Obiad

204 8 0
                                    

Przy jednym z biurek siedział inspektor i pisał coś na komputerze. Usiadłam naprzeciwko niego. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie. 

- Niestety nie mam dla ciebie dokumentacji ze śledztwa, ani informacji o tej dziewczynie, bo obecnie jest ona u komendanta, ale jutro będę miał ją z powrotem, więc ci ją dam.

- Co teraz robisz?

- Kończę pisać raport z przestępstwa. Napaść na sklepikarza ze skutkiem śmiertelnym. Byłem rano na interwencji – wytłumaczył. – Zaraz skończę i będę wolny. Może pójdziemy coś zjeść? – zapytał spoglądając na mnie znad monitora komputera. Skinęłam głową.

Po kilku minutach skończył i wyszliśmy z budynku. On pojechał przodem, a ja trzymałam się za nim. Dojechaliśmy do restauracji. Zaparkowałam niedaleko i zamknęłam samochód. Weszliśmy do środka i od razu dostaliśmy stolik. Zdziwiłam się. Myślałam, że trzeba mieć zarezerwowany stolik w takiej restauracji. Goście oczywiście co chwilę na mnie spoglądali, albo mówiąc inaczej, na moją broń.

- Może schowam gdzieś pistolet, bo ludzie się na mnie gapią.

- Nie musisz. Ja też mam broń, a jesteś tu ze mną, więc spokojnie – odparł i wybrał coś dla nas. Kelnerka zbierając zamówienie uśmiechnęła się do mężczyzny szeroko.

- Chyba jesteś tu znany – rzekłam z przekonaniem, że trafiłam.

- Tak. Prawie codziennie w przerwie jem tu obiady. Nie opłaca mi się robić nic w domu, gdy mogę zjeść tutaj – uśmiechnął się zabójczo. Pomimo swoich lat, nadal wyglądał na młodzieńca, a umięśnionej sylwetki mógł mu pozazdrościć nie jeden chłopak.

Kelnerka przyniosła nam nasze dania. Zjedliśmy je ze smakiem i siedzieliśmy jeszcze przez jakiś czas przy stoliku. Wypiłam do końca swoją wodę mineralną i odstawiłam szklankę na stół. Dziewczyna przyniosła nam rachunek. Wyjęłam portfel z torebki i chciałam zapłacić za siebie, ale mężczyzna złapał mnie za rękę i pokręcił głową. Wyjął plik banknotów i położył na stole. Wstaliśmy i wyszliśmy z restauracji. Patryk podszedł i uścisnął mi dłoń.

- To widzimy się jutro w pracy – powiedział z uśmiechem i odszedł do swojego samochodu, a ja wsiadłam do swojego.

Wpisałam do nawigacji adres hotelu i ruszyłam. Po kilkunastu minutach byłam już w podziemnym parkingu. Poszłam na recepcję i odebrałam kluczyk do pokoju. Recepcjonistka powiedziała mi, że nie muszę oddawać kluczyka następnym razem, dopiero przy wyjeździe. Podziękowałam i poszłam schodami do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Odpięłam pasek z kaburą i włożyłam go do szafki. Spojrzałam na zegarek ścienny. Było dopiero pół do szóstej. Pomimo upału przebrałam się w dres, zamknęłam drzwi i zeszłam na parter. Spytałam obsługę o siłownię. Młoda kobieta ubrana w białą bluzkę i czarne spodnie z zaczesanymi włosami w kitkę, wskazała mi pomieszczenie na końcu holu. Udałam się tam.

Wzięłam sobie z szafki czysty ręcznik i położyłam na ławce razem z kluczem. Najpierw poszłam na bieżnię. Ustawiłam sobie czas na godzinę i spokojnie sobie szłam. Po dziesięciu minutach zaczęłam biec truchcikiem. Po pół godzinie włączyłam większy bieg. Po skończonej godzinie bieżnia się zatrzymała. Zeszłam z niej i otarłam twarz ręcznikiem. Dobrze, że tu była klimatyzacja. Następnie wybrałam rowerek. Pojeździłam pół godziny i zmieniłam rower stacjonarny na ciężarki. Po ósmej skończyłam trening. Wrzuciłam ręcznik do kosza z brudnymi rzeczami i wróciłam do pokoju.

Wzięłam długi, gorący prysznic. Umyłam włosy i zawinęłam je w ręcznik. Usiadłam na łóżku i włączyłam tablet. Sprawdziłam wiadomości na poczcie, weszłam na Facebook i obejrzałam jeden odcinek serialu. Wysuszyłam włosy, ustawiłam budzik i poszłam spać.

Morderca z wyższych sfer (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz