Feliks podrapał się po karku, burząc przy okazji niekoniecznie wczoraj myte włosy. Życie studenta było trudne. Czasu mało! Hajsu mało... Miłości nie ma, a szampon daleko w sklepie! W dodatku...
Kubek trzeba było umyć. Kubek na tyle obrzydliwy, że Feliks nie chciał go myć w malutkim zlewie w swoim pokoju. Przecież później musiał by umyć także zlew! Albo i ogniem wypalić. Ech, konieczności! Inaczej by nie wstał, ale przez kubek dreptał teraz niechętnie przez korytarz. Szurający kapciami, dumny - w swoich szortach od piżamy, bluzce poplamionej kiedyś na śmierć zieloną farbą i z kubkiem, którego zawartości lepiej się było nie przyglądać.
Nie było gorszej opcji na pierwsze spotkanie, a jednak właśnie wtedy się stało. Było w niedzielę iść do kościoła, Feluś! Albo w piątek złożyć w ofierze czarno kure... (Albo umyć wcześniej ten choleryny kubek-... Feliks stłumił brzmiący litewskim akcentem głos rozsądku.)
Z przeciwległej strony korytarza, od schodów, po brązowej wykładzinie dziarskim krokiem kroczył on. Bóg seksu.Ideał atrakcyjnego kochanka z reklam leków na potencje dla gejów. Jeśli tylko były takie reklamy; w tamtym momencie Feliks nie mógł sobie przypomnieć. Bo...
Nieziemsko piękna i nierealna istota o włosach złotych jak słońce i oczach błyszczących jak seks!Feliks z szeroko otwartymi oczami i nisko opadniętą szczęką odmruknął na donośnie rzucone przez bóstwo "hello". Musiał odmruknąć coś przypadkowego, bo powitanie było rzucone głosem ideału erotycznych ideałów! A wierzcie mi, taki głos jest w stanie rozproszyć samotnego młodzieńca. (Głos rozsądku szepnął "zboczeńca". Bardzo dojrzałe z twojej strony, głosie rozsądku!)
Z całą dostępną mu szybkością Feliks spierdolił za drzwi kuchni, omal nie gubiąc swoich rozdeptanych kapci.Spieszyło mu się, jasne, ale mimo to aż mu w karku strzeliło, gdy odwracał głowę za tyłkiem tego nieziemskiego nieznajomego.(Ideału wszystkich idealnych ideałów!)
Stojąca w kuchni dziewczyna obrzuciła naszego bohatera dziwnym wzrokiem, co jest nawet całkiem zrozumiałe. Biorąc pod uwagę grację, z jaką Feliks się tam wpakował.- Cze - mruknął, ciskając kubek do zlewu. WSZYSTKO MARNOŚĆ. Oby to bożyszcze go nie zapamiętało... Oby! Może... Może uda mu się zacząć jeszcze raz? BOŻE, spraw,by twój archaruchanioł mnie nie zapamiętał jako człeka w stanie najwyższego upodlenia!
Z obrzydzeniem i nienawiścią zajrzał w kubek. A kubek zajrzał w niego, posyłając mu ciarki w dół kręgosłupa. Gdyby nie to przekleństwo...
Feliks niepewnie zamerdał ...zawartością, potrząsając trzymanym w dwóch palcach cholerstwem.
Może po prostu kupi sobie nowy..?
***
- NIE ROZUMIESZ, Gilbert! Nie widziałeś jego OCZU! I dupy. Dupy też nie widziałeś! - Feliks począł odginać kolejne palce, miotając się po małym pokoju, jakby miał do dyspozycji kort tenisowy. - Itwarzy rąk łydek dupy uśmiechu! Nie słyszałeś jego GŁOSU!Tragedia się stała! A wszystko... - walnął pięścią w stół;ot tak, dla podkreślenia swoich słów - ...że musiałem iść umyćkubek! Nie będę drugi raz popełniał tego błędu! Rozwiązanie jest jedno.Cisza na moment zapadła w pokoju. Gilbert spojrzał na Feliksa jakoś tak ciężko i nieładnie. Jakby go nie lubił, czy co! Wcale w dodatku nie był zainteresowany, jakie to wspaniałe rozwiązanie jego przyjaciel wymyślił. Feliks dostrzegł tą nieprzyjemną atmosferę i zdecydował, że w tej sytuacji decyzję podejmie sam. Wyszczerzył się więc radośnie, kradnąc z półki nad czajnikiem.
- Pożyczam twój.
Uciekając z pokoju złodziej był zmuszony zatrzymać się jeszcze na chwilę - nie po to, by wysłuchać klątw swojego najdroższego prywatnego szwaba,nie. Znał je jak na pamięć. Klątwy już się zresztą skończyły- przyjaciel zmądrzał najwidoczniej, zadając logiczne pytanie.
-Czekaj, kurwo. Nie powiedziałeś, co to za ziom. Przyjebie.
Fela wyszczerzył się jeszcze szerzej, wtykając głowę przez szparę w drzwiach.
- Ni chuja nie wiem! Myślisz, że co będę dzisiaj robił? Realizował PLAN. Ale najpierw zrealizuję kawę, cukiereczku....w kubku, którego już nigdy nie odzyskasz. Mimo że ostatniego zdanie Feluś nie wypowiedział na głos,zwalniający akademikowy internet graniem w czołgi Gilbert jakoś się domyślił. No, taki z niego bystry chłopak.
YOU ARE READING
Akademik na Wiśniowej (Hetalia)
FanfictionAmePol. Feliks pędzi swoje studenckie życie rozkosznie jak studencki bimber, a Alfred spodziewał się trochę czego innego, jak zapisywał się na Orgazmusa do Polski. No, wódki oczekiwał. Ale niedźwiedzi na ulicach zabrakło.