Szłam różnymi alejkami, płacząc i powodując, że nieznani mi ludzie zaczynali zwracać uwagę na moje dziwne zachowanie. Tak wiele rzeczy zaczęło do mnie wracać, chociaż jeszcze niedawno mogłabym przysiąc, że o wszystkim zapomniałam. Dopiero teraz zaczęłam zdawać sobie sprawę, że tak nie było. Nie dawałam sobie rady z przeszłością, co było dla mnie niesamowitą męczarnią. Po kilkunastominutowym błądzeniu, usiadłam na okolicznej ławeczce, musiałam złapać trochę oddechu.
-Coś się stało?- usłyszałam męski głos za sobą.
-Nie, płaczę dla zabawy- powiedziałam, zanim zastanowiłam się, co właśnie wypłynęło z moich ust.- Przepraszam.
-Nic się nie stało- pierwszy raz popatrzyłam w stronę nieznajomego. Mogłabym uciąć sobie rękę, że gdzieś go kiedyś widziałam. Może mi się tylko wydawało, ale pewnego rodzaju czerwone światełko zaświeciło się w mojej głowie. Ubrany był bardzo schludnie, miał krótkie brązowe włosy i jasną karnację. Na jego czarnej bluzie znajdował się mały napis ''Freedom''. Mężczyzna pomimo mojej widocznej niechęci do niego nie odszedł, a wręcz przeciwnie usiadł obok mnie.
-Może mogę jakoś pomóc? Znajomi mówią, że jestem doskonały w słuchaniu innych i pomaganiu.
-Nie trzeba, z resztą, ja już muszę iść. Do widzenia- uśmiechnęłam się i wstałam.
-Jak chcesz... no to życz córce wszystkiego najlepszego- zatrzymałam się gwałtownie, wiedziałam, że go znam.
-Słucham? Skąd pan zna moją córkę?- zaniepokoiłam się.
-Czasem widzę was tu razem- zaczął mówić bardziej nerwowo- Muszę już iść, do widzenia.
Znieruchomiałam, nie mogłam przypomnieć sobie kim jest ten człowiek, ale byłam pewna, że znam go. Nie był to tylko przypadkowy przechodzień, który widywał mnie tu z Emilią. Zdenerwowana, zaczęłam kierować się w stronę domu. Dotarłam tam dosyć szybko, ale w mojej głowie ciągle pozostawał ten człowiek.
-Nareszcie jesteś!- krzyknęła uradowana mama, widząc mnie w drzwiach- Tak się martwiliśmy...
-Nie mieliście takiej potrzeby, idę chwilę odpocząć na górę- westchnęłam- Dokończycie wszystko?
Odpowiedzieli mi skinieniem głowy, więc w spokoju mogłam iść do sypialni. Wyminęłam wszystkich i będąc już na miejscu, wyjęłam kolejny z niewysłanych listów. Działały one na mnie trochę jak leki, z jednej strony od razu po zażyciu ich, czyli w tym przypadku, przeczytaniu, odczuwałam nadal ból. Wszystko zmieniało się po chwili, czułam ukojenie, spokój, mogłam racjonalnie myśleć.
''Dziennikarze to naprawdę straszne osoby. Kompletnie nie rozumiem, po co ciągle wypytują cię o nasze rozstanie. Teraz przynajmniej wiesz, co czułam. Byłam w pułapce i nikt nie mógł mi pomóc, ty też nie. To trochę przykre, że tak łatwo zniszczyć komuś życie. Nie sądzisz, że płacenie takiej ceny za marzenia to przesada? Chociaż ty wiesz o tym najlepiej, szkoda, że tak łatwo i szybko się poddaliśmy.''
No właśnie, dlaczego tak szybko się poddaliśmy. Bo było tak wygodniej? Bo uczucia zaczęły sprawiać więcej bólu niż przyjemności? Nie... Bo byliśmy tylko młodymi ludźmi, którzy bali się ryzykować. Byliśmy tchórzami, którymi każdy mógł kontrolować. Tylko dlaczego teraz, cierpieć musi osoba, która nie zawiniła niczym. Dlaczego Emilia jest tutaj główną poszkodowaną.
Dalszą część listu po prostu podarłam, co mogło być błędem. Były to swego rodzaju pamiątki, rzeczy z drobną wartością i wspomnienia, może niezbyt miłe, ale wspomnienia o kimś z kim przeżyłam nie tylko te złe chwilę, ale i te dobre. Zaczęłam intensywnie myśleć nad człowiekiem, którego spotkałam. Jego twarz wydawała mi się dość znajoma, a może to sobie wymyśliłam. Coraz bardziej wszystko zaczynało mnie przytłaczać, a myśl, która czasem do mnie docierała, psuła mi całkowicie humor. A może jednak lepiej byłoby spotkać się z Andreasem... Nie tylko on kiedyś zawinił, nie byłam święta.
Andreas
-Nie myśl o niej, to przeszłość, zrozum to wreszcie- powiedziała moja siostra, która w każdej wolnej chwili chciała dogryźć mi lub Mai.
-Pozwolisz, że będę myślał, o kim chcę?- odpowiedziałem i zabrałem się za jedzenie posiłku. Po wypuszczeniu mnie ze szpitala zamieszkałem chwilowo u rodziców, lekarz nie pozwolił mi jeszcze skakać, więc jedyne co im pozostało to rozpieszczanie mnie. Jednak z każdą godziną uważałem to za błąd, ich troska była co prawda wspaniała, ale też męcząca, a moja siostra wcale nie pomagała w poprawię atmosfery. Co prawda starałem się nie rozmawiać z nimi na tematy takie jak mój były związek, czy przyjaciel, który nagle ni stąd, ni zowąd ma córkę, ale nie było to proste. Każdego dnia wysłuchiwałem jak to dobrze, że nie jestem z Mają oraz że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Tylko szkoda, że ja tej względnie dobrej decyzji, zacząłem żałować.
Od Autorki:
Coś krótkie te rozdziały wychodzą, trzeba to poprawić! W wakacje biorę się za to opowiadanie porządnie! Trzymajcie się i dobrego weekendu! <3
PS: Ciekawe kim jest ten nowo poznany mężczyzna...
CZYTASZ
Pokochaj mnie I Andreas Wellinger ✔
Fiksi PenggemarCo jeżeli po kilku latach cierpienia i ciągłego zastanawiania się, co dalej, do twoich drzwi zapuka... były narzeczony, a zarazem ojciec twojego dziecka? Czy można wybaczyć komuś zadane rany, czy można wybaczyć kłamstwa... czy można go jeszcze kocha...