Wstęp

28 1 0
                                    

-Coś się stało? - zapytała Teresa widząc zamyślenie zmieszane ze smutkiem na twarzy męża.
-Nic...
-Widzę, że coś się stało. Coś w pracy?
-Teoretycznie. Muszę już iść. O 13:00 mam ćwiczenia do kolejnej misji.
-Nic, tylko ciągle te ćwiczenia... - odrzekła, mówiąc jakby do siebie i patrząc na podłogę.
Wstał wtedy od stołu, zostawiając trochę zupy na dnie talerza. Ubrał buty oraz czarny, markowy płaszcz i wyszedł z domu. Pojechał swoim drogim samochodem pod miejsce pracy. Zaparkował, wyszedł z pojazdu i spojrzał na wielki napis przed budynkiem. "NASA..." - pomyślał. "Tyle już tu pracuję, a ciągle czuję dumę patrząc na to". To rzekłszy podszedł do drzwi, które rzecz jasna w takim miejscu otwierają się automatycznie.
-Witam panie Skabowski - przywitała astronautę miłym głosem.
-Łukasz, proszę po imieniu - równie grzecznie odparł młodej kobiecie w sekretariacie - gdzie mam pójść?
-Pokój 183G, załoga już czeka.
Skierował się w stronę segmentu G. Spokojnym spacerem doszedł do drzwi, za którymi miał odbyć ostatnie ćwiczenia do nadciągającej misji. Otworzył je, powoli pociągając klamkę. Na miejscu czekali już dwaj pozostali członkowie biorący udział w locie.
-Cześć Łukasz! - krzyknęli razem Zuza i Igor, podbiegając do niego.
-Cześć... jesteśmy gotowi?
-Tak jest kapitanie! - zażartowała Zuza.
-Dzień dobry panie Skabowski - z powagą powiedział pracownik.
-Tak, dzień dobry. Proszę nas zaprowadzić. Już czas.
Obsługa zaprowadziła załogę do komory, w której miały odbyć się ostatnie ćwiczenia. Ze spokojem i opanowaniem weszli tam, gdyż powtarzali już to ćwiczenie kilka razy i zawsze wychodziło perfekcyjnie.
-Jak zwykle doskonale! - już po treningu ogłosił wynik.
Cały pobyt w siedzibie trwał lekko ponad sześć godzin. Wieczorem Łukasz wrócił do domu. Zastał swoją żonę w łóżku. Położył się obok i przytulił.
-Jutro lecisz, prawda? - zapytała smutnym głosem Teresa.
-Tak. Wrócę za miesiąc, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-Pójdzie... musi pójść... - odparła lekko załamanym głosem, jakby miała się zaraz popłakać.
-Dobranoc myszko. Śpij słodko.
-Dobranoc...
Powiedziawszy to poszedł do łazienki, umył się, następnie w swoim pokoju przeczytał ostatni raz plan misji. Kiedy skończył, jego powieki zamykały się same. Zasnął na wygodnym fotelu i spał tak aż do rana...

Na KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz