Wybacz mi

2K 122 3
                                    

                     Abigail's prov

Załzawionymi oczami patrzyłam się w sufit. Nie mogłam uwierzyć w to jak mnie potraktował. Nie znałam go dobrze, ale mimo wszytko zakochałam się w nim.
Czemu tak się stało? Nie wiem.
Jedynym logicznym wyjaśnieniem mogła być tylko ta więź....Dziwna niedorzeczna więź.
Skuliłam się w pozycję embrionu, tak bardzo bolało mnie to, co od niego usłyszałam. Znowu do moich oczu zaczęły napływać łzy. Cichutko skapywały po moich włosach mocząc poduszkę. Moje słone łzy tworzyły malownicze bazgroły na pościeli, które stawały się coraz bardziej rozległe i ciekawe.

Usłyszałam pukanie.

-Jason odejdź - starałam się mówić opanowanym głosem.
Drzwi się otworzyły i stał w nich Evan. Załamany Evan. Zdziwił mnie ten widok. Po jego policzku powolutku płynęła samotna, słona łza.

Podniosłam się delikatnie i usiadłam po turecku obcierając moje mokre poliki. Wiedziałam, że zaraz zacznie przepraszać, czułam to.
Zamknął za sobą drzwi i ostrożnie usiadł na kancie mojego łóżka. Cały czas wpatrywałam się w niego nienawistnym wzrokiem, sama nie wiem czemu, nie czułam wtedy nienawiści, po prostu było mi przykro.

-Abigail..- wypowiedział złamanym głosem - ja... zachowałem się jak idiota, kompletny idiota, ja.... nie powinienem tak mówić, w końcu jesteś moją kochaną malutką luną... - próbował przysunąć się do mnie.
-Przestań - warknęłam i odsuneam się w sam kąt łóżka, podkuliłam nogi i objęłam swoje kolana.
-Nie powinienem tego mówić, ale zrozum, boje się....
-Ty się boisz!? A co ja mam powiedzieć!? To ja powinnam być zdezorientowana! Ja dopiero co dowiedziałam się o istnieniu wilkołaków.

Mierzyliśmy się oboje wzrokiem. Panowała grobowa cisza. Żadne z nas nawet nie mrugnęło. Mimo tego, że zranił mnie tak bardzo chciałam poczuć jego bliskość.

Abigail Uspokój się - skarciłam się w myślach.

Moje myśli zeszły na inny tor. Ta cała sytuacja była dziwna, nie wierzyłam, że rodzic może skrzywdzić swoje dziecko w ten sposób. Śmierć? Za to, że zakochał się w człowieku...

-Przepraszam .... - szepnął i zaczął podnosić się z łóżka, nie myśląc wiele złapałam go za dłoń.
-Zostań - jęknęłam. Potrzebowałam jego bliskości. Chyba to wyczuł bo od razu przysunął się do mnie i wtulił swoją twarz w okolice mojego obojczyka. Otuliłam go ramionami, siedzieliśmy tak krótką chwilę. Odsunęłam go delikatnie od siebie i spojrzałam mu prosto w oczy.

-Chcę poznać twojego ojca - powiedziałam stanowczo oczekując jego reakcji.

                   ×××××××××××××


Ty? Moją mate?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz