Rozdział 3: Ufam ci Noya-senpai

8.4K 388 784
                                    

Hinata Shouyou

Było już po dzwonku a Kageyama nadal nie przyszedł. Trochę się o niego martwię ale zawsze jest możliwość, że się po prostu przeziębił. Mamy teraz trochę zimne i wietrzne dni.

- Apsik! - kichnąłem

- Na zdrowie Hinata - powiedział kolega z ławki siedzący koło mnie.

- Dzięki.

Do sali wszedł nauczyciel od japońskiego i zaczął sprawdzać obecność.

- Hinata Shouyou jest? - spytał.

- Obecny - wstałem i odpowiedziałem.

- Kageyama Tobio?

- Nieobecny. - powiedziałem trochę niepewnie.

- Dziękuje, że mnie poinformowałeś Hinata a czy wiesz może do kiedy go nie będzie, ponieważ chyba jest jakiś powód dla którego się nie zjawił prawda?

- Nie wiem dokładnie dlaczego go nie ma ale prawdopodobnie jest chory - czemu ja go kryje nawet nie wiem co z nim tak naprawdę jest.

- Rozumiem, więc poproszę ciebie o dostarczenie mu notatek z lekcji, dobrze? - w co ja się wpakowałem?

- Dobrze.

Z każdej lekcji musiałem zrobić notatki mam nadzieję, że naprawdę jest chory. Znowu kichnąłem. Chyba sam się rozchorowałem po powrocie od Kageyamy muszę wziąć jakieś leki. Do tego po tej piątkowej sytuacji nie umiałbym mu spojrzeć w oczy. Czy my nadal w ogóle jesteśmy przyjaciółmi? Oczywiście, że tak jak ja w ogóle mogłem zwątpić ale jeśli będzie chciał zerwać ze mną kontak? Po chwili poczułem jak łzy zaczęły lecieć mi oczu. Nie chcę stracić Kageyamy nawet jeżeli nie czuje tego samego co ja do niego.

- Hinata co się stało? - no tak płaczę, przecież w mojej kryjówce, którą zna kilka osób w tym Kageyama.

- Nic - nie umiem opanować łez.

- Przecież widzę, że jest coś na rzeczy - po chwili osobą, która mnie przytuliła okazał się być Nishinoya-senpai.

- No to o co chodzi Hinata? - powiedziałem wszystko co wiedziałem.

- Nie płacz z takiego powodu Kageyama nie jest taki...chyba.

- A-Ale jeżeli... - znowu napłynęły mi łzy.

- Jeśli chcesz mogę z tobą dzisiaj do niego pójść i razem sprawdzimy co z nim jest okej?

- C-Co? Po co?

- Przecież się o niego martwisz jest inny powód?

Tak się cieszę, że komuś powiedziałem co mi leżało na sercu trochę mi teraz ulżyło

- A teraz idziemy na trening Hinata!

- Dobrze...

Razem z Nishinoyą udaliśmy się na trening. Dzisiaj jakoś szło mi lepiej niż przedwczoraj ale i tak dostałem piłką w twarz.

- Nic ci nie jest Hinata? - pytali się wszyscy.

- Nie - uśmiechnąłem się i wstałam a wszyscy oddchnęli z ulgą.

Po skończonym meczu pomiędzy nami poszedłem się przebrać. Przebrany udałem się po swój rower i czekałem przed bramą na libero.

- Już jestem Hinata! - zaczął machać rękami.

Podbiegł do mnie i poszliśmy w stronę domu gdzie mieszkał Kageyama.

- Tylko się nie stresuj jesteś ze mną.

Sam na sam [KageHina]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz