Rozdział 4

177 14 4
                                    

Jeszcze kilka minut biegłam przed siebie ze łzami spływającymi po moich policzkach.
- Kate! Usłyszałam wołanie.
- Zostaw mnie! Po wypowiedzeniu tego zdania odwróciłam się.
Poczułam, że ktoś mnie całuje, a tym kimś był Tom. Poznałam go dzisiaj rano. Kiedy skończył mnie całować, zobaczyłam Bena, który trzymał bukiet róż. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić Ben wyrzucił róże do kosza i zaczął odchodzić w przeciwnym kierunku.
Byłam załamana stałam pomiędzy Benem a Tomem! Nie wiedziałam co mam robić. Pobiegłam do domu... Po chwili byłam już w swoim pokoju wtulona w moją ulubioną poduszkę.
Było już późno więc z łatwością zasnęłam. Obudziłam się rano jeszcze bardziej załamana. Ubrałam na siebie byle co. Nagle usłyszałam ze ktoś puka do moich drzwi. Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich Bena. Przytuliłam go bardzo mocno. Nie byłam pewna czy jeszcze chce ze mną rozmawiać, ale najwidoczniej zależało mu na mnie. Pocałował mnie. Byłam już spokojna. Wszystkie te złe emocje momentalnie zniknęły. Zastąpiło je szczęście i uczucie bezpieczeństwa.
Minęło kilka minut, a ja dalej byłam wtulona w Bena.
- Przepraszam... Powiedziałam wtulona.
- Nie ma za co..
Miałam nadzieje, że Ben nie nie zrobi Tomowi. Zaproponowałam żeby został troszkę dłużej. Zgodził się!
Leżeliśmy razem na moim łóżku. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.
Przy Benie czułam się bezpieczniejsza.
Ben wpadł na pomysł żebyśmy do miasta. Zgodziłam się. Szliśmy bardzo blisko siebie. Nagle zobaczyłam wesołe miasteczko.
- Pójdziemy do wesołego miasteczka?
Zapytałam.
- Ok! To świetny pomysł. Powiedział szczęśliwy.
Gdy przekroczyliśmy bramę miasteczka poczułam się jak małe dziecko. Miałam milion pomysłów na minutę. W końcu jednogłośnie zadecydowaliśmy, że pójdziemy na kolejkę górską.
Usiadłam w wagoniku koło Bena. Gdy wagonik ruszył wtuliłam się w Bena, on o mnie pocałował. Mam lęk wysokości.  Gdy kolejka  stanęła. Wysiedliśmy z niej. Zobaczyłam piękną pandę w budce ze strzelaniem w cel.
- Ben patrz jaka fajna panda!
- Choć. Złapał mnie za nadgarstek i podbiegliśmy do budki po czym Ben zaczął celować w cel. Za pierwszym razem trafił w sam środek celu. Wręczył mi misia zaraz po tym jak go odebrał. Przytuliłam go. Było już późno więc Ben mnie odprowadził do domku. Pożegnanie było najcięższe. Próbowałam się powstrzymać, ale to uczucie było silniejsze. Pocałowałam go.

?♥Jet Crew♥? Everything...Where stories live. Discover now