- Obserwuj mnie uważnie.
- Tylko tyle? Myślałam, że już oczekujesz ode mnie więcej.
- Wszystko w swoim czasie. Na razie patrz i pod żadnym pozorem nie nawiązuj rozmowy. Jasne?
- Tak.
Skakaliśmy z drzewa na drzewo przez dobrą godzinę. Talon się gdzieś spieszył, ale wiedział co robi. Jak zawsze. W końcu zza drzew wyłonił się budynek starej fabryki. Zeskoczyliśmy niemal w tym samym momencie.
- Nadal nie rozumiem po co tu jesteśmy - powiedziałam.
- Cicho... Niedługo się pojawi...
- Kto?
- Schowaj się za drzewem. Nie może nas przedwcześnie zobaczyć.
Zrobiłam co mi kazał. Uklękłam za pniem i czekałam.
Po kilkunastu minutach usłyszałam hałas dochodzący z fabryki, a zaraz potem samolot nad nią. Ktoś z niego wyskoczył. Spojrzałam wymownie na mojego mistrza.
- Jeszcze nie.
Czekałam więc dalej.
Kilka minut po tej jakże rozbudowanej wymianie zdań ktoś wybiegł z budynku. Sięgnęłam do uda po noże do rzucania. Talon powstrzymał mnie ruchem ręki i przyłożył palec do ust.
Mężczyzna z twarzą lalki biegł w naszą stronę. Jeszcze moment, a by nas zobaczył. Jednakże zatrzymał się wyraźnie przestraszony. Z budynku wypadł jeszcze ktoś - chłopak. Na oko mojego wieku, ten sam wzrost, peleryna, zielona maska zasłaniająca oczy i "R" na piersi. Doskonale wiedziałam kto to. Ostatnio było głośno w Gotham o nowym Robinie. Sprawdźmy co potrafi...
- W tych klatkach są umierające dzieci - mówił chłopak wchodząc na drzewo. Jego przeciwnik był jednak odwrócony do niego plecami, więc nie mógł go widzieć.
- Kogoś trzeba poświęcić, aby samemu móc żyć!
Pomocnik Batmana wystrzelił linę i zjechał na niej prosto na rosłego mężczyznę. Ten zachwiał się i upadł kilka metrów dalej.
- Przymknij się!
- Jako dzieci są bezradne, ale jako lalki nikt więcej nie zdoła ich skrzywdzić! - po tej wypowiedzi zorientowałam się, kim był facet z twarzą laki. To Dollmaker. Cienki zawodnik.
- Chcesz wiedzieć, co to bezradność? - wkurzony chłopak wyjął jakieś ostrze spod peleryny. - Nauczę cię.
Lalkarz zaczął uciekać. Nie na wiele się to zdało, gdyż zaraz leżał ze związanymi nogami, przez coś, co rzucił Robin. Chłopak zaczął zwijać linę, czym przyciągał do siebie zbira.
- Dlaczego nie słuchasz?! Dlaczego nie rozumiesz?! Kocham te dzieci! Kocham! Ko... - nie dokończył, bo Ptaszek rzucił się na niego.
- Milcz do diabła, bo rozpruję ci serce! - krzyknął i przystawił mu batarang do piersi. - Rozpruję! Słyszysz?! - chłopak stał tak chwilę z napiętą ręką czekającą na zadanie ciosu.
- No dalej... - szepnął Talon.
Jednak chłopak nie zabił Dollmakera. Popchnął go na ziemię, a tuż obok jego głowy wbił broń. Następnie odwrócił się i jakby nigdy nic oddalił się parę metrów dalej.
- Sprawiedliwość zamiast zemsty... Sprawiedliwość zamiast zemsty... - powtarzał jak mantrę.
Kiedy on sobie powtarzał rolę na szkolne przedstawienie, Lalkarz się podniósł z pieńkiem w ręku. Skinęłam na Talona, który już podkradł się do mężczyzny. Wbił mu rękę w klatkę piersiową i wyrwał serce. Tamten zajęczał cicho i opadł na ziemię. Talon dał mi znak abym także podeszła.
- Zaufaj instynktom - powiedział Talon i rzucił serce Dollmakera na ziemię. Niezauważenie wepchnął pióro sowy do buzi umarlaka. To nasza wizytówka.
Popatrzyłam się chwilę na chłopaka i skoczyłam na gałąź drzewa. Ten podbiegł do linii drzew, ale nas nie gonił. Wraz z moim mistrzem ruszyłam w drogę powrotną.
- Jaki był cel tej misji? - zapytałam.
- Mieliśmy dać mu znać o naszym istnieniu. Niech wie, że Liga Cieni to nie jedyna organizacja szkoląca zabójców.
- A co z Batmanem?
- O niego się nie martw.
Resztę drogi milczałam zastanawiając się, do czego potrzebny jest nam chłopak.
CZYTASZ
Talon
FanfictionUważaj na Trybunał Co wszystko widzi wokół Nie spuszcza z ciebie oka Choć pozostaje w mroku Dosięga wzrokiem w domu Dostrzega twoje sny Czujny bądź Bo jak nie Talon zetnie głowę ci