Rozdział II - Lot

2 0 0
                                    

Astronautom na statku dopisywał humor. Opowiadali sobie liczne dowcipy, historie z ich życia i nie tylko. Byli zamknięci ze sobą już kilka godzin, jedyne co mogli robić to rozmawiać. Nadszedł wieczór. Wieczór w ich głowach, bo w kosmosie godzina i tak nie miała znaczenia. Ustanowili, że pójdą spać, a jeden z nich zostanie pilnować lotu. Zuzka zgłosiła się na ochotniczkę. Kiedy wszyscy zasnęli, ona pilnie obserwowała. Minął czas pozostały do jej zmiany. Nie czuła jednak zmęczenia. Jej charakter kazał jej poświęcić się dla zespołu. Dlatego nie budziła nikogo, a sama dalej była czujna.
Lot trwał już 17 godzin. Kilkadziesiąt lat temu nie było aż takich problemów. Teraz obrać kurs nie kolidujący z żadną z satelit Ziemi? Wyzwanie godne najlepszych. Łukasz i Igor śpią, Zuza czeka w gotowości. Oczywiście dzisiejsza technologia pozwala na szybsze podróże, jednak drugie tyle energii musieliby poświęcić na wyhamowanie. W zamian za to na statek zabrali ze sobą tony sprzętu. Zuzka obserwuje cały czas wszystkie światełka i wskaźniki na kokpicie. Przez kamery spogląda czasami na gwiazdy. Można się w nich zakochać. Lekko znużona ciągłym kontrolowaniem stanu, kiedy nic się nie dzieje Zuza odwinęła swoje zapakowane hermetycznie jedzenie. Posiłek przebiegł bez problemu. Spędziła kolejne godziny monitorując pojazd. Już chciała zbudzić załogę i pójść spać, aż nagle niebieska dioda zgasła. Zapatrzona w wyłączoną lampkę zastanawiała się co ona oznacza. Ogarnęło ją nagłe przerażenie. Choć minęła sekunda, odczuwała wieki. Po tym czasie statek przeszedł w tryb awaryjny. Wnętrze promu rozjaśniało czerwienią, głośne syreny wyrwały resztę załogi ze snu. Igor i Zuza zaczęli panikować. Łukasz, jak na kapitana przystało, szybko, lecz ze spokojem spojrzał na diody.
-Dioda łączności. Straciliśmy kontakt z bazą. - rzekł bez nerwów
-Cholera jasna, co robimy? - spytał Igor
-Zacznijmy od wyłączenia trybu awaryjnego. Czerwony rani moje oczy, a syreny nie pozwalają mi się skupić. Zuza, weź instrukcję i podaj kod bezpieczeństwa.
-GHX4409
-To model rakiety... To niżej
-Ah, tak... spawdzałam cię... 240502
-2...4...0...5...0...2... - powoli powtarzając wpisywał kod - gotowe.
Rzeczywiście, alarm się wyłączył. Wśród załogi zapanował spokój.
-Nasza baza kontaktowała się ze statkami oddalonymi dużo bardziej od nas... to dziwne. Mógłbym przypuszczać, że zabrakło prądu lub coś zostało uszkodzone, ale mamy awaryjne zasilanie i dwie anteny. Nasz statek też działa sprawnie. Spróbuję połączyć się z inną siedzibą... Igor, załatwisz to? - powiedział Łukasz
-Jasne
Igor próbował połączyć się z każdą siedzibą wpisaną do bazy, ale żadna nie odpowiadała.
-Na całej Ziemi nie ma prądu? - spytała ironicznie Zuzka
-To nie to... pójdę sprawdzić moduł - po czym kapitan ruszył w stronę panelu.
Doszedł do tego miejsca, zabierając wcześniej skrzynkę z narzędziami. Rozkręcił wszystkie śrubki uniemożliwiające dojście do modułu. Wreszcie do nich dotarł. Zdaje się funkcjonować normalnie - pomyślał. Nie mógł nic zrobić, poza zrestartowaniem. Wrócił do załogi i spróbowali połączyć się ponownie. Nadal nic. Żaden z nich nie wiedział, co mogło się stać. Próbowali różnych mądrych rzeczy, poprzez łączenie się z innymi satelitami, po ponowne szukanie działającej bazy. W końcu ustalili, że coś musi być nie tak z ich statkiem, jednak nadal nie wiedzą, skąd usterka.
-Jesteśmy już blisko - powiedziała Zuzka
-Tak... przygotujcie się do manualnego lądowania. To nie będzie najlepsza misja na świecie, ale musimy ją ukończyć - odrzekł kapitan.
Zasiedli na stanowiskach, przygotowali wszystko do lądowania. Jeszcze kilka kilometrów do Księżyca.

Na KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz