Gdy tylko się obudziłam osiodłałam konie i przyszykowałam wszystko, aby jak najszybciej wyruszyć po niezbędny materiał dla Tsuyady.
Po czasie dołączyła do mnie Nami i pojechałyśmy w stronę obrzeży miasta. Znów po godzinie znalazłam się w tym samym miejscu, w którym widziałam Peyong'a.
Stanęłyśmy przed wielkim budynkiem, który wyglądał na magazyn.
-Jesteśmy na miejscu. Weźmiemy kilka rzeczy i jedziemy do Tsuyady.-powiedziała stanowczo dziewczyna.
-Czekaj moment... Mamy go okraść?
-Peyong już tu nie wróci. Jeżeli nie weźmiemy teraz tych materiałów później może być za późno. Wieści o zniknięciu staruszka szybko się rozniosą, a wtedy przyjdą złodzieje.
-Rozumiem. Jednak moim zdaniem to nadal nie w porządku.
-Widać, że jesteś wybraną.-dziewczyna zaśmiała się i weszła do budynku.Był bardzo wysoki i ogromny. Wszędzie porozkładane skrzynie z różnymi rzeczami.
Przyglądałam się towarom, które zapewne miały być sprzedane za zawyżoną cenę. Nagle coś zaświeciło mi prosto w oczy. Po chwili znalazłam źródło światła i podeszłam do niego.
Ujrzałam lekko uchylone pudełko, na którym było napisane "ムーン".
-Mūn?
-Czemu na pudełku jest napisane księżyc?-Podeszła do mnie Nami.
-Sama nie wiem. Spójrz na drugą stronę.
-Tsukiko.
-Dziecko księżyca...
-Nie wiem co to wszystko ma znaczyć, ale coś mi podpowiada, że powinnaś wziąć te pudełko.
-Miałam taki zamiar. Dobra bierzemy co musimy i spadamy stąd.
-Poszukam tych materiałów, a ty poczekaj na zewnątrz.
-Dobrze.Wyszłam z budynku i usiadłam na trawie. Pudełko, które trzymałam nie było zbyt duże jednak bardzo tajemnicze. Zabrałyśmy kilka skrzyń bardzo rzadkiego metalu na wóz i ruszyłyśmy do Tsuyady.
Stanęłyśmy przed budynkiem rzemieślnika. Wyładowałyśmy skrzynki i chwilę porozmawiałyśmy ze staruszkiem. Odjechałyśmy gdy tylko dowiedziałam się ile czasu zajmie wyrób mojej katany.
Wróciłyśmy do wioski w samo południe. Moi towarzysze sprzątali plac i naprawiali szkody.
-Katsumi-chan! Witajcie w domu.-krzyknęła radośnie Izumi.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się do niej.
-Znaleźliśmy taką jakby bibliotekę. Jest tam mnóstwo książek. Tu są jeszcze 3 dzienniki dowódcy tej wioski.
-Rozumiem.
-Będziesz miała co czytać.
-Dziękuję Izumi-chan.Wioska zaczynała wyglądać coraz lepiej. Nie było już zarośniętej trawy, porozrzycanych śmieci i połamanych broni. Odstawiłam pudełko z nadzieją otworzenia go potem.
Zauważyłam, że jeden mniejszy budynek nadający się do rozbiórki nalega abym tam weszła.
-Katsumi nawet o tym nie myśl.-przestrzegał mnie białowłosy.Weszłam do środka, a za mną wszedł Aki. Wewnątrz był tylko jeden główny pokój. Bez mebli i ze skrzypiącą podłogą. Szłam ostrożnie jednak postawiłam prawą nogę na jednej z desek, która pękła i ja jednocześnie wpadłam w dziurę, ze schodami po których zjechałam na sam dół.
Wstałam obolała. Jednak najbardziej czułam ból w prawej nodze. Podniosłam się powoli. Usłyszałam po chwili jak chłopak zbiega po schodach, aby się do mnie dostać.
-Nic Ci nie jest?!-zapytał z nierównym oddechem po wysiłku.
-Nie... Wszystko w porządku.
-No przecież widzę. A jak sobie ją złamałaś?
-Będziesz mnie musiał nosić.Rozejrzałam się po pomieszczeniu, do którego wpadłam. Po chwili moją uwagę przykuł szkielet leżący na ziemi. Szkielet mężczyzny ubrany w odświętną zbroję i ze sztyletem w żebrach.
-Gwardia królewska?-znalazłam dziennik, który w międzyczasie zaczęłam przeglądać.
-Widzisz? Popełnił seppuku. To dowódca. Musiał tu dlugo leżeć skoro został sam szkielet.
-Masz rację. Ludzie z tej wioski należeli do gwardii. Gdy nie zdołali obronić królestwa ich dowódca popełnił samobójstwo. 6 lat temu... I pomyśleć, że to wszystko przez to że ja się pojawiłam.
-Nie obwiniaj się. Wiesz jak się nazywał?
-Wygląda na to, że Katsura Tsukiko.
-Spójrz. Tu jest napisane coś o jego córce.
-Przeprasza, że musi opuścić ją i znów spotka Maiko. Pewnie jego żona. Córkę oddał pod opiekę swojemu bratu. Bardzo za nią tęskni, ale czuł że nie da rady jej sam wychować. Jego córka obdarzona mocami. Uratowana przez księżyc. Córka Księżyca...-popatrzyłam na chłopaka. Patrzył na mnie z przerażeniem. Myślałam o co mu chodzi.-Chwila... Że co?! On był moim ojcem?! Nic nie rozumiem.
-Ja też nie.
-Innym razem to zbadam. Teraz trzeba pochować ciało.Pomyśleć, że był on moim ojcem. Oznacza to, że Ishida stracił dwóch synów i córkę. I to wszystko przez Kazumę i przeze mnie. Kiedyś go dopadnę. No tak jeszcze to tajemnicze pudełko.
Weszłam do domu, w którym wszyscy spaliśmy. Wzięłam pudło na kolana i powoli otwierałam. W środku była pozytywka w kształcie kuli. Pokryta granatowym lakierem. Wyglądała jak nocne niebo. Naklejone były gwiazdy i księżyc, zauważyłam że to on odbijał światło. Lekko uchyliłam wieko. Zaczęła lecieć melodia, którą często nuciłam. Teraz wiem dlaczego. Ta pozytywka należała do mnie. W środku kręciła się srebrna księżniczka, a naokoło niej tańczyła woda.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Odstawiłam pamiątkę i zerknęłam jeszcze raz do pudełka. Były tam dwie kartki.
Pierwsza kartka:
"Yamato ta pozytywka należy do Katsumi. Bardzo ją lubi. Maiko często śpiewała jej tą kołysankę."
KatsuraDruga kartka:
"Pozytywka ma dużo elementów złota i diamentów. Myślę, że sprzedasz ją za dobre pieniądze. Liczę na Ciebie Peyong."
YamatoSama nie wiedziałam co mam sobie teraz myśleć. Yamato sprzedał pozytywkę. Jedyną moją pamiątkę. Na szczęście znów wróciła do moich rąk.
Odetchnęłam ciężko i myślałam nad tym co dalej. Trzeba skończyć porządki w wiosce.
Następnego dnia od rana malowaliśmy budynki. Reperowaliśmy zniszczenia Naprawialiśmy okna i wymienialiśmy drzwi. Remonty zajęły nam tydzień.
Byłam bardzo dumna z tego co osiągnęliśmy. Jednak ja miałam jeszcze inne plany co do tego miejsca. Jak przystało na dowódcę szkoliłam towarzyszy. Treningi zajęły nam miesiąc. Po tym czasie coś postanowiłam.
Zebrałam wszystkich i kazałam osiodłać konie.
-Gdzie jedziemy?
-Wpierw do Tsuyady, a potem kto wie.Ruszyliśmy w wyznaczonym kierunku. Weszłam do budynku w poszukiwaniu staruszka.
-Katsumi! Tu jestem, dziecko.
-Witaj, Tsuyada-sensei. Katana gotowa?
-Oczywiście. Proszę. Nazwałem ją Yuzuki-blady księżyc. Niech Ci służy
-Jest niesamowita. Dziękuję.Wzięłam broń do ręki i nie mogłam się nacieszyć. Przywiązałam ją do pasa. Teraz nareszcie miałam dwie.
Wyszłam z budynku i wsiadłam na konia. Ruszyliśmy w kierunku ukrytej wioski.
-Dlaczego tam jedziemy?!-zapytała Izumi.
-Dlatego, że obiecałam Sho, że go odwiedzę.-uśmiechnęłam się do nich.Po godzinie byliśmy na miejscu. Zeszłam z konia i zapukałam w bramę.
-Witam ja do Sho.
-W jakiej sprawie?
-Prywatnej.-uśmiechnęłam się, a strażnik otworzył bramę.Zobaczyłam mężczyznę. Był przestraszony, a ja dałam znak aby moi towarzysze obezwładnili strażników.
-Witaj, przyjacelu.
-Katsumi. Dawno Cię tu nie było. Ja...
-Zamknij się.-złapałam za kark i przygwoździłam do ściany.-Kto kazał Ci nas tu przysłać?
-Nie wiem. Rozkazy dostałem anonimowo.
-On nic nie wie. Aki zajmij się nim.
-Ta...-białowłosy zabrał go ze sobą i więcej Sho nie widziałam.Wyszłam na środek placu i przemówiłam do rekrutów.
-Od dzisiaj możecie szkolić się ze mną lub wcale. Wybierajcie, czekam.Wtedy przyłączyło się do mnie 20 ludzi z 40 zaciągniętych do szkolenia.
Zabraliśmy ich do wioski i wyszkoliliśmy. Najlepsi zostali z nami, a reszta poszła w swoją stronę do innych wiosek.

CZYTASZ
Wojownicy cienia
ActionPrzygarnęli nas. Wyszkolili. Teraz jesteśmy marionetkami w ich rękach. Nie znamy ich. Obserwują, słyszą wszystko. My mamy tylko ślepo podążać za rozkazami. Jednak nadali nam cel. Zabić ich.