W strugach deszczu...

35 1 0
                                    


Ulewny deszcz tworzył mozaiki na oknach. Woda na ulicznych płytkach i wytartym asfalcie tworzyła z wolna rwące potoki. Wszędzie było pusto, ni żywej duszy, jakby w ciągu jednej chwili całe miasto wymarło. Jednak niecałe, gdyż środkiem chodnika, osłaniając się dzielnie od ściany wody szła drobna dziewczyna. Przedzierała się z trudem przez szarą poświatę deszczowego dnia, a wiatr, co chwila płatał jej figle, merdając czarnym parasolem, jak psi ogon z radości. W końcu metal uległ, a parasol niespodziewanie złożył się w drugą stronę. Dziewczyna zaklęła pod nosem, starając się już nadaremno coś poradzić. Na niewiele, by się to zdało i tak, gdyż woda ściekała z niej zewsząd, jakby ktoś polewał ją, co chwila kubłem lodowatej wody. Nagle przez szum usłyszała cichy dźwięk. Ktoś zaskoczył ją, łapiąc za przedramię. Jak przez mgłę widziała szczupłą sylwetkę i pociemniałe od wody włosy, gdy ciągnął ją w stronę dużego, czarnego hatchback'a. Krzyku dziewczyny i tak nie miałby, kto usłyszeć. Próbowała wyszarpnąć się z silnego uścisku. Zwinnym ruchem otworzył drzwi i wsadził ją do środka, po czym obiegł auto i z przekleństwem, wypowiedzianym z irytacją, wsiadł od strony kierowcy. Dziewczyna czuła, jak jej serce nierytmicznie obija się w klatce piersiowej. Chłopak odgarnął ociekające wodą włosy i spojrzał na nią, zapinając pas.

-Connor?! - wrzasnęła dziewczyna, uderzając jasnowłosego w ramię z siłą armaty, na co ten skrzywił się.

-Cześć, Ri - uśmiechnął się - Ładnie się odwdzięczasz za pomoc.

-Czyś ty zdurniał?! Wiesz, jak mnie wystraszyłeś?!

Dziewczyna odgarnęła ciemne włosy do tyłu i zaczęła się śmiać, co było naturalnym sposobem na odreagowanie stresu. Błyszczące oczy chłopaka przyglądały się jej uważnie. Connor również się zaśmiał, odpalając silnik. Włączył ogrzewanie i ruszył ostrożnie przez deszczową zasłonę. Dziewczyna odetchnęła głęboko i położyła plecak w stylu vintage na dywaniku. Nawet nie zauważyła wcześniej, że zepsuty parasol wypadł z jej rąk jakieś 5 minut wcześniej. No cóż, skoro i tak był zepsuty... Mimowolnie wzruszyła ramionami. Chłopak zauważył to.

-Zimno Ci? - zapytał troskliwie, sięgając do kontrolera temperatury.

Dziewczyna pokiwała przecząco głową. Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi i zbliżył dłoń do twarzy, skupiając się na światłach na skrzyżowaniu. Cisza była trochę zaskakująca i niezręczna, choć w tle cicho pomrukiwało radio, nie pomagało.

-To... - zaczęła dziewczyna, próbując sklecić coś rozsądnego na prędko - Panie Ball, gdzie mnie Pan zabiera, można wiedzieć? - pochyliła się ku niemu, mrużąc oczy i starając się mówić z twardym akcentem.

Chłopak parsknął śmiechem i płynnym ruchem skręcił w kolejną ulicę.

-Nauczono mnie, że ludziom w potrzebie należy pomagać, panienko - dostosował się do jej prób mówienia oficjalnie w humorystycznej konwencji - Dlatego też zabieram Cię na kawę - kontynuował -Bez dyskusji, młoda damo - dodał szybko, widząc, że dziewczyna chce coś wtrącić.

Dziewczyna zamknęła usta, po czym roześmiała się głośno. Samochód zaparkował tuż przed wejściem do dużego, wysokiego na kilkadziesiąt stóp budynku. Biała fasada była trochę przybrudzona, duże okna zasłonięte firanami. Na pierwszym piętrze nie było balkonu, lecz na drugim, czwartym i ostatnim balkony niewielkich rozmiarów zostały ładnie zagospodarowane w obiekty zielone.

-Księżniczka pozwoli - rzucił chłopak, po czym wysiadł z kluczykami.

Deszcz ustał równie nagle, jak przyszedł. Niestety, deszczowa aura i szarość otulały w dalszym ciągu malowniczą okolicę. Zanim chłopak obszedł auto do drzwi pasażera, dziewczyna wysiadła. Chłopak oparł dłoń o mokrą karoserię i pochylił głowę z westchnieniem, zagradzając przy tym ciemnowłosej przejście. Spojrzał na nią jakby z rozczarowaniem i niedowierzaniem. Jego wręcz nienaturalnie niebieskie tęczówki lśniły hipnotyzująco.

Melodie przeszłości zagraj mi znów dziś...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz