Miłość ponad przeznaczeniem

107 6 1
                                    


To był szalony pomysł, nawet jak na nich. Robili już różne szalone rzeczy za które dostawali szlabany trwające nawet miesiąc. Ale to co robili teraz mogło kosztować ich wydaleniem z Hogwartu. Stłoczeni w trójkę pod peleryną niewidką wkradli się do gabinetu dyrektora, który obecnie przebywał poza terenem szkoły.

- Nie wierzę, że Dumbledore nie nałożył na gabinet żadnych zaklęć. To czyste samobójstwo – syknął Remus wychodząc spod peleryny niewidki. Nie podobał mu się pomysł przyjaciół. Poszedł z nimi tylko po to, żeby wybić im z głowy następne „genialne" pomysły, na jakie by wpadli będąc sami w gabinecie dyrektora.

- Opuścił Hogwart w pośpiechu, może zapomniał nałożyć zaklęć ochronnych. Nie dramatyzuj Luniaczku – powiedział Syriusz zadowolony ściągając pelerynę z siebie i Jamesa, który odebrał od Łapy swoją własność i zmniejszył ją chowając do kieszeni.

- Przypomnijcie mi, po co w ogóle tak ryzykować? Dla plotek? – zapytał zirytowany Remus rozglądając się czujnie po pomieszczeniu.

- To nie plotki Remusie, sam widziałem aurorów i samego Ministra Magii, którzy wręczali coś Dumbledorowi – powiedział James przeszukując biurko Albusa.

- Dobrze, dali mu coś najwyraźniej do przechowania. Skąd się wziął ten durny pomysł, że to kamień wskrzeszenia? To tylko bajka dla dzieci! – warknął Remus wściekły uporem przyjaciół.

- To nie żadna bajka. Babcia mi opowiadała o tym. Insygnia Śmierci istnieją naprawdę. Moja peleryna jest jednym z nich – powiedział James uśmiechając się z dumą.

- Rogaczu wiele jest takich peleryn – powiedział wciąż nieprzekonany Lupin przewracając oczami.

- Ale peleryna Jamesa nigdy nie traci mocy Luniaczku – wtrącił Syriusz z uśmiechem satysfakcji, wiedząc, że na to Remus nie będzie miał kontrargumentu. Nie pomylił się, Remus niezadowolony zamilkł odwracając obrażony plecami do przyjaciół.

- Ja nie biorę w tym udziału – mruknął w końcu, czekając aż Syriusz i James skończą przeszukiwać gabinet. Z każdą mijającą minutą bezowocnych poszukiwań Syriusz i James tracili swoją pewność siebie, zaś na twarzy Remusa rósł coraz większy uśmiech samozadowolenia.

- Ha! Znalazłem! To tą szkatułkę przekazał Minister Magii dyrektorowi – powiedział uradowany James wyjmując szkatułkę znad myślodsiewni. Uśmiech Remusa automatycznie zniknął.

- Głupio ci teraz Luniaczku? – zacmokał z satysfakcją Syriusz podchodząc do Pottera, który starał się za wszelką cenę otworzyć szkatułkę siłą, jak i zaklęciami.

- To cholerstwo nie chce się otworzyć – mruknął niezadowolony.

- No i dobrze, to znak, żebyśmy stąd poszli póki nikt nas nie nakrył – powiedział Remus z nadzieją. Syriusz westchnął patrząc na przyjaciela.

- Remusie nie wierzę, że sam nie jesteś ciekawy co się znajduje w szkatułce. Przecież Ministerstwo Magii to jeden z najbezpieczniejszych budynków w świecie czarodziejów. Naprawdę chcesz nam wmówić, że chociaż malutka część ciebie nie chce wiedzieć co takiego chciał ukryć w naszej szkole sam Minister Magii? A jeśli to naprawdę jest kamień wskrzeszenia? To może być twoja jedyna szansa w życiu, aby go zobaczyć! – powiedział z podekscytowaniem Syriusz patrząc na Lupina, który westchnął cicho patrząc na szkatułkę.

- Odsuń się James, ja spróbuje – powiedział podchodząc do szkatułki. James wyszczerzył się przybijając z Syriuszem piątkę.

- I to ja rozumiem Luniaczku – powiedział Syriusz z uśmiechem samozadowolenia. Remus oglądał dokładnie szkatułkę zamyślony.

Miłość ponad przeznaczeniemWhere stories live. Discover now