Miasteczko od samego rana tętniło życiem. Piekarz roznosił świeże pieczywo, przekupki zachwalały towary, kilkoro dziewczyn i kobiet robiło pranie przy zadaszonej studni. Jedyną osobą nie uczestniczącą w tym rozgardiaszu wydawała się szczupła, drobna blondynka. Długie, lśniące w słońcu włosy miała upięte w niedbały warkocz przerzucony na prawe ramię. Prosta, niebiesko-biała sukienka podkreślała jej wąską talię i... Prawie płaską klatkę piersiową. Zielone oczy śmigały z zaciekawieniem po linijkach tekstu pięknie oprawionej książki. Blade niczym mleko palce przekładały strony w zadziwiająco szybkim tempie. Gdyby chciało się jednym słowem opisać niewielką istotę siedzącą na murku fontanny, pogrążoną w swoim świecie, ignorującą wszystkich na około z pewnością było by to 'zjawiskowa'. Nawet 'piękna' w stu procentach nie oddało by jej urody. Subtelna, nieskazitelna, ideał. Najpiękniejsza w mieście. Mimo to ludzie szeptali, że jest jakaś dziwna. Nie zachowywała się jak inne dziewczęta. Mimo posiadania wielu adoratorów wszystkich odrzucała, często brutalnie, i delikwent piszczał na ziemi chroniąc klejnoty. Aż dziw, że w takim ciałku drzemała tak wielka siła i agresja.
- Czyż to nie moja Julia?- mina blondynki natychmiast zrzedła.
- Żadna 'twoja', kretynie!- warknęła.
Jean- Jacques Leroy, wysoki, przystojny mężczyzna, do którego wzdychała niejedna panienka z niewiadomych przyczyn zauważał tylko ją, a ona miała bruneta po dziurki w nosie. Nie znosiła zadufanego w sobie faceta z ego porównywalnym do rozmiarów słonia.
- Czy to książka?- zapytał z obrzydzeniem wyrywając przedmiot z rąk dziewczyny i wertując go.- Jak możesz to czytać? Tu nawet nie ma obrazków.
- Oddawaj!- krzyknęła wściekła- Oddawaj ją, ptasi móżdżku!- wstała i podskoczyła próbując odzyskać swoją własność.
JJ tylko roześmiał się podnosząc książkę jak najwyżej. Bawiło go jak czerwieniała ze złość. Był wyższy od dziewczyny co najmniej o głowę. Nie interesowały go panienki zgrywające idiotki by mu zaimponować. Łatwa nagroda go nie satysfakcjonowała. Pragnął wyzwania. Wytrawny łowca nie traci czasu na byle króliki. Tylko Julia była godna zaszczytu zostania żoną tak wspaniałego mężczyzny jak Jean.
- Słońce, złość piękności szkodzi.- objął ją w tali przyciągając do siebie.
Poczuł ból przeszywający piszczel. Syknął puszczając 'zdobycz'. Julia odsunęła się szybko, pochwyciła upuszczoną lekturę i czym prędzej uciekła.
- Jeszcze będziesz moja. Zobaczysz, Julio.- mruknął w stronę malejącej z każdym krokiem sylwetki.
...
Dziewczyna wbiegła do domu zatrzaskując i zaryglowując drzwi. Nienawidziła tego prostaka. Nienawidziła jak próbował ją pocałować i jak łapał w pasie, za rękę. To było poniżej jej godności.
- Dziadku, gdzie jesteś?- krzyknęła w głąb niewielkiej sieni.
- W kuchni.- odpowiedział głos staruszka.
Tam też poszła. Pomieszczenia miało okno z białą firanką dokładnie na przeciwko drzwi. Piec z kominem znajdował się po prawej, stół stał pod oknem. Kredens i pozostałe, skromne meble ustawiono pod lewą ścianą.
- Co się stało, Yuratchka?- spytał siwy, brodaty mężczyzna odrywając się od gotowania.
- JJ znowu... Uch!- opadł wkurzony na krzesło- Czemu muszę udawać dziewczynę? Ten popieprzony imbecyl nie daje mi spokoju!- wyżalił się.
CZYTASZ
Archowum |ᴏʀɪɢɪɴᴀʟ sᴛᴏʀɪᴇs| ✓
Fanfic"Porzuciłam go, zapomniałam... Nie miałam siły [...] Teraz wszystko w rękach Archowum." Zbiór niedokończonych, a jednak wartych pamiętania opowieści. 🅿︎🅸︎🆂︎🅰︎🅽︎🅴︎: 2017-2018?