53 - Pod warunkiem..

972 83 4
                                    

KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ.

Kolejny samotny wieczór. Kolejny dzień płaczu i smutku. Ile to jeszcze będzie trwało? Igor postąpił źle. Najgorzej jak mógł. Chciałabym z nim sobie wszystko wyjaśnić. Brakuje mi go mimo tego co chciał zrobić. Nie żywię do niego urazy. Chciałabym go po prostu mieć przy sobie. Tu i teraz. Nie umiem bez niego żyć. Mimo, że chciał skrzywdzić bliską mi osobę jak i mnie. Nie rozumiem czemu zaczął znów ćpać. Czemu stał się taki jak był dawniej.. Boję się o niego. Gdzie on jest?

Wyszłam spod prysznica. Wytarłam swoje ciało ręcznikiem po czym ubrałam na nie piżamę. Udałam się do sypialni. Westchnęłam pod nosem biorąc do ręki z szafy jego bluzę. Usiadłam na łóżku chowając w nią twarz. Tak bardzo tęsknię..

Ocknęłam się po kilku minutach. Położyłam się na łóżku wtulając się w bluzę szatyna. Spojrzałam w okno, które nie było zasłonięte. Odkąd Igor zniknął nigdy tego nie robię. Patrzę wieczorami w gwiazdy. Zawsze ta, która najmocniej świeci jest dla mnie właśnie nim. Moim Igorem.. Ile bym dała, żeby był tu teraz ze mną..

Poczułam jak łzy spływają po moich policzkach. Patrzyłam pustym wzrokiem na gwiazdy za oknem. Zaczęłam szlochać w bluzę i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.

TRZY GODZINY PÓŹNIEJ.

Obudziłam się cała zapłakana. Trzęsłam się. Zaczęłam nerwowo oglądać się za siebie i po pomieszczeniu. Znów to samo. Ten sam koszmarny sen, który nękał mnie już kiedyś. Nie chcę tego znów przechodzić. Brak Igora przytłacza mnie. Wracają moje wspomnienia. Te złe, tragiczne wspomnienia z tamtego okresu mojego życia.

Wstałam z łóżka i wbiegłam do łazienki. Weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, która zaczęła spływać po moim ciele. Mokra piżama przywarła do mojego ciała. Wzięłam gąbkę, którą zaczęłam ścierać z siebie "brud", brud jego rąk, dotyku.. Oddechu na szyi.. Płakałam. Płakałam jak małe dziecko. Moje ciało jest już czerwone od tarcia gąbki.. Nadal czuję ten "brud". Nie chcę. NIE CHCĘ!

ANETA POV.

Rano obudził mnie płacz Doriana. Wyczołgałam się z łóżka nie chcąc obudzić Adriana. Cholernie przejął się zniknięciem Igora. Nie mamy pojęcia gdzie się podziewa. Judyta z nas wszystkich najbardziej to przeżywa, jednak Adrian też nie daje sobie rady. Kilka dni temu siedział z flaszką w ręce przez pół nocy. Rozumiem jego załamanie ale musi też pamiętać, że jest przede wszystkim ojcem.

Podeszłam do łóżeczka. Uśmiechnęłam się widząc swojego syna, którego po chwili wzięłam na ręce. Zaczęłam go kołysać mówiąc do niego różne rzeczy. Gdy się uspokoił i zaczął usypiać położyłam go z powrotem do łóżeczka gdzie po chwili usnął.

Udałam się do kuchni, gdzie nalałam do szklanki wodę. Wypiłam ją po czym spojrzałam na zegarek. Było parę minut przed ósmą. Stwierdziłam, że nie ma sensu iść dalej spać więc udałam się do łazienki w celu wykonania porannej toalety.

Gdy byłam już ogarnięta udałam się do sypialni, gdzie zobaczyłam Adriana trzymającego na rękach Doriana, którego akurat karmił.

- Dzień dobry panowie. - zaśmiałam się patrząc na nich na co brunet spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

- Dzień dobry naszej pani. - wywrócił oczami zza okularów cicho się śmiejąc pod nosem.

Brakuje mi takich chwil jak właśnie ta. Brakuje mi choćby jego uśmiechu czy żartów. Udałam się do kuchni. Zaczęłam przygotowywać na śniadanie naleśniki. Gdy je już zrobiłam postawiłam dwa talerze na stole w jadalni po czym zawołałam Adriana, który już po chwili siedział naprzeciwko mnie.

- Rozmawiałaś z Judytą? Trzeba by było zgłosić zaginięcie Igora na policję. Wiem, że ona nie chce bo się boi ale musimy go znaleźć. - powiedział patrząc na mnie po czym jednak dodał. - Boję się, że znów trzyma się z tymi ćpunami.. Zaczął dilować. - westchnął pod nosem wstając z miejsca. - Kurwa nawet nie wiemy czy on żyje. - wyrzucił bezradnie ręce w powietrze.

- Porozmawiaj z Judytą. Ona mnie nie słucha. Ma swoje zdanie i nic chyba tego nie zmieni. - powiedziałam wbijając wzrok w swoje dłonie.

- Chyba, że mama Igora.. - nagle odezwał się wymując z kieszeni telefon jak poparzony.

Nim się obejrzałam już rozmawiał przez telefon. Słyszałam tylko odpowiedzi Adriana. Słysząc jak uspokaja kobietę westchnęłam pod nosem. Z tego co mi wiadomo ta kobieta bardzo dużo w życiu przeszła.. Bardzo było mi jej szkoda. Mam nadzieję, że nasz Dorianek nie wpakuje się w żadne bagno..

ADRIAN POV.

Mama Igora przyjeżdża do Judyty dzisiaj po południu. Jeszcze się nie widziały. Jakoś nie było okazji. Ale wiem jedno. Na pewno się dogadają. Obie się martwią o Igora i kochają go.

- Idę do Judyty! - krzynąłem będąc już na przedpokoju.

- Weź klucze. - odkrzyknęła blondynka  z kuchni przez co wziąłem klucze z szafki na przedpokoju i wyszedłem z mieszkania.

Udałem się w kierunku bloku w którym mieszka brunetka. Będąc już pod nim westchnąłem pod nosem wiedząc jakiego widoku mogę się spodziewać. Nienawidze gdy bliskie mi osoby płaczą. Łamie mi to serce.

Wjechałem windą na piąte piętro. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi, które po chwili otworzyła zapłakana dziewczyna.

Wszedłem do mieszkania za dziewczyną. Usiadła skulona na kanapie obok Adama, który miał w ręce talerz z jedzeniem.

Adam cały czas opiekuje się nią. Pilnuje by jadła i brała lekarstwa, które ma zapisane od lekarza. Sam bym to robił ale nie mam aż tyle czasu.

- Zjedz jeszcze trochę.. - powiedział szatyn trzymając przed ustami dziewczyny widelec z jedzeniem.

Brunetka jakby z automatu płacząc otworzyła buzię i mimowolnir zaczęła jeść a raczej "memlać" jedzenie. Wyglądała już trochę lepiej niż kilka dni temu. Bynajmniej wyszła z łóżka i się w miarę ogarnęła.

- Judyta.. - zacząłem niepewnie siadając obok niej na kanapie. - Dzisiaj przyjeżdża do Ciebie mama Igora.. - imię swojego przyjaciela wypowiedziałem niemal niesłyszalnie by znów nie zaczęła płakać.

- Po co? - spojrzała na mnie obojętnym wzrokiem po czym wróciła do patrzenia się na ścianę.

- Zająć się Tobą.. - niemal szeptałem mówiąc to, by się na mnie nie wściekła jednak ona skinęła tylko głową na "tak". - Jest jeszcze jedna sparwa. - zacząłem patrząc na Adama, który wiedział o co chodzi.

- Idę dziś z Adrianem na policję zgłosić zaginięcie Igora. - powiedział Adam na jednym wdechu patrząc na Judytę.

- Nie możecie, kurwa nie! - krzyknęła i niemal od razu po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

- Musimy to zrobić. Musimy go odnaleźć. Policja nam pomoże.. Uwierz mi, błagam. - powiedziałem przytulając swoją przyjaciółkę co ją nieco uspokoiło.

- Pod warunkiem.. - zaczęła lecz nie dokończyła spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczami.

- Jakim? - uniosłem brew ku górze patrząc na jej czerwoną od płaczu twarz.

- Pod warunkiem, że go znajdziecie.. Całego i żywego.. - po ostatnich dwóch słowach rozpłakała się jak małe dziecko, a ja poczułem, że mi zaraz pęknie serce.

NEXT🔜

Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz