Dla xZurri bo to jej krasz i dla IlovemyIsaac bo to moja najlepsza przyjaciółka.
Leżałam z głową na ramieniu swojego chłopaka i podziwiałam gwiazdy. Przyjemny, chłodny wietrzyk chuchał na moją skórę i wywoływał na niej gęsią skórkę. Zadrżałam z zimna, co nie uszło uwadze Bretta. Owinął mnie swoimi ramionami, a mi zrobiło się momentalnie ciepło, bo dwa dordne rumieńce wpełzały na moje policzki. Nie byłam przyzwyczajona do takich gestów i mimo że byłam z Taboltem od roku to wciąż mnie to krępowało i nie zawsze odwzajemniałam gesty chłopaka. Nie miał do mnie żalu - chyba - wiedział co przeszłam i nie śpieszył się z rozkwitem naszego związku. Kochałam go, naprawdę. Dzięki niemu przeżyłam, bo zawsze był i wspierał mnie w najtrudniejszych chwilach mojego życia. Uśmiechnęłam się lekko i westchnęłam cicho, było mi przyjemnie. Miałam przy sobie Bretta, jego zapach, gwiazdy, jednym słowem wszystko co kochałam. Przejechałam ręką po plecach chłopaka, wymruczał coś, a ja kontynowałam wędrówkę po jego plecach. Materiał zielonej bluzki był cienki - a mimo to hcłopakowi nie było zimno - przez co czułam, niektóre rany na jego plecach. Były tam przeze mnie, miałam tego świadomoś. Sumienie ruszało mnie do tego stopnia, że niejednokrotnie chciałam zerwać z Taboltem, ale on wiedział, czym jest spowodowane moje zachowanie i wybijał mi ten pomysł z głowy. I zawsze potem byłam mu wdzięczna, że odwiodził mnie od tego pomysłu. Był dla mnie wszytskim, skarbem, światem i sercem, nie umiałabym bez niego żyć.
- Sertia?
- Hmm?
- Obiecasz mi coś? - zapytał cicho, a ja poprawiłam się w jego ramionach. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. Nie mogłam jednak znaleźć odpowiedzi w jego niebieskich oczach.
- Co ma ci obiecać? - zapytałam i przeczesałam ręką jego włsoy.
- Że nigdy mnie nie opuścisz - powiedział i zabrał moją rękę ze swoich pleców i pocałował ją delikatnie. Zarumieniłam się na ten gest. - Chcę mieć pewność, że jeśli spytam cię o rękę to odpowiesz mi tak.
Uśmiechnęłam się szeroko. Był kochany i słodki, przeciwieństwo Theo. Może dlatego go pokochałam? Bo zaprzeczał Reaken'owi. Stał się moją opoką, kimś kto zapewniał mi bezpieczeństwo, kimś kto pokazywał, że mnie kocha. Theo był inny, traktował mnie inaczej, bardziej rzeczowo. Byłam przydatna, ale nie zawsze. Nie okazywał mi uczuć, nie licząc gorących pocałunków i wymuszonych ''kocham cię''.
- Obiecuję - odpowiedziałam, a w moich słowach czuć było szczerość. Nigdy nie pozwoliłabym sobie go okłamać, miałam złe wspomienia związane z przekrętami. - Zawsze będę przy tobie chodżmy ziemia i niebo się waliły, ja będę przy tobie, kochanie.
Tyle mu wystarczyło. Widziałam to w jego uśmiechu i oczach. Jednak mi nie. Chciałam mu pokazać, że moje słowa mie są jak te, które ludzie rzucają na wiatr. Wziełam głęboki wdech. Nie całowałam się od roku. Chciałam to zrobić dobrze, w końcu miałbyć to nasz pierwszy pocałunek jako para. Nasze oddechy drżały, a oczy były skupione są na ustach drugiego. Brett chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu, nie teraz. Pocałowałam go delikatnie i niepewnie położyłam swoją dłoń na jego policzku. Chłopak oddawał moje pocałunki mocno, trzymając mnie w talii. Czułam, że weszliśmy na wyższy stopień w swoim związku. Czuliśmy swoją bliskość i zżycie, przez jeden niewinny pocałunek.
Przy Tabolcie w końcu zrozumiałam czym jest miłość.
CZYTASZ
Cień [Theo Reaken]
RandomByłam jak cień. Niewidoczna. Ciemna. Ponura. Theo był inny. Błyszczał wśród gwiazd. Pozwoliłam mu na to... I do tej pory tego żałuje, bo odstawił mnie na dalszy plan.