Rozdział 7: Tym razem nie popełnię błędu!

344 32 1
                                    


*************** Kylo Ren ***************************

Jeszcze nigdy wezwanie od Najwyższego Wodza nie przyszło tak bardzo nie w porę.


Idąc długim korytarzem obok Huxa zastanawiam się, czy to nie jest jakaś prywatna złośliwość generała. Odwołał mnie właśnie wtedy, kiedy zamierzałem kontynuować przesłuchanie. Muszę jak najszybciej wrócić i je dokończyć. Umysł tej dziewczyny zaintrygował mnie. Było w nim coś, czego nie spotkałem od dawna... Nawet nie chodziło po prostu o informacje. Dziewczyna chyba nie wiedziała nic więcej o planach mojej matki. Dowiedziałem się jednak kilku ciekawych rzeczy, które teraz będę musiał opowiedzieć Najwyższemu Wodzowi. To też mnie złości. Wolałbym mieć więcej czasu, żeby samemu zastanowić się nad sytuacją i tym, co dla mnie to wszystko oznacza.

Ale umysł tej dziewczyny... Jak ona się nazywała? Amitia? To naprawdę coś niezwykłego. Nie wyczułem u niej Mocy, jak u tej małej Rey – skrzywiłem się na samo wspomnienie – ale mimo to potrafiła niezwykle długo opierać mi się. Jakby coś podtrzymywało jej wolę... Zwykle w trzy sekundy łamię opór ludzi pozbawionych Mocy, a tutaj zabrało mi to o wiele więcej czasu. Muszę odkryć jej sekret. Teraz, kiedy już wiem, czego się boi, to powinno być łatwiejsze. A kiedy już go odkryję... nie, nie pozbędę się jej. Myślę, że mógłbym zatrzymać ją przy sobie. Jest naprawdę niezwykła. Mógłbym ją wyszkolić... Na pewno z początku nie będzie chciała współpracować, ale przekonam ją. Każdy ma swoje słabe punkty... To będzie ciekawe, mieć ją przy sobie dzień po dniu i patrzeć jak się zmienia. Jak z niepokornej buntowniczki staje się lojalną i posłuszną podwładną Najwyższego Porządku. Uśmiecham się złośliwie pod maską. Ona z pewnością myśli, że jest niezłomna... że wolałaby umrzeć niż zdradzić... Nawet nie wie, jak bardzo się myli.

Moje rozmyślania kończą się, kiedy docieramy do wielkiej sali. Najwyższy Wódz już czeka. Pochyla się w naszą stronę ze swego ogromnego tronu, ledwie widocznego w ciemności. Wiem, że to tylko hologram, ale za każdym razem czuję lęk i respekt. W jego obecności przestaję czuć wezwanie jasnej strony. Mimo tego, co zrobiłem, ono ciągle jest we mnie gdzieś głęboko. Boję się, że Najwyższy Wódz też o tym wie. Boję się, że któregoś dnia odrzuci mnie, bo okażę się niegodny Ciemnej Strony. Spoglądam kątem oka na Huxa. Stoi na baczność, wyprężony jak struna. On nie ma tych rozterek. Jest zwykłym, prostym żołnierzem, interesuje go tylko broń, liczebność szturmowców i strategia. NIc nie wie o Mocy. Czasami, w chwilach zwątpienia, zazdroszczę mu tego, ale kiedy taka chwila mija, wiem, że nie zamieniłbym się z nim. Ludzie, którzy nie znają potęgi Mocy są żałośni. Są robakami pełzającymi po powierzchni świata, podczas gdy my, obdarzeni nią, znamy jego najgłębsze tajemnice. Spoglądam śmiało na Najwyższego Wodza. Powinien czuć moje oddanie i moją lojalność wobec niego. Jestem mu głęboko wdzięczny za szkolenie, które mnie bardzo wzmocniło. Teraz wiem, jakie błędy popełniłem wcześniej i drugi raz ich nie powtórzę. – Meldujcie – mówi Najwyższy Wódz.Hux rozpoczyna swą nudną przemowę o akcji przeprowadzonej właśnie na Rashoo 5. Wylicza ile oddziałów zostało wysłanych, jakie były siły nieprzyjaciela, ile strat mu zadano i tak dalej. Przestaję słuchać po pierwszych kilku zdaniach i wracam myślą do uwięzionej pilotki. Gdyby Hux wiedział, o czym myślę, oczywiście skomentowałby to jakoś ironiczne. Ten człowiek nic nie rozumie i jest potwornie przyziemny. Ktoś taki jak on pewnie oceniłby ją jako piękną kobietę, ale my, rycerze Ren, nie zwracamy uwagi na takie szczegóły jak wygląd zewnętrzny. Dla nas liczy się umysł i wola. Nagiąć taką wolę, jak jej – to będzie sukces.Nagle orientuję się, że wokół trwa cisza. Hux skończył swój meldunek i Najwyższy Wódz patrzy teraz na mnie. Chyba o coś pytał i oczekuje odpowiedzi... a ja nic nie słyszałem. Ogarnia mnie lęk. – Wybacz, Najwyższy Wodzu, zamyśliłem się – mówię, starając się być spokojny. – To musiało być coś ważnego, skoro jesteś tak rozkojarzony – stwierdza Najwyższy Wódz i pochyla się niżej, świdrując mnie wzrokiem. – Czy stało się coś niezwykłego?– Wodzu... schwytaliśmy wrogiego pilota – mówię pospiesznie. – Generał Hux przerwał mi niestety przesłuchanie, ale zdążyłem dowiedzieć się ważnych rzeczy. Luke Skywalker przyłączył się do Ruchu Oporu. To ostatecznie potwierdzona informacja. A cała ta dzisiejsza akcja miała na celu porwanie mnie. Zapewne chcieli mnie dostarczyć Skywalkerowi – mówię, wzruszając ramionami. Kątem oka widzę, że Hux patrzy na mnie ze zdumieniem i złością. – Tak. Na szczęście nasz szpieg poinformował nas, kiedy i gdzie zamierzają uderzyć – mówi Najwyższy Wódz. – Trzeba go będzie wynagrodzić... i niech działa dalej. Niech śledzi każdy krok Lei Organy i Skywalkera. Hux... zajmij się tym.– Tak jest! – Generał salutuje i odchodzi. Zostajemy sami.– A więc wiesz to wszystko od wrogiego pilota? – pyta Snoke. – Dobrze, wróć, i przesłuchuj go dalej. Nie pozwól mu uciec – mówi, a ja zastanawiam się, czy tylko mi się wydawało, że położył nacisk na słowa "go" i "mu". Tak jakby wiedział, że to ona, nie on. Po chwili jednak dochodzę do wniosku, że Najwyższy Wódz, chciał tylko przypomnieć mi popełnione wcześniej błędy – ucieczkę Poe Damerona i Rey. – Nie pozwolę, Najwyższy Wodzu – mówię. – Będzie najpilniej strzeżonym jeńcem w naszej bazie.– Dobrze. Możesz odejść – mówi Snoke i hologram rozpływa się w powietrzu. Odwracam się i wychodzę. Chcę jak najprędzej wrócić do pokoju przesłuchań. Na korytarzu jednak czeka na mnie kapitan szturmowców.– Panie, pilny meldunek – mówi. – Na Rashoo 5, w pobliżu naszej bazy, znaleziono pustego X-winga. – Przecież wiem, głupcze! – warczę. – Przed chwilą przesłuchiwałem jego pilota!– Nie, panie, innego! – mówi kapitan. – Pilota zabraliśmy z rozbitego statku, a ten był cały. Wymontowaliśmy z niego droida typu BB. BB? Coś mi to przypomina. Czyżby...– Przeszukać statek! – rozkazuję. – Zajrzeć do ładowni i do wszystkich zakamarków! Nawet do zgniatarek na śmieci! Prawdopodobnie mamy na pokładzie intruza!Odwracam się i nie czekając aż kapitan mi zasalutuje, odchodzę szybkim krokiem w stronę pokoju przesłuchań. Tym razem nie popełnię błędu!

Trzecia Strona MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz