- Minseok, kochanie. Zejdź proszę. Musimy z tatą o czymś z tobą porozmawiać – zawołała z kuchni pani Kim.
Gdy usłyszał wołającą go mamę, szybko ubrał swoje puchate kapcie i ruszył w stronę schodów, żeby przywitać się ze swoimi rodzicami.
- Złotko, usiądź proszę. Okej...może cię to odrobinę zaskoczyć, ale musisz to zrobić. To, co zaraz usłyszysz...jest dla dobra firmy, rozumiesz? – powiedziała niepewnie jego rodzicielka.
Minseok poruszył swoją głową dając znak swojej mamie, aby kontynuowała.
- Musisz poślubić syna pana Lu, żeby nasze firmy nigdy się nie rozdzieliły. Dobrze wiesz, że bez nich nie dźwigniemy się kiedy nadejdzie kryzys – słysząc ton jej wypowiedzi można było się domyślić, że nie zaakceptuje słowa sprzeciwu.
Minseok natomiast był zszokowany, a jego oczy prawie wyleciały mu z oczodołów. Chciał się sprzeciwić, ale wiedział, że nie mógł.
- Bardzo mi przykro synku... Ale rozumiesz, że to tylko dla dobra firmy, prawda? – upewniła się z nadzieją w głosie.
Oczywiście, że nie rozumiał. Dlaczego do jasnej cholery traktują go jak przedmiot, który można sprzedać? Ale nie narzekał. Wiedział, że nie przyniesie to żadnych skutków. Pokręcił tylko głową i wrócił do swojego pokoju, kiedy dwójka dorosłych zajęła się swoimi sprawami.
☀
Pukanie zza drzwi stawało się nie do zniesienia.
- Wejdź... - odpowiedział chłopak zmęczonym głosem.
- Paniczu Luhanie, pańscy rodzice życzą sobie abyś zszedł i z nimi porozmawiał. Natychmiast – powiedział stanowczo kamerdyner.
- Powiedz im, że zejdę za pięć minut... - odparł niedbale.
- Oczywiście, paniczu – mężczyzna ukłonił się i wyszedł z pokoju.
Luhan wyciągnął się na łóżku i z trudem się z niego stoczył. Starał się coś z sobą zrobić, żeby wyglądać choć trochę reprezentacyjnie, nawet w piżamie. Zszedł po schodach i usiadł na sofie.
- Cześć mamo, tato. Potrzebujcie czegoś ode mnie? – zapytał nie zadając sobie nawet trudu, aby na nich spojrzeć.
- Luhan, wkrótce bierzesz ślub... Więc to co jest pomiędzy tobą a Sehunem musi się skończyć, stać się historią, rozumiesz? – poinformowała go matka bez żadnego uprzedzenia. Luhan udawał, że nie słyszał pierwszego zdania. Obchodziło go tylko ostatnie.
„Zerwać?" – pomyślał Luhan. - „Zerwać z moim Sehunem?! Za kogo się ta kobieta uważa? Nie chcę go stracić! Plan... Luhan, wymyśl coś do cholery!".
Luhan zatopił się we własnych myślach. Starał się nie panikować. Nikt nie chciałby stracić takiego chłopaka jakim jest Sehun. Kochał go jak nikogo na świecie, więc jak mógł dopuścić do tego żeby rozdzieliło ich jakieś głupie aranżowane małżeństwo?
W tym samym czasie Minseok usiadł w fotelu znajdującym się na balkonie i pozwolił aby wiatr rozwiał jego brązowo-rude loki. Z zamkniętymi oczami myślał o swoim życiu. Czuł się jak ptak uwięziony w klatce, która raczej zbyt szybko się nie otworzy. Obiad pomiędzy obydwiema rodzinami miał odbyć się za dwa dni. Tylko dwa dni dzieliły chłopaka od kompletnego utracenia swojej wolności.
Luhan wykręcił numer Sehuna i przyłożył telefon do swojego ucha. Chłopak odebrał dopiero po czwartym sygnale, co go nie zdziwiło. Młodszy zawsze był zbyt zajęty, aby zauważyć, że ktoś do niego dzwoni.
CZYTASZ
(un)willingly arranged marriage
FanficLuhan i Sehun są w cudownym związku, ale co się stanie, gdy na drodze do ich szczęścia pojawi się zaaranżowane małżeństwo? Tłumaczenie fika o tym samym tytule autorki PinkTenTen na asianfanfics. /11k słów/