Prolog

374 41 9
                                    

Kochali się odkąd ona skończyła gimnazjum, a on zaczynał trzecią klasę liceum. Uwielbiali spędzać ze sobą czas, rozumieli się bardzo dobrze i mieli podobne poglądy. Kiedy zamieszkali ze sobą w Rzeszowie, przeżywali najpiękniejszy czas w swoim życiu. Bartek naprawdę świetnie odnalazł się w nowym zespole, a Ida z niewielkimi sukcesami radziła sobie na studiach. I tym sposobem stworzyli związek młodych, ale bardzo zapracowanych ludzi. Mimo projektów architektonicznych i ciągłych wyjazdów, starali się dbać o siebie nawzajem i spędzać ze sobą jak najwięcej ich wolnego czasu. Najbardziej na całym świecie nie chcieli doprowadzić do momentów, w którym będą mieli do siebie pretensję.

To był dzień jak każdy inny. Koniec stycznia, unosząca się atmosfera nowego roku. Ida cieszyła się wolnym w nauce, a Bartek odpoczywał po ciężkim treningu. Naprawdę podobało mu się jak jego dziewczyna przygotowywała mu kanapki. Dużo kanapek, bo niełatwo było nakarmić tego olbrzyma. Ida ze śmiechem przypomniała sobie jak mama tłukła jej do głowy, że nigdy nie znajdzie sobie chłopaka. No bo jak znaleźć wystarczająco wysokiego chłopaka dla takiej tyczki jak ona? Ponad 180 centymetrów wzrostu, Ida odziedziczyła po tacie, który kiedyś nawet skakał wzwyż. Nigdy nie miała z tym problemu, tylko na początku gimnazjum smuciły ją docinki od wiele niższych kolegów. A w tamtej chwili na kanapie siedział jej wyższy o kilkadziesiąt centymetrów mężczyzna i ze smakiem zjadał kolejną kanapkę.

- Jak się czujesz? - zapytała i przytuliła się do jego boku - Bo nie wyglądasz za dobrze.

- Dzięki Kocie - odpowiedział z ironią, ale po chwili się zaśmiał - Chyba trochę dzisiaj przesadziłem.

- Postawić cię na nogi? - zapytała z przekąsem i pocałowała go w usta.

- Jesteś bardziej przekonująca niż nasz fizjoterapeuta.

~*~

Zatrucia pokarmowe trwa zazwyczaj trzy dni, więc Ida nie potrafiła wytłumaczyć czemu jej mdłości były tak uporczywe od tygodnia. Dodatkowo ta nadwrażliwość na zapachy! Zabroniła Lemanowi używać jego ulubionych perfum, a zapachowe świeczki schowała głęboko w szafie. Była pewna, że to przez zbilżający się okres, bo oprócz poprzednio wymienionych objawów, towarzyszył jej ból piersi i zmiany nastroju. Zaczęła się strasznie denerwować, gdy miesiączka nie pojawiła się. Chciała poprosić kogoś o radę, więc zadzwoniła do Iwony Ignaczak.

Iwona i Krzysiek bardzo polubili młodą parę, gdy ci przeprowadzili się do Rzeszowa. Ignaczak miał za zadanie zaklimatyzowanie Bartka w nowej drużynie, a przy okazji jego żona poznała Idę. Mimo różnicy wieku szybko znalazły wspólny język.

- Cześć - Iwona podeszła do Idy i usiadła naprzeciwko niej w jednej z rzeszowskich kawiarni.

- Hej - uśmiechnęła się i pomieszała herbatę.

- Co się stało Iduś?

Iwona wiedziała, że coś jest nie tak. Strach aż malował się na twarzy zawsze pogodnej Idy.

- Iwona, bo mam dziwne obawy.

- Co masz na myśli? - zapytała, ale ich rozmowę na chwilę przerwał kelner.

- Mam podejrzenie, że mogę być w ciąży.

Żona libero spojrzała na nią z otwartymi ustami.

- Zrobiłaś test?

Pokiwała przecząco głową.

~*~

Bartek umówił się z kolegami na grę w Fifę po treningu. Powiedział o tym poprzedniego dnia Idzie, więc tym większe było jego zdziwienie, gdy ta zadzwoniła do niego i poprosiła, żeby wrócił do domu. Chłopcy zażartowali z niego, że jest największym pantoflem, ale puścili go wolno, bo właśnie Fabian Drzyzga strzelił gola Nowakowskiemu.

Bartek w mieszkaniu pojawił się po kilkunastu minutach. Idę zastał w salonie. Miała czerwone oczy i nerwowo ściskała coś w dłoni. Pierwszy raz od dawna naprawdę się przestraszył. Zdjął kurtkę i już po chwili siedział przy niej, otulając ją ramieniem.

I wtedy rozpłakała się na dobre. Wiedziałam, że właśnie pokrzyżowali wszystkie ich wspólne plany. Nie była w stanie mu tego powiedzieć, więc tylko podała mu swój test. Bartek spojrzał na niego, a dwie kreski sprawiły, że całkowicie zgłupiał. Przez dobre kilka minut nie docierało do niego, że ma zostać tatą, to brzmiało dla niego jak absurd.

- Kochanie - wydusił z siebie, ale Ida nadal wpatrzona była w okno - Poradzimy sobie.

- Tak? I jak ty to sobie wyobrażasz? Bartek jesteś siatkarzem, prawie w ogóle nie ma cię w domu. Teraz jeszcze pewnie dostaniesz powołanie na Ligę Światową, a ja będę chodzić z brzuchem. Co z moimi studiami?

- Ida, doskonale wiesz, że musimy ponieść konsekwencje.

- Wiem cholera. Ale jak my sobie z tym poradzimy? Nie chcę uzależnić twoją karierę od mojej ciąży.

- Naszej - przytulił ją - Jeśli mówię ci, że damy sobie radę, to dlaczego mi nie wierzysz?

- Nie chcę przechodzić przez to sama - spojrzała na niego.

- I nie będziesz. Będę przy tobie i będę się starał. Obiecuję.

~*~

Bartek zdał wiele testów, rozegrał mnóstwo ważnych meczów, ale nic nie było tak stresujące jak wizyta Idy u ginekologa. Jego dziewczyna mimo wszystko nie chciała, żeby był na pierwszej wizycie, jeszcze nie dotarło do niej to wszystko, odrzuciła od siebie ciążę. W rezultacie Lemański siedział na krześle przed gabinetem, bawiąc się swoimi długimi palcami i myśląc. Nie chciał mówić tego jeszcze Idzie, ale był zachwycony wizją przyszłego rodzicielstwa, niemal już potrafił sobie wyobrazić jak trzyma swojego maluszka w ogromnych ramionach. Jednocześnie wiedział, że jego zawód nie sprzyja ojcostwu.

Gdy jego dziewczyna wyszła z pokoju była niemal cała blada. Usiadła koło niego i oparła głowę o jego ramię.

- Coś się stało?

- Jestem w ciąży, na pewno w niej jestem - jej wzrok utkwił na paprotce, a Bartek tylko pokrzepiająco pogłaskał ją po ramieniu.

- Powinnaś wiedzieć, że będziemy świetnymi rodzicami.

- Mam dziewiętnaście lat, niedawno sama wyszłam z pampersów.

~*~

Trzymajcie kciuki, żeby te ff miało ręce i nogi


Spilt milkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz