Rozdział 2

818 43 3
                                    

Elijah

     Niepokoiła go długa nieobecność Niklausa. Jego brat często zachowywał się nieodpowiedzialnie, znikał na całe miesiące, zmuszając go, by się martwił. W tym postępowaniu bardzo przypominał Kola.
     Pomimo, że hybrydy nie było dopiero od kilku godzin, Elijah przeszywał niepokój. Coś wisiało w powietrzu, zwiastując niebezpieczeństwo. Czuł to, tak jak i wiele razy wcześniej.
     Nowy Orlean żył swoim tempem, które zyskiwało rozmach wraz z zachodzącym słońcem. Wampiry, którym los poskąpił pierścienia, wychodziły na żer. Wiedźmy szykowały się do rzucania coraz to potężniejszych zaklęć przy pełni księżyca. Wilkołaki natomiast wiedziały, że za kilka godzin czeka je bolesna przemiana.
     A propo Wilkołaków....
- O czym tak myślisz? - padło pytanie. Szczupłe, kobiece ręce objęły go w pasie. Poczuł ostry podbródek na swym ramieniu.
- Martwi mnie zniknięcie mego brata - odparł, pieszczotliwie przesuwając dłonią po jej skórze. Odpowiedział mu cichy pomruk połączony z delikatnym pocałunkiem złożonym na karku.
      Hayley pusciła go, by oprzeć się tuż obok, o barierke. Szlafrok, który miała na sobie zasłaniał niewiele, jednak sama tkanina była piękna. Był to szary japoński jedwab, zabytkowy, którego belę zdobył kiedyś kierowany dziwną potrzebą.
- Nie pierwszy raz, gdy znika bez słowa - powiedziała, zakładając ręce na piersi.
- Coś jest nie tak, czuję to - westchnął, wpatrując się w dal, niewidzącym wzrokiem.
- Chyba zbyt wiele lat mu ojcowaleś. Nie uważasz, że pora przestać? Ma swoje dziecko, chyba nie potrzebuje opieki starszego brata.
     Miała racje. Jednak to już nie była kwestia instynktu opiekuńczego. To samo czuł, gdy pojawił się Mikael, Esther czy Dahlia. Przez moment zastanowił się, czy powinien już niepokoić swoją ukochaną. Stwierdził, że jeszcze za wcześnie, a Hayley zasługuje na odrobine spokoju.
- Hope śpi? - spytał, pragnąc zmienić temat.
- Jak aniołek - w jej głosie zabrzmiała jakaś dziwna nuta. Dzika, zwiastująca coś niezwykle przyjemnego. - Wracamy?
     Elijah uśmiechnął się. Tak długo jej pragnął, że nielimitowany dostęp do jej osoby go zadziwiał. Wiele razy był zakochany, jednak teraz było inaczej. W końcu po raz pierwszy kochał matkę swojej bratanicy.
      Pochylił się ku kobiecie, chcąc ją pocałować. Przerwał mu jednak dźwięk dzwoniącego telefonu. Już miał go zignorować,  kiedy poczuł dziwny skurcz w żołądku. Momentalnie wyciągnął komórkę z kieszeni i odebrał, przelotnie patrząc na ekran.
- Niklaus, nareszcie! - powiedział, lecz nie poczuł ulgi.
- Nie wiem co się stało, ale jest pan ostatnią osobą z którą komunikował sie... Klaus?
    Przeżył szok. Zamiast tak dobrze znajomego męskiego głosu, usłyszał roztrzęsioną dziewczynę. Teraz już rozumiał, skąd ten niepokój.
- Z kim rozmawiam? - zapytał, chcąc jak najszybciej zdobyć informacje.
- Lily. Ale to kim jestem nie jest ważne. Jestem w mieszkaniu Marcela Gerarda. Byłam tu z nim i z Klausem. Coś się wydarzyło. Marcel jest nieprzytomny, a Klaus zniknął.
- Dobrze, rozumiem.
     Rozłączył się. Nie był pewny co myśleć. To mógł być żart. Albo pułapka. Podzielił się informacjami z Hayley.
- Nie podoba mi się to - oznajmiła, a jej twarz przybrała poważny wyraz. - To jest dziwne.
- Wiem - przetarł dłonią podbródek. - Jednak coś w głosie tej dziewczyny...
- Chcesz to sprawdzić? -przerwala mu.
- Tak. To tylko mieszkanie Marcela, nie martw się - uspokoił ją. Czuł jej niepokój. Nie było to dziwne.
     Elijah objął ją i pocałował we włosy. Słyszał bicie jej serca. Pomimo tego, że się nie przemieniał, bliska pełbia wywoływała zmianę w jej organizmie. Jej krew przyspieszyła w żyłach. Pachniała też inaczej.
- Tylko uważaj. Ja także zaczynam mieć złe przeczucia - w jej oczach odbił się blask księżyca i skąpanego w jego promieniach Nowego Orleanu.

Gdy dotarł na miejsce, okazało się że słowa dziewczyny były prawdziwe. Ujrzał nieprzytomnego Marcela na środku holu, pochylającą się nad nim nastolatkę oraz mieszkanie wyglądająca jak po wybuchu bomby.

___________

Dzisiaj ogłoszenie parafialne. Rozdziały będą pojawiać się (mam nadzieję) dosyć regularnie, ok.1-2 w tygodniu, lub tyle i wtedy kiedy akurat uda mi się napisać! 😂. Każdy komentarz, gwiazda czy wyswietlenie to nowa motywacja!

Tiger EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz