*5* ,,Fajnie mruczysz..."

57 4 1
                                    

Było już późno, biegłam nie zwracając uwagi co się dzieje dookoła w stronę domu. Z godziny na godzinę zapadał coraz to większy zmrok. Strasznie bałam się ciemności. Nagle poczułam jak moje ciało bezwładnie upada i uderzyłam twarzą o chodnik. Jak na małe dziecko przystało zaczęłam straszenie płakać, poczułam, że mam zdarty cały nos. W jednej chwili spostrzegłam jak z domu wychodzi mój ukochany tatuś, najważniejsza dla mnie osoba, zawszę jest, kiedy go potrzebuję.

- Madie kochanie, nic ci nie jest ? -mężczyza zapytał z troską w głosie i wziął mnie na ręce, przytulając mocno do siebie.

Wtuliłam się w zagłębienie jego szyji i od razu przestałam płakać. Przy nim zawsze czułam się bezpiecznie.
W progu powitała nas nijaka Alicja Green zwana również moją mamą. W przyszłości chciałabym być taka jak ona : kochana, przez wszystkich lubiana i bezinteresowna.

Kobieta wzięła mnie na ręce i posadziła do stołu, gdzie czekała na mnie pyszna kolacja. Miałam idealną rodzinę, której każdy mógł mi pozazdrościć. 

Nagle wszystkio zaczęło się zmieniać, znalazłam się w innym miejscu, również w moim domu, ale to nie był już ten sam dom. Zobaczyłam moich rodziców. Kłócili się i strasznie krzyczeli, a mój ukochany tatuś zachowywał się jakoś inaczej, nie był sobą. W jeden chwili oboje spojrzeli w moją stronę. Mężczyzna podszedł do mnie i zaczął mną potrząsać, znowu krzyczał, a ja nie mogłam nic zrobić. Poczułam jak zaczynają mi spływać z oczów łzy, a strach  paraliżował mnie od środka, do tego stopnia, że nie mogłam się ruszać.

- Młoda, co ci jest ??

- Madie...

- Kurwa, ona chyba za dużo wypiła...

-Madison, słyszysz mnie - zaczęłam rozumieć jak ktoś do mnie mówi i delikatnie klepie mnie w policzek, ale nie był to mój ojciec, ani moja matka. Gwałtownie otworzyłam zapłakane oczy i szybko wstałam na równe nogi chwytając się z głowę. Mój oddech był niespokojnych, a ja sama nie wiedziałam co się właśnie stało.

W jednej chwili zauważyłam Devries'a przyglądającego mi się z otwartą buzią. Jego oczy wyglądały jak dwie piłeczki od pingponga.

- Japierdole, nie rób tak więcej, chyba, że chcesz żebym na zawał zeszedł. - powiedział nie odrywając odemnie wzroku.

- Co ja tu robię, co się stało i dlaczego spałam u ciebie w łóżku. -zapytałam już trochę spokojniejsza ocierając oczy z łez.

- Często masz takie histerię, wogule co ci się śniło ?? - zapytał,  najwidoczniej nie mając zamiary odpowiedzieć na moje wcześniej zadane pytania.

- Nie twoja sprawa. - warknęłam, kiedy mój oddech się unormował -  Devries do cholery powiesz mi w końcu, dlaczego spałam z tobą na w jedym łóżku ??- podniosłam głos i próbowałam zmienić temat.

- Nie wiem. Nie pamiętam. - wzruszył ramionami - Ale nie udawaj, że ci się nie podobało - dodał po chwili, a na jego twarzy rozprzestrzenił się bezczelnym uśmieszek.

- Huhh, skąd ta pewność ?? -zapytałam zbierając swoję buty z podłogi

- Fajnie mruczysz... - zaczął, ale nie dałam mu skończyć.

- Dobra, dobra oszczędź mi szczegółów. - oznajmiłam - Sam fakt, że przebywam z tobą w jednym pokoju mnie obrzydza, a co dopiero leżeć koło ciebie na jedynym łóżko, współczuję samaj sobię. - prychnęłam na co Leo wywrócił oczami.

- Nieważne. Powiesz  w końcu co ci się śniło ?

- Nic - skłamałam - wogule to byłabym wdzięczna, gdyby to co dzisiaj zobaczyłeś zostało między nami. Więc morda na kłódkę.

Thinking out loud | L.D  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz