Hogwart to piękne miejsce, nikt nie mógł temu zaprzeczyć. Lekko srebrnawe duchy przelatywały chmarami przez ściany, uczniowie zajmowali jak najwięcej miejsca na korytarzu. Chałasowali, śmieli się, w niektórych przypadkach uczyli.
Draco Malfoy głęboko odetchnął. Wszystko jest ideal... Nie, jednak nie. Zmarszczył brwi. Czemu te ciepłe ramiona już go nie obejmują? Czemu czuje pustkę w miejscu, gdzie przed
chwilą siedział jego chłopak?Zdenerwowany, otworzył oczy. Jego gniewnie zmarszczone czoło rozpogodziło się, gdzie przed sobą zauważył roześmianego Harry'ego.
Ciemne włosy opadały mu na czoło. Odrzucał je z zielonych oczu lekko opaloną ręką. Kiedy się uśmiechał, można było zauważyć jego białe ząbki i uroczy uśmieszek, który Malfoy tak kochał. Całego go kochał.Teraz niższy chłopak stanął na palcach i przyczepił mu coś to koszulki. Draco obejrzał to "coś" dokładnie. Była to mała, biała plakietka z małym serduszkiem. W środku serca widniał napis; "Londyn, 1997".
Draco uniósł z niedowierzaniem brwi, chociaż w środku zrobiło mu się ciepło.
- Naprawdę, Harry? Będziesz te wakacje wspominać do końca życia?
- Tak, Draco. Do końca życia, bo to były moje najlepsze wakacje. Pierwsze wakacje z tobą. - Malfoy zaśmiał się, po czym nachylił się do ucha swojego chłopaka.
- Kocham cię, Potter.
- Ja ciebie też, Malfoy. - Harry pocałował go w policzek.***
Osiemdziesięcioletni mężczyzna powoli otworzył oczy. Zamyślił się, coraz częściej mu się to zdarzało. No cóż, starość ma też swoje minusy.Rozejrzał się. Wszędzie dookoła wyrosły groby. Szare, czarne, czasami miały obok siebie jakąś figurę lub ławkę. Niektóre były opuszczone, inne wręcz przeciwnie. Ten, przed którym siedział mężczyzna, miał szaro-białą płytę, na niej leżało mnóstwo zniczów i kwiatów. Wszyscy pamiętali o zmarłym, który tu leżał. I kto by się dziwił - o Złotym Chłopcu trudno zapomnieć.
Draco Malfoy głęboko odetchnął. Mimo upływu lat, wciąż przed oczami miał uśmiechniętego Harry'ego, słyszał jego śmiech, czuł jego ciepłe usta na swoich. Mimo tych pięciu lat, kiedy to rozdzieliła ich Śmierć.
Przeczesał białe włosy pomarszczoną ręką i zaśmiał się cichutko. Gdyby Potter go teraz zobaczył, to pewnie zaczął by liczyć, który z nich ma więcej zmarszczek na twarzy. I który szybciej osiwiał. Tak, Draco już nie był tym samym przystojnym ślizgonem, jakim go poznał Potter. Niegdyś platynowe włosy zmieniły kolor na biały. Na całej twarzy można było zauważyć zmarszczki - bruzdy na bladej skórze. Tylko jego oczy się nie zmieniły. Jedynie częściej było w nich widać miłość i troskę, rzadziej pogardę i nienawiść. To też dzięki Harry'emu.
- Tato, szukaliśmy cię. - Mężczyzna otarł szybko łzy, które niewiadomo kiedy wypłynęły z jego oczu i przywołał na twarz uśmiech. Odwrócił się. Za nim stała wysoka pięćdziesięciolatka z dziećmi.
Jego córka i wnuki. Gdyby nie Harry, prawdopodobnie nie miałyby ich teraz.To jego mąż przekonał go do adopcji. Draco był mu za to cholernie wdzięczny. Dzięki niej zyskał córkę i syna. Obydwoje założyli rodziny. Obydwoje odwiedzali rodziców- jednego w świecie żywych, drugiego pośród zmarłych.
- Poczekaj chwilkę, Martho. Już do was idę. - Kobieta ze smutnym uśmiechem cofnąła się, za nią jej dzieci. Draco natomiast podniósł się z ławki i podszedł bliżej grobu. Zgarnął śnieg z nagrobka i odczytał napis, zapisany pięknymi, złotymi literami.
"Tu spoczywa Harry Potter, ten, który uratował świat magii".
"Nie tylko magii, pomyślał Malfoy, także mój świat. Nasz świat".
Podniósł się z cichym jękiem bólu i wyprostował. Odgarnął z ramion niewidzialny kurz, obwiązał się mocniej srebrno-szarym szalikiem. Na sam koniec poprawił małą, białą plakietkę przyczepioną do koszulki.
Córka złapała go pod ramię i poprowadziła przez labirynt grobów. Kiedy miejsce ostatniego spoczynku Harry'ego miało im zniknąć z oczu, Draco się odwrócił.
- Niedługo się spotkamy, Potter. - Wyszeptał, po czym wyszedł z rodziną na rynek Doliny Godryka i ruszył w stronę domu.Miał rację. Już niedługo mieli się znów spotkać. I pozostać ze sobą, już na zawsze.
