Słabość

249 21 0
                                    

Czekaliśmy w jednej z knajp. W pokoju, w którym się ukrywaliśmy jedna z mafii miała obiad. Śmiali się z czegoś, a ich szef najwidoczniej się zakrztusił. Zaczął się chwiać i poleciał w stronę mojego mistrza. Kiwnęłam do Robina, zaraz nasza kolej. Talon złapał mężczyznę w pasie i ścisnął go tak, że ten wypluł kawałek jedzenia.

- Święty Jezu! Prawie się przekręciłem! Dzięki ci... - nie dokończył, bo Talon wyszedł z ukrycia. Aż taki był brzydki, że zaniemówili czy co? - Coś ty za jeden?! - cofnął się o krok.

- Zapewniam wieczorną rozrywkę - zakręcił popisowo swoimi sai.

- Zapewniamy - szepnął do mnie Robin z tym swoim uśmiechem na twarzy.

- Jacyś ochotnicy? - zapytał pewnie Talon.

Strzelili w jego stronę, a on się przeturlał. Teraz nasza kolej. Chłopak rzucił granat dymny i wyskoczył z niego równie szybko, co powalił dwójkę gości. Musiał ponownie wskoczyć, gdyż ktoś do niego strzelał. Za chwilę jednak nie miał czym strzelać, bo odcięłam mu dłoń. Pchnęłam go mieczem i wskoczyłam na stół. Rozbujałam się nie żyrandolu i doskoczyłam do Talona powalając po drodze gangstera.

Staliśmy do siebie plecami. On wywijał swoimi sztyletami, ja stałam z uniesioną kataną. Kiedy lekko dotknął mnie piętą ruszyłam na przeciwników przede mną. Za chwilę Robin dołączył się do mnie, a kilka minut potem było po wszystkim. Przy życiu został tylko szef.

- Zapłacę ci kupę szmalu! - krzyczał cofając się do kąta pod naszym naporem.

Rob kopnął go w krocze. Mężczyzna uklęknął zgięty w pół.

- Nie dbam o forsę! - krzyknął i uderzył go tak, że tamten leżał. - Zapłacisz za życia, które zniszczyłeś! - kopnął go pod żebra. - Za wdowy i sieroty zostawione na pastwę losu! - kopał go dalej.

- Chcesz pomagać wdowom szczeniaku? Armia zbawienia! - zaśmiał się kpiąco.

Robin nie wytrzymał i skoczył mu kolanami na klatkę piersiową. Nie powiem - podobało mi się agresywne zachowanie chłopaka. Zmienił się od naszego pierwszego spotkania.

- Wykończ go - Talon podał mu pióro-podobne ostrze jakim się posługiwaliśmy.

Chłopak przyłożył mu nóż do krtani. Czekał. Na co? Nie wiem. Może wcale nie czekał. Może nie mógł się przełamać.

- Mamy dowody. Dostanie dożywocie - odsunął sztylet i odwrócił się.

- Skończ z nim.

- I tak jest skończony.

Talon odwrócił się i poszedł w stronę drzwi.

- Hej, jesteś bachorem Batmana? - zapytała nasza niedoszła ofiara. Nie dostał odpowiedzi, ale za to dostał butem w nos od chłopaka.

Wyjęłam swój nóż. Czemu ja nie mogę się zabawić? Wbiłam mężczyźnie ostrze w brzuch, a potem w dłoń.

- Nigdy więcej nikogo nie skrzywdzisz - powiedziałam, po czym dźgnęłam go w krtań.

Wstałam i spojrzałam się na Robina. Był trochę... Zaskoczony? Zdegustowany? Zamroczony? Wszystko na raz? Wzruszyłam ramionami i podbiegłam do Talona.

TalonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz