Rozdział I

100 9 7
                                    

Mijała godzina, za godziną. Harry nieruchomo leżał w półmroku. Na jego bladą twarz padało kilka cienkich stróżek zimnego światła latarni, które przedostały się do wnętrza przez nieszczelnie zasłonięte żaluzje. Uniósł na chwilę głowę i rozejrzał się po pokoju. Wszystko pozostawało bez zmian. Mimo, że było ponad dwa miesiące po świętach to jego półki wciąż zdobiły kolorowe ozdoby bożonarodzeniowe. W rogu stała wysoka komoda przepełniona książkami, pod oknem ustawione było drewniane biurko, a na ścianach porozwieszane kilka plakatów i zdjęć. To co widział było dla niego znajome, jednak pod osłoną nocy, otaczając świat zdawał się go przerażać.

Płynnym ruchem sięgnął po telefon, znajdujący się na szafce obok, żeby sprawdzić godzinę. Wyświetlacz pokazał dwadzieścia po trzeciej. Szatyn, westchnął ciężko, po czym przekręcił się na plecy i utkwił martwy wzrok w sufit. Bezsenne noce skłaniały go do rozważań i przemyśleń. Z każdą chwilą układał w głowie kolejne scenariusze niemalże niemożliwe do spełnienia.

- Czuję, że ta przeprowadzka, pozwoli mi zacząć wszystko od nowa, a tak będzie najlepiej - po głowie chodziło mu tysiące myśli.

W Holmes Chaple nie trzymało go już nic. Starsz siosta, która była jego największym wsparciem, wyjechała kilka lat temu. Z rodzicami nie miał dobrych kontaktów, co prawda teraz było już lepiej, ale i tak wiedział, że taka rozłąka wyjdzie na dobre obu stronom. Przyjaciele z początkiem nowego semestru wyjechali na studia.

Mógł śmiało powiedziać, że czuł się samotny. Monotonia i rutyna przytłaczały go każdego dnia, więc kiedy tylko usłyszał poropozycję Gemmy od razu na nią przystał. Mianowicie kilka dni temu otrzymał od niej maila o dość zwięzłej treści.

Cześć Harry!

Jak wiesz, dostałam propozycje posady od tego tygodnika i obecnie jestem w Nowym Yorku. Moje mieszkanie w Londynie stoi cały czas puste, a ja ze względu na sentyment nie chciałabym go sprzedawać. Co powiesz na wprowadzenie się tam na dłuższy czas?

Koniecznie daj mi znać , Gemma xx

I faktycznie jego siostra jakiś czas temu przyjechała do domu z bardzo radosnymi informacjami. Tygodnik 'Times' który cieszył się ogromnymi nakładami i uznaniem wsród nowojorskiej prasy, zaoferował jej etat. Mało tego, bardzo dobrze płatny etat. Na tą wiadomość Harry z początku się ucieszył i pogratulował jej, jednak z czasem pomogło mu to zrozumiec jak bardzo marnuje swoje życie i lata młodości, których przecież nigdy nie odzyska. Czuł się z tym wszystkim cholernie źle.

W zeszłym roku dostał się na studia dziennikarskie na dobrym uniwesytecie w Holmes Chapel. Wszyscy cieszyli się z tego powodu z wyjątkiem jednej osoby, z wyjątkiem samego Harry'ego. Poszedł tam bo uznał to za "mniejsze zło", praca sprawiała wrażenie ciekawej, a dzięki Gemmie byłoby mu zwyczajnie łatwiej z dostniem posady. Po pierwszym semestrze rzucił je. Uznał, że to nie jest i nigdy nie było to co chce robić. To były marzenia jego mamy, często powtarzała mu, że ma do tego talent i bardzo dobrze pisze. Racja, Harry kochał pisać, ale poezję, nie interesowały go artykuły i wywiady. Uznał swoje szczęście za priorytet, a decyzę o odejściu podjął z wielkim trudem. Nie chciał zawieść rodziny i tak samo bardzo nie chciał skończyć jako 40 letni mężczyzna, bez pracy i wyższego wykształcenia, który żyje z pieniędzy rodziców. Przerażony wizją staconego czasu, chciał natychmiastowo opuścic rodzinne miasto. Nie miał żadnych planów, ani pomysłu na to co może tu robić. Kochał każdy jego fragment, znał na pamięć każdą uliczkę, jego osiedle było dla niego bezpieczną oazą, ale mimo to czuł jak z każdym dniem staje się coraz bardziej znudzony życiem. Nie czerpał już przyjemności z drobnych rzeczy. Miał wrażenie jakby dłuższy pobyt tu miał zamknąć mu drzwi do lepszego życia. Potrzebował zmian.

The Night We Met | l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz