Sprawa

507 23 1
                                    

To był pozew rozwodowy, jakiejś jego klientki. To nic nam nie daje, chyba, że włamania dokonał jej mąż. Zapisałam sobie nazwisko i wstałam.  Wyjęłam telefon i wybrałam numer.

- Adam? Przyślij nam techników. Muszą pobrać próbkę krwi. Na ziemi leży rozbity wazon, którym włamywacz zadał cios właścicielowi. Może on też się skaleczył.

- Już wysyłam. Zaczekajcie tam na nich i wracajcie na bazę.

Zeszłam na dół. Właścicielkę zastałam w kuchni. Siedziała przy stole i piła kawę. Po chwili dołączył do nas Marcin.

- W sypialni nic nie ma. Żadnych śladów, żadnych odcisków palców. Sprawdziłem pod ultrafioletem. Albo to był profesjonalista, albo amator, któremu sprzyjało szczęście.

- Nie tak do końca. Włamywacz zapewne nie podejrzewał, że ktoś będzie w domu. Wszedł do środka, poszedł na górę i w gabinecie zastał pana Karola. Może się znali. Pan Nowak mógł być zaskoczony tą wizytą, a włamywacz spanikował i uderzył go wazonem. Zaraz przyjadą technicy i zabiorą wazon oraz pobiorą próbki krwi – wytłumaczyłam, a w tym momencie usłyszałam kroki. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam kolegów z komendy.

- Idźcie do gabinetu na piętrze. Tam sprawdźcie wszystko. My musimy gdzieś jechać. Marcin idziesz? – zapytałam oglądając się w poszukiwaniu partnera. Mężczyzna stał obok właścicielki i pocieszał ją. Pociągnęła go za ramię i uśmiechnęłam się.

Wsiedliśmy do auta. Dałam notatnik Marcinowi i kazałam odczytać mu nazwisko. Zadzwoniłam do Adama.

- Ustal mi, gdzie mieszka Magda Franek. To pilne – powiedziałam i po chwili dostałam odpowiedź. Pojechałam pod podany adres. Zatrzymałam się na światłach.

- Co jest pod tym adresem?

- Raczej, kto jest. W gabinecie znalazłam pozew rozwodowy. Zdaje mi się, że włamania dokonał mąż tej kobiety. Właśnie do niego jedziemy – odparłam i ruszyłam, bo światło zmieniło się na zielone.

Po kilku minutach byliśmy pod blokiem. Udaliśmy się na trzecie piętro. Zapukałam w drzwi z numerem 7. Otworzyła mi drobna kobieta w wieku około trzydziestu lat. Miała blond włosy spadające jej na ramiona, a twarz znaczyły już zmarszczki. Oczy miała podpuchnięte.

- Pani Magda Franek? Komenda Główna Policji. Wydział kryminalny. Inspektor Laura Pucha, a to komisarz Marcin Lewcz. Zastaliśmy męża?

- Policja? Nie, mąż wyszedł przed chwilą do sklepu. Zaraz powinien wrócić. Co się stało?

- Możemy wejść?

- Tak, proszę – przepuściła nas i weszliśmy do mieszkania. Zaprowadziła nas do kuchni. – Co zrobił mój mąż?

- Czy ostatnio powiedziała pani mężowi, że chce rozwodu? – spytał Marcin. Załapał, o co mi chodziło.

- Tak – przyznała. – Ale chyba takimi rzeczami nie zajmuje się policja.

- Mamy przypuszczenia sądzić, że pani mąż włamał się do domu pani adwokata i napadł na niego, a przy okazji ukradł rzeczy warte czterysta tysięcy.

- Coo? – kobieta była zszokowana. – Mój mąż? To niemożliwe. Zgodził się na rozwód – opadła na krzesełko. – Rozwód miał być z jego winy – przypomniała sobie. – Zdradzał mnie wielokrotnie. Dłużej nie mogłam tego znosić.

- Czy po rozwodzie pani mąż dostał by cos? Chodzi o majątek – wytłumaczył Marcin.

- Nie. Wszystko przejęłabym ja. Matko, co on zrobił – załamała się. W tym momencie drzwi do domu otworzyły się. Usłyszeliśmy głos mężczyzny. Wyszliśmy mu na spotkanie.

- Pan Franek? Komenda Główna Policji – powiedziałam. Nie zdążyłam dodać nic więcej, bo mężczyzna zaczął uciekać.


Morderca z wyższych sfer (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz