Powóz skrzypiał cicho, tak strasznie uspokajająco, że Yoongi czuł, jak jego oczy powoli same się zamykają. Delikatnie trzymał w dłoniach otwartą książkę, którą próbował czytać w drodze, ale nie udało mu się właśnie orzez tę senną atmosferę, ciszę wieczoru i łagodny stukot kopyt koni na żwirowej drodze. Nawet kołnierz przy jego koszuli nie uwierał tak bardzo.
Głowa chłopaka łagodnie oparła się o fotel, a jego długie rzęsy załaskotały w policzki, oznajmiając światu, że królewicz Min zapadł w sen.Kawałek dalej rudowłosy właśnie szedł sobie ścieżką prowadzącą w miejsce gdzie za około pół godziny będzie powóz jakiegoś księcia. Nie obchodziło go za bardzo kto to był...chodziło tylko o pieniądze dla jednej z biedniejszych z najbiedniejszych rodzin z wioski. Cichy szum drzew wprowadzał go w spokojną aurę. Miał ochotę usiąść pod jednym z nich i rozkoszowac się przyjnym szelestem. Jednak miał do zrobienia ważną rzecz i na takie przyjemności teraz czasu nie miał. Dotarł do celu swego spaceru. Przeciągnął się z cichym pomrukirm i wlazł na drzewo. Kiedy już usadowił sie na gałęzi wyjął strzałę i przygotował łuk. Teraz tylko czekać na księcia czy tam króla.
Powóz nieświadomie zbliżał się do miejsca pułapki. Nikt się tego nie spodziewał. W końcu... kto w tak spokojnym kraju odważyłby się zaatakować młodego następce tronu? W powozie znajdował się tylko woźnica i sam Yoongi, otulony teraz miękkim kocem, spod którego prawie nie było go widać. Dookoła szło trzech czy czterech strażników.
W oddali mignął powóz. Na ustach Jimina wykwitł chytry uśmiech. Ale to nie tak że lubił napadać i zabijać ludzi.. On lubił strzelać z łuku a gdzie strzała trafi to już nie jego interes. Zmienił odrobinę pozycję, na ciągnął cięciwę i później poszło gładko strzała po strzale a po chwili powóz stał sam w otoczeni bezwładnych ciał.Woźnica zdążył tylko krzyknąć, konie szarpnęły gwałtownie, a zakopany w miękkim kocyku Yoongi boleśnie wylądował na podłodze powozu, otwierając szybko oczy.
- C-co się... - wymamrotał, kręcąc szybko głową, żeby się rozbudzić.Chłopak zeskoczył z drzewa z mieszanymi uczuciami... Czuł żal że zabił tych ludzi ale bez śmierci ich mogły by umrzeć dzieci co trochę podnosiło go na duchu.
Jimin Podszedł ostrożnie do powozu chcąc sprawdzić czy da radę sam unieść bogactwa. Jakie było jego zdziwienie gdy w powozie zamiast bogactw i księcia był sam książę.Yoongi podniósł głowę i przez sekundę mrużył oczy, żeby dostrzec coś w ciemności. Nagle gwałtownie wstał, cofając się pod ścianę powozu.
- Nie zbliżaj się - wydusił, wpatrując się z cieniem strachu w stojącą za oknem sylwetkę. Rozejrzał się szybko, szukając czegokolwiek do obrony. - N-nie podchodź!
Jimin zmarszył brwi.
- Dobrze, dobrze spokojnie. Nic ci nie zrobię..- otworzył powoli drzwi do powozu rozjaśniając wnętrze jasnym światłem.
Zakrztusił się cicho ze strachu i oddychając szybko chwycił swoją książkę, wpatrując się we wciąż niewidoczną sylwetkę. Światło trochę go oślepiało, ale wiedział na pewno, że jest teraz blady jak kreda, a jego czarne włosy są mocno rozczochrane. Nie dbał jednak o to. W końcu zaraz staci życie... prawda?
- Nie wolno Ci mnie zabić - wydyszał cicho, zasłaniając się książką. - Nie wolno.
- Ale nie chce cię zabijać. - zaśmiał się cicho rudy i wyciągnął dłoń w stronę chłopaka.
- Podaj dłoń, to pomogę ci wyjść.Pokręcił natychmiast głową. Nie był głupi. Wiedział, jak to się skończy. Błyskawicznie otworzył tylne drzwi i potykając się lekko wypadł w noc, prawie natychmiast wpadając na martwego strażnika. Krzyknął ze strachu, nieprzyzwyczajony przecież do krwi i bezmyślnie puścił się biegiem w głąb nieznanego lasu, byleby zostawić napastnika za sobą.
Ostre gałęzie raniły mu twarz, rozdzierając piękne, atłasowe ubranie.
CZYTASZ
Arrow 》 m.yg p.jm
Fanfiction#oneshot Gdzie Min Yoongi to wielki książę.. a Park Jimin to złodziej z przymusu by nosić pomoc biednym dzieciom w swojej wiosce. w dużym skrócie jest to coś na wzór Robina Hood'a jest najpierw przestraszony Yoongas a później rumieniący się Jimin...