Odcinek 61

926 105 29
                                    


Po tym jak Kise posprzątał w kuchni oraz odkurzył w salonie, nie było już dla niego żadnego zajęcia.

– Może za często sprzątam...?- mruknął do siebie, nieco nadąsany, chowając odkurzacz do schowka pod schodami.

Był to właściwie fakt, ponieważ ostatnimi czasy w dni takie jak te, kiedy Ryouta wcześnie kończył pracę, lub w ogóle nie musiał do niej iść, blondyn przeważnie zajmował się porządkami w domu. Teraz jednak wszystko już błyszczało i pachniało, a on sam nie miał po prostu co robić. Spotkałby się z Reo, ale ten wyjechał na urlop ze swoim chłopakiem, Hayama natomiast był w pracy, podobnie jak Daiki. W domu był tylko Kise oraz Tetsuya, ten zaś powtarzał materiały na zajęcia i blondyn nie był pewien, czy może mu przeszkadzać.

Było jednak coś, co nie dawało mu spokoju. Coś, z czego bardzo pragnął się komuś zwierzyć, lecz nie miał komu...

Ostatnimi czasy, od pamiętnego spotkania z jego byłym chłopakiem Kasamatsu, Ryouta otrzymywał od niego wiadomości oraz telefony. Żadnego do tej pory nie odebrał, na smsy również nie odpisywał, choć czasem go kusiło. Tęsknił za Yukio, ale jednocześnie był na niego wściekły – plus zdawał sobie sprawę z tego, że mężczyzna ma nowe życie u boku kobiety, z którą założy rodzinę.

Przez myśl jednak już kilka razy przeszło mu, że może Kasamatsu zmądrzał i postanowił ją zostawić? Przecież wielu mężczyzn porzuca swoje kobiety (a zaznaczyć trzeba, że Kanako oficjalnie nawet nie była „jego kobietą", tylko przelotnym romansem), nawet jeśli są w ciąży, bądź już urodziły dziecko. Wielu mieszka osobno, płacąc tylko alimenty, utrzymując co najwyżej minimum kontaktu. Kanako była ładna, na pewno znalazłaby nowego ojca dla dziecka, a jeśli by sobie nie radziła, to mogłaby je oddać do domu dziecka.

Kise wstydził się tych myśli, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, jak okropne one są. Dziecko nie było niczemu winne, nie miało wpływu na decyzje swoich rodziców. Ryouta jednak nic nie potrafił na to poradzić – chciał mieć z powrotem to, co odebrała mu Kanako. Jego zdaniem była to podła żmija, która dbała tylko o siebie i nie przejmowała się nawet faktem, że zrujnowała komuś życie.

Ponoć ona i jej rodzina byli katolikami i co niedziela chodzili do kościoła. Dlaczego więc dopuściła się takiego czynu? Czy nie powinna mieć dziewiczego pierścienia, o którym kiedyś czytał Kise? Jego zdaniem to by było bardziej „katolickie".

Z drugiej jednak strony, jak sądził Kise, kiedy Kanako zaciągala Yukio do łóżka nie wiedziała o tym, że kogoś ma. Zapewne skłamał ją, żeby doszło do tego, czego pragnął.

Kise trzasnął głośno drzwiami schowka, marszcząc gniewnie brwi. Te wszystkie myśli tak niesamowicie go irytowały, tak bardzo pragnął w końcu zaznać spokoju i zapomnieć o Yukio. Bywały takie chwile, kiedy był pewien, że to koniec, że nienawidzi go za to, w jaki sposób zdeptał ich sześcioletni związek. Ale czasami wracał do wspomnień ich wspólnego życia, kiedy był taki szczęśliwy... po prostu.

Czy gdyby on i Kasamatsu do siebie wrócili, byłoby jak dawniej? Kise wydawało się, że nie. Wątpił, by kiedykolwiek mógł ponownie zaufać Yukio. Ufał mu przez sześć lat i skończyło się to nie tylko zdradą co i odejściem, by założyć rodzinę. Zdawałoby się, że nic gorszego nie mogłoby już go spotkać, ale kto wie, czy Kasamatsu nie zaskoczyłby go po raz drugi.

Wzdychając ze zrezygnowaniem, Ryouta zaczął powoli człapać po schodach. Może kiedy poprzegląda magazyny z modą, trochę poprawi mu się humor? A może zaloguje się na jakiś chat i popisze z nieznajomymi? Będzie udawał kogoś innego, kogoś szczęśliwego, kto nie ma problemów...

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz