2/4

73 13 0
                                    

Obiad się oficjalnie zakończył, więc Minseok był bardzo zadowolony. Z kolei Luhan nadal nie mógł się otrząsnąć po tym co...przeczytał. Przecież niecodziennie ma się kontakt z osobą która nie jest w stanie nic powiedzieć.

- Minseok, jak wrażenia po chwili sam na sam z Luhanem? – zapytała pani Lu z uśmiechem na twarzy.

„Czułem się jakbym był w jakimś piekle, ale no ok, i tak nie mogę wam tego powiedzieć" – pomyślał Minseok. Kiwnął tylko głową i się leciutko uśmiechnął, po czym wrócił do swojego świata. W takich sytuacjach zawsze było lepiej schować dumę i własne uczucia w kieszeń. Jeszcze by spowodował jakąś niepotrzebną kłótnię i wszystko poszłoby na marne.

- Luhanku, a czy ty dobrze się bawiłeś? – zapytała ponownie pani Lu.

- Było w porządku, mamuś – powiedział z lekką ironią, akcentując ostatnie słowo.

- Och, to rozumiem! – pisnęła z ekscytacją. – Państwo Kim, następne spotkanie odbędzie się w przyszłym tygodniu. Pamiętajcie! – powiedziała i klasnęła w dłonie.

- Oczywiście! Jak byśmy mogli zapomnieć o tak ważnym wydarzeniu! Do widzenia za tydzień! – pożegnali się i już zbierali się do wyjścia, gdy pani Lu ich zatrzymała.

- Luhan, idź przytul swojego przyszłego męża! – powiedziała z wymuszoną słodyczą. Chwyciła swojego syna za przedramię i wręcz popchnęła w stronę niższego chłopaka, który się prawie chował za własnymi rodzicami.

Minseok i Luhan stanęli naprzeciwko siebie i powoli podeszli do siebie na tyle blisko, że ich rodzice byli w końcu zadowoleni. Luhan uścisnął mniejszego jakby był oślizgłą rybą, od której śmierdziało na kilometr. Minseok z kolei starał się nie dotknąć ramienia tego strasznego chłopaka. Po dosłownie 2 sekundach Luhan puścił starszego.

- Och, kochanie! Udało ci się to złapać na kadrze? To będzie ich pierwsze zdjęcie do ślubnego albumu! – paplała z przejęciem pani Kim, a młodzi mężczyźni ze zdziwieniem wsłuchiwali się w rozmowę, bo nawet nie wiedzieli, że ktoś ich fotografuje.

- Tak, tak. Zrobiłem zdjęcie – uspokajał ją jej mąż. – Do widzenia, życzymy miłego wieczoru, państwo Lu – powiedział i skinął głową w ich stronę.

- Dobrze pachnie – wymamrotał pod nosem Luhan, kiedy szedł w kierunku wyjścia. – Pachnie jak... truskawki? Jagody?

Mimo, że uścisk trwał krótko i praktycznie się nie dotykali to zapach Minseoka podziałał na zmysły Luhana. I to w sposób, który zaczął go niepokoić.

„On nawet dziwnie pachnie" – pomyślał Minseok. – „O kurde, zapomniałbym!"

Minseok zaczął biec w stronę rodziny Lu, szperając jednocześnie swoją prawą ręką w kieszeni swojego płaszcza, aby coś z niej wyciągnąć. Kiedy dotarł pociągnął lekko rękaw Luhana, aby zwrócić jego uwagę. Zrobił to trochę za mocno, ale nie było odwrotu.

- Co chcesz ma-och... Minseok! – Kiedy zauważył mniejszego na jego twarzy zaczął tworzyć się grymas. – Czego chcesz? – zapytał trochę niegrzecznie.

W końcu udało mu się wyciągnąć małe czarne pudełeczko, które chwilę potem wręczył Luhanowi. Na wierzchu pudełka była przyklejona mała notatka.

„Wiem, że nie znamy się za dobrze, ale może kiedyś, w niedalekiej przyszłości jakoś spróbujemy się zakolegować? Nie jako zaaranżowana para, ale wiesz... najlepsi przyjaciele czy coś w tym stylu? Ech...moja mama powiedziała, że powinienem kupić dla Ciebie pierścionek...ale to może stanowczo poczekać, nie? Ona i tak się uparła i powiedziała, że powinniśmy chociaż dać ci jakiś prezent, więc proszę. Nie wiem, czy Ci się spodoba, bo to zwykły zegarek. Ech... to wszystko co chciałem napisać, więc kończę..."

(un)willingly arranged marriageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz