Przyglądałem im się z pewnej odległości, czując się niepotrzebny. Porzucony. Nieważny. Wykluczony.
Działo się coś ważnego - czułem, coś wisiało w powietrzu - a ja nie byłem tego częścią. Siedzieli na ławce, na której nie pozostawiono z myślą o mnie miejsca.
Opętała mnie przeraźliwa samotność.
Od paru dobrych minut nikt nawet nie zwracał na mnie uwagi, ja zaś zdążyłem już obejść okolicę, obejrzeć wszystko, co tylko tam istniało.
Chciałem wrócić. Do Victora. Być blisko. Choćbym musiał go z kimś dzielić.
x
- Makkachin! - jęknął Victor, wypluwając kłaczek czegoś, co zdawało się być psimi włosami. W porządku, mógł się pieścić z Makkachinem, jak robił już nie raz w życiu i będzie jeszcze robił, choćby dzisiaj, ale tym razem wzięto go z zaskoczenia.
Ot, raptem wykwitł pomiędzy nimi pudel, oparty przednimi łapami o ich stykające się kolana.
Victor prawie zarzuciłby Katsukiemu, ku któremu właśnie się pochylał, że może powinien częściej się golić.
Yuri tylko uśmiechnął się lekko, głaszcząc Makkachina po głowie. Może był trochę zbyt egoistyczny, zabierając komuś właściciela na zbyt długo?
Wybacz, pomyślał. Damy radę się jakoś podzielić, nie?
A/N: Dramatyzujący pudel. Bo czemu nie? Miałem ochotę na coś mniej standardowego.
CZYTASZ
Tutti frutti || oneshoty z anime || √
FanfictionWszystko zewsząd, a więc wszelkie pairingi i wszelkie fandomy, jakie zdarzyło mi się tknąć, choćby czubkiem palca. Wersja dla anime.