Salomea spała w najlepsze. Straciła mnóstwo krwi i będzie potrzebowała czasu na kompletne zregenerowanie. Severus w tym czasie postanowił rzeczywiście się przebrać. Nie czuł się zbyt komfortowo w zakrwawionej koszuli, chociaż musiał przyznać, że było coś pięknego w kontraście krwi na białym materiale.
Odświeżony i przebrany usiadł przy biurku. Nalał sobie szklaneczkę whisky i zaczął przeglądać zaległą korespondencję. Przejrzał listy od swoich źródeł i musiał przyznać, że na razie nie działo się nic godnego uwagi. Wziął kawałek pergaminu i pióro. Namoczył końcówkę w kałamarzu i przez chwilę notował coś z wrednym, zaciętym wyrazem twarzy, który mógł jedynie zwiastować rychłą śmierć.
Gdy skończył pisać wezwał skrzata i polecił wysłać list "specjalną" sową. Nie musiał nic więcej mówić, bo skrzat doskonale wiedział o co chodzi.
Na poprawę humoru sięgnął po kolejny pergamin i uśmiechnął się, naprawdę się uśmiechnął - wesoło i radośnie.
Sev,
Wiem, że wkrótce znowu będziesz użerał się z tymi nieszczęsnymi dziećmi więc skorzystam z okazji i Cię odwiedzę. Pożegnajmy porządnie koniec wakacji. Pojawię się w piątek o 12, czekaj na mnie przed bramą.
Do zobaczenia,
Robin.
Nienawidził tego zdrobnienia, ale wyjątkowo postanowił puścić to w niepamięć. Rozsiadł się wygodnie i z zadowoleniem wypisanym na twarzy sięgnął po szklaneczkę, z której upił sporego łyka trunku. Cieszył się na to spotkanie.
- Ktoś umarł? - spytała wciąż zaspana kobieta.
- Bynajmniej. - odparł patrząc na nią przeciągle. - Jak się czujesz? - wstał od biurka i wrócił na fotel przy kanapie, na której leżała Salomea.
- Wciąż słaba i obolała, ale już lepiej. - przyznała.
- To dobrze. - upił kolejny łyk alkoholu.
- Nie uważasz, że za dużo pijesz? - spytała z nutką troski.
- Coś ty się mnie tak uczepiła? - warknął. - Chcesz robić za moją matkę?
- Nie, oczywiście, że nie! - zaprzeczyła z mocą. - Po prostu się martwię. - dodała już ciszej.
- To przestań. Poza tym martw się o siebie, to Ty tu umierasz.
- Dzięki, jak zwykle uroczy i czarujący... - odpowiedziała markotnie.
- Do usług. - uśmiechnął się ponownie.
- Jesteś okropny.
- A Ty dziecinna.
- Umieram, musisz być dla mnie miły!
- Nie dramatyzuj. - parsknął. - poza tym jestem miły, jeszcze Cię stąd nie wyrzuciłem.
- Sam przed chwilą mówiłeś, że umieram. - zauważyła.
- Gdyby tak się stało to zapadłaby w końcu błogosławiona cisza.
- Tęskniłbyś za mną.
- Chciałabyś. - parsknął rozbawiony. W jakiś dziwny sposób ta wymiana zdań go bawiła. Może to przez wiadomość od przyjaciela?
Salomea spojrzała na niego z ukosa. - Jesteś wyjątkowo szczęśliwy. Kto umarł? Teraz pytam poważnie. - zmrużyła oczy lustrując go uważnie.
- Och, czyli nie mogę być szczęśliwy? Za mało w życiu wycierpiałem?
- Nie o to mi chodziło i dobrze o tym wiesz.
CZYTASZ
Severus Snape i uroki leczenia
Hayran KurguSalomea jest stażystką w Hogwarcie. Poznaje Severusa, gdy ten powraca poturbowany z podwieczorku u Czarnego Pana. Coś między nimi iskrzy i buduje się nić porozumienia, ale czy to wystarczy? Czy Severus pozwoli sobie na uczucia i odrobinę szczęścia...