Jest to fanficion o nordyckim Bogu Kłamstw - Lokim. Nie będę się tutaj kłocić, czy jest Odynsonem, czy Laufeysonem. Ja osobiście uważam, że nie liczy się kto spłodził, ale kto wychował. Reasumując - to opowiadanie opiera się po trochu na mitologii nordycykiej, po trochu na Marvelu, choć sama swoje trzy grosze też dokładam oprócz (niektórych!) zdarzeń i postaci.
Teraz napiszę wam parę słów o fabule. Jest ona inspitowana zarówno Marvelem jak i wydarzeniami z mitologii (co już zapewnie wiecie z 1. akapitu slowa wstepnego), choć najwięcej będzie nowej, świeżej akcji. Nie obędzie się bez tradycyjnego w moim stylu literackim wątku miłosnego oplatającego całą fabułę jak i kilka zgonów, prawie jak w słynnych powieściach J. K. Rowling.
Miłej lektury!