Koszmar

176 6 0
                                    

- Co się stało? Czemu macie takie miny? – Martin spojrzał na nas z zaciekawieniem.

- Musimy znaleźć tego mężczyznę – powiedziałam stanowczo. Mamy na to trzy dni – dodałam.

- Trzy dni? – zapytał zaskoczony Adam. – To niemożliwe. Kto tak powiedział?

- Ja – odparłam. – Nic nie jest niemożliwe, wystarczy się postarać.

- Tylko, że my stoimy w miejscu. Nie mamy nic – przypomniał mi Patryk.

- Dziękuję, że raczyłeś o tym wspomnieć – spojrzałam na niego zła. – Musimy znaleźć jakiś szczegół, który nie pasuje do reszty.

- Ale czego mamy szukać? – zapytał Martin.

- Nie wiem. Wszystkiego, co ważne i banalne – odparłam wymijająco.

- Dobra. Przeanalizujmy wszystko jeszcze raz. Jennifer była kiedyś u obcego mężczyzny, który mieszka za miastem i prawdopodobnie to on ją zabił.

- Zabił też Mike'a, bo ten chciał nam coś powiedzieć – dodałam.

- I zabił Sarę, gdy chciała się z nami spotkać – uzupełnił Mateusz. 

- Da się jakoś sprawdzić do kogo należą duże domy za miastem i ile ich jest?

- Obszar jest zbyt duży. Autobusem można dojechać wszędzie. Melania nie określiła nawet przybliżonego czasu podróży, więc nie ma szans.

- Więc to odpada – zamyśliłam się. Co jeszcze możemy zrobić? Wstałam i podeszłam do okna. Robiło się ciemno. Było już po dwudziestej pierwszej. Odwróciłam się. – Zaczynamy od jutra. Pomyślcie, od czego możemy zacząć, co możemy jeszcze sprawdzić.

- To widzimy się jutro tutaj równo o ósmej rano – zadecydował Patryk i wstał.

Opuściliśmy wszyscy posterunek i pojechałam z inspektorem do domu. Zjedliśmy kolacje. Poszłam na górę się wykąpać. Koło dziesiątej Patryk sprawdził czy opatrunek dobrze się trzyma i położyliśmy się na łóżku, ja z lewej, a on z prawej strony. Szybko zasnęłam .

Znalazłam się w jakimś starym budynku. Przede mną stał mężczyzna w kapturze. Odwrócił się i zaczął biec, więc ruszyłam za nim. Trafiliśmy do pomieszczenia o szarych ścianach. Na środku stała duża maszyna. Nagle mężczyzna złapał mnie w pasie i podniósł. Szarpałam się, ale byłam za słaba. Zaniósł mnie na taśmę od maszyny, przywiązał i włączył guzik. Miotałam się we wszystkie strony. Kilka metrów dalej miałam być zmiażdżona. Kołysałam się na boki, próbując się uwolnić.

Krzyknęłam. Bark mnie strasznie bolał. Otworzyłam oczy. Byłam na podłodze.

- Laura! – Patryk znalazł się przy mnie.

Trzymałam się za lewe ramię. Musiałam upadając uderzyć się nim o podłogę. Ból był niemiłosierny. Kolega pomógł mi wstać. Usiadłam na łóżku. Mężczyzna przyniósł mi szklankę wody i tabletki przeciwbólowe. Połknęłam je i popiłam.

- Co się stało?

- Miałam koszmar i spadłam z łóżka – wytłumaczyłam.

Opowiedziałam mu mój absurdalny sen. Patryk nie śmiał się. Zapytał, co z barkiem. Niestety nadal bolał. Tabletki nie bardzo pomogły. Położyłam się ostrożnie na prawym boku, a obok ułożył się mężczyzna i objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego.

- Teraz już nie spadniesz – wyjaśnił.

Zamknęłam oczy i poszłam spać.

Morderca z wyższych sfer (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz