Natuto wsiadł do czerwonej terenówki Itachiego, dopiero teraz dostrzegając na przednim siedzeniu Sakurę. Mruknął tylko „cześć" i przesunął się na miejsce za fotelem kierowcy. Dziewczyna odpowiedziała, nie odwracając nawet głowy. Już na pierwszy rzut oka widać było, że ma nienajlepszy humor. No to jest nas dwoje – pomyślał Naruto.
Itachi spojrzał na zegarek, było już wpół do dwunastej.
– Słuchajcie, przepraszam was, ale musimy po drodze podjechać do firmy, jak nie dostarczę dokumentów przed południem, urwą mi głowę – poinformował i błyskawicznie zapiął pas. Po chwili wyjechał z parkingu i skręcił w stronę centrum miasta.
Naruto oparł głowę o szybę, obserwując szybko zmieniający się widok za oknem. Im więcej myślał o sytuacji, w której się w tym momencie znajdował, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że to wszystko w ogóle nie ma sensu. Itachi może i chciał pomóc, ale chcieć to wcale nie znaczy móc. Przymknął oczy. Dlaczego Sasuke musiał być tak uparty. Tyle razy go przepraszał, czy on nie miał w sobie za grosz wyrozumiałości? To był tylko głupi pocałunek. Nawet Itachi powiedział, że to przecież nie koniec świata. Nie mógł po prostu schować tej swojej cholernej dumy do kieszeni i z nim po prostu porozmawiać?
– Co tam mruczysz? – zapytał Itachi, wjeżdżając na teren firmy. Zaparkował, wyłączył silnik i odwrócił się, patrząc na swojego pasażera.
– Że to nie ma żadnego sensu. – Naruto wzruszył ramionami.
– A co według ciebie ma sens? To, jak się teraz zachowujecie?
– Bez Sasuke nic nie ma sensu... – mruknął ledwo słyszalnie, ale Itachi już zabrał dokumenty i zostawił go w samochodzie z Sakurą.
Sakurą, która teraz ledwo się hamowała, zaciskając ręce w pięści. W końcu nie wytrzymała i wrzasnęła tak, że aż musiał zatkać sobie uszy.
– Naruto! Jesteś totalnym kretynem! – Odwróciła głowę w jego stronę. – Przysięgam, że zaraz ci przyłożę.
Zamrugał zdziwiony. Z Sakurą nie byli obecnie w najlepszych relacjach i starali się raczej nawzajem unikać, więc ten jej wybuch w jego stronę był dość zaskakujący. Chociaż... Jakby się tak zastanowić, to pierwszy raz, kiedy miał do czynienia z kobietą w ciąży. Słyszał, że mają wtedy huśtawki nastroju czy coś.
– Czy ty i Sasuke jesteście jakimś cholernym pępkiem świata? Nic nie słyszę od kilku dni od Itachiego, tylko Sasuke i Naruto, Naruto i Sasuke. Wysłuchałam całej tej historii już ze sto razy i naprawdę mam tego po dziurki w nosie – jęknęła i opuściła ramiona.
Po chwili odpięła pas i wysiadła z samochodu, żeby zaraz zająć miejsce z tyłu, obok Naruto.
– A tak w ogóle, to chciałam cię przeprosić za tamto. No wiesz... – Ton jej głosu diametralnie się zmienił.
Więc jednak miałem rację, huśtawki nastroju – pomyślał.
– Już dawno chciałam to zrobić, ale jakoś tak nie wyszło. – Spojrzała na niego przepraszającym wzrokiem.
– Sakura... – mruknął, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Tego się kompletnie nie spodziewał.
– Wiem, że najprawdopodobniej mi nie uwierzysz, ale ja cię naprawdę lubiłam. Tylko że Sasuke był wtedy jakąś moją obsesją. Myślałam, że może jak będę z tobą, to mi to przejdzie. Ale nie przeszło. Dopiero Itachi...
– Sakura, ja naprawdę nie wiem, czy chcę tego słuchać. – Naruto odwrócił głowę w stronę szyby i zaczął kontemplować widok za oknem. Widok, na który składały się konkretnie dwa kontenery na śmieci i sterta jakichś kartonów.
CZYTASZ
Rywale (SasuNaru)
Fiksi PenggemarIch właściwa historia zaczyna się pocałunkiem w auli pełnej studentów, pocałunkiem, który bynajmniej nie jest przypadkowy. To raczej wynik premedytacji, tłumionego gniewu i nienawiści. Czy słusznej? Sasuke i Naruto tym razem jako studenci Akademi Wy...