarzem lochów szybkim krokiem szedł postawny mężczyzna ciągnąc za sobą wychudzone dziecko. Ciągnął je za łańcuch umocowany na metalowej obroży, która znajdowała się na szyi dziecka. Zmierzali w stronę wielkich drzwi na końcu korytarza. Z za nich dobiegały głośne krzyki, gwizdy i wiwaty. Czarno włosa dziewczynka ledwo nadążała za mężczyzną. W pewnym momencie potknęła się i upadła na twarz.
-Pierdolony gówniarz! Nawet chodzić nie umiesz, potykasz się o własne nogi!-Szarpnął ją na tyle mocno do góry że prawie znowu się przewróciła. W momencie kiedy znowu była w pionie z jej twarzy skapło parę kropelek krwi.- I jeszcze mordę sobie obiłaś. Jesteś nic nie wartym ścierwem!-Wziął zamach i gdy jego ręka miała się spotkać z twarzą dziewczynki coś ją zatrzymało.
-Nie dotykaj jej bez mojego pozwolenia.
Czarno włosa spojrzała za mężczyznę. Stała za nim szczupła kobieta o purpurowych włosach i przenikliwych czarnych oczach. Mężczyzna wyraźnie się spiął.
-Odejdź
-T-Tak pani-Drgnął przed nią i szybkim krokiem oddalił się. Kobieta spojrzała w stronę dziecka i uroczo się usmiechnęła. Kucnęła przed nią ujęła jej twarz w dłonie i zaczęła oglądać z każdej strony.
-O jej, kochanie co ci się stało?-Zapytała przesłodzonym głosem głaszcząc jej policzek. Wzrok miała wbity w ziemię, bała się znowu spojrzeć w te oczy. Czuła do siebie wstręt. Nie tego uczył ją ojciec. Przecież obiecała. Obiecała swojemu smoczemu rodzicowi że nigdy nie ugnie się przed nikim. Że będzie silna.
-Nie boli-Szepnęła cicho. Jedynie na tyle pozwalało jej gardło. Odzwyczaiło się mówić. Odkąd zniknął Akuma i przekonała się na własnej skórze cierpienia jakie niesie ze sobą życie, odcięła się na wszytko. Otoczyła się murami. Murami które były dużo wyższe od niej samej.
-I bardzo dobrze! Nie po to marnowałam tyle czasu w tej pierdolonej piwnicy żebyś teraz ryczała z byle powodu. Wiesz kochanie, tam za tymi drzwiami jest dużo naiwniaków którzy uważają mamuśe za boginię. A nie chcemy żeby to się zmieniło, prawda? Dlatego nie możesz zawieść. Dzisiaj będziesz walczyć z wyjątkowym osobnikiem. Jeśli go pokonasz udowodnisz że jesteś godna bycia moją małą córeczką! Postaraj się!-Poklepała ja po głowie i zostawiła ją samą przed wejściem.
Wyjątkowym osobnikiem
Wielkie drzwi otworzyły się a ona pomału weszła na środek areny. Wrota zatrzasnęły się z hukiem. Okrzyki i gwizdy nasiliły się. Nad areną znajdowała się wielka bariera aby odgrodzić oglądających od gladiatorów, gdzie nie gdzie połyskiwała purpurowym blaskiem. W pewnym momencie jeden z mężczyzn z maską na twarzy wstał. Wszystkie rozmowy ucichły.
-W dzisiejszym repertuarze wystąpi młoda magini, Nikki, podopieczna naszej gospodyni.-Wskazał na kobietę o purpurowych włosach siedzącą obok na dość rzucającym się w oczy miejscu.-Madam Albireo. Dzisiejszy przeciwnik został wyciągnięty z wymiaru gdzie panuje mrok. Nie będzie łatwy do pokonania.
Po tych słowach drzwi przeciwległe do tych którymi weszła czarno włosa zostały wyważanie. Kurz unoszący się teraz w powietrzu uniemożliwiał zobaczenia sprawcy tego wszystkiego.
-Już teraz pokazuje nam swoją siłę i żądze mordu! Nie było łatwo go tutaj sprowadzić! O nie! Ale było warto! O to godny przeciwnik!
Gdy dym opadł mogła dokładnie przyjrzeć swojemu przeciwnikowi. Na przeciwko niej stal najprawdziwszy... Minotaur. Był ogromny. Dyszał ciężko. Przez czarne futro doskonałe można było dostrzec umięśnione ciało. Czarne ślepia zwróciły się w jej stronę. Ruszył do ataku. Spojrzała w kierunku swojej "mamy". Siedziała nie wzruszona. Na ustach miała obłąkany uśmiech. A w jej oczach było widać szaleństwo.
CZYTASZ
Dakuchara
FanfictionDakuchara. Mroczna gildia zajmująca się głównie napadami, porywaniem, handlem żywym towarem i eliminowaniem. Jednak czy jej członkowie są tak bardzo zepsuci? Co się stanie gdy jednym z ich zleceń zostaną magowie Fairy Tail? Serdecznie zapraszam do...