Wchodząc do uczelni czułem się jak przestępca. Mijałem pustą gablotę, najwyrazniej złota figura nie została jeszcze zwrócona.
Usłyszałem znajomy głos, ale czyj...to był Robert Anthem, ojciec całego winowajcy.
Odruchowo schowałem się za kolumną.
-Ten szczeniak za to zapłaci, przeciez to on się tu włamał i wrobił w to wszystko Charliego.
-Pan Buffort nie należy do zachowujących się konwencjonalne. To całkiem prawdopodbne. - rozpoznałem głos mojego wykładowcy.
-No nic, na mnie juz czas. Miło się z Panem załatwia interesy. Mam nadzieje, że Charlie z tego wyjdzie, przed nim obiecująca kariera prawnicza.
-Tak, to zdolny chłopak. Dowidzenia Panie Anthem.Zamarłem.Mój własny wykładowca mimo nagrania ma wątpliwosci? Jestem nadal podejrzany?
Kiedy Pan Anthem opuscił uczelnie a moj wykładowca James Curt wszedł do swojego gabinetu pobiegłem do dziekanatu.
Uczelnia była tego dnia martwa. Mimo to sekretarka twierdziła, że Pan dziekan jest zajęty i musze czekać. Usiadłem w jednym ze skórzanych foteli i gładziłem jego obicie jakby rysując artystyczne węże.
Nikt mi nie dawał znać, a siedziałem już godzinę. W końcu drzwi do gabinetu otworzyły się.
-Buffort, zapraszam.
Poczułem jakby wielka gula stanęła mi w gardle i zaczęła płonąć.
-Ja w sprawie tego włamania. - zacząłem dosyć nie udolnie. - Czy dałoby się jakoś to umożyć? Ja chętnie bym zapłacił za to wszystko w jakikolwiek sposob, tylko proszę mnie stąd nie wyrzucać i nie przekreslac mojej kariery. Pan sam był kiedyś młody..głupota z mojej strony ale..
-Buffort. - przerwał lodowato.
Spojrzałem na niego wzrokiem zbitego szczeniaka.
-Siadaj. - wskazał na siedzenie
-Ah tak. Także.. -usiłowałem kontynuuować.
-Zamilcz. - przerwał.
-Mogłbym przymknąć oko na rzekome włamanie i powiedzieć, że w sumie nic zupełnego się nie stało, nic nie skradziono, zapłać pare funtów na rzecz szkoły oraz poleciłbym Cie tutejszym sprzątaczkom i byś robił w charytatywie, ale tak nie było. Została skradziona złota figura, symbol naszej szkoły.
-Ale nie przeze mnie! - uniosłem się - Czyz nagranie nie jest wystarczającym dowodem? Pana tez przekupił Pan Anthem? Uczy Pan prawa i ulega korpucji? Coż za hipokryzja!
- Tu nie chodzi o żadną korupcje, ale zanim Charlie nie zostanie skazant, jeszcze nie jest pewne, ze to on zawinił, ale za to jest pewne, że to ty się włamałes i tym sposobem jestes rownie tyle podejrzany co Charlie.
- Tylko Charlie ma bogatego ojca, hę? - usmiechnałem się bezradnie.
- Takie zachowanie nie sprzyja temu po co tu przyszedłeś Buffort.
- Chce Pan mnie stąd wyrzucić?
-Nie wiem...Narazie może Cie zawieszę.
- Czemu nikt mi nie ufa..
Spojrzał na mnie srogim wzrokiem.
-Nie mam na to siły. Odchodzę.
-Rzucasz studia?- zbiłem go z tropu
-Nie nadaję się na prawnika, skoro ludzie mi nie ufają. Żegnam.
Poczułem się taki bezsilny. Mimo, że teraz w areszcie siedział Charlie i to on czekał na proces sądowy ja nadal byłem podejrzany. Szło zrozumieć Pana Roberta Anthena w końcu to jego syn, szło zrozumieć wykładowce, w końcu zawsze wydawał się jakiś lewy, ale June, George i Pan Dziekan? Jak mogli się ode mnie odwrócić i zwątpić, jak mogli dla mnie nie zaryzykować i dać mi szanse.
Czy fakt przyjazni opartej na fundamencie zaufania i nagranie z kamery Layli nie było wystarczające? Jak mozna posądzać owce, że zjadła wilka?
CZYTASZ
Pink Chocolate
Teen FictionTańczyła w balecie, mówiła w trzech językach, jej dotyk tamował każdą rozkrwawioną ranę, a ja kochałem sposob w jaki jadła różową czekoladę. ------------------------ Życie 22-letniego Dannego Bufforta, studenta prawa zaczyna się komplikować. Zostaj...