6. 14 dni później - część druga.

214 40 4
                                    

   W szkole brakowało już nie tylko tajemniczego, podobno zaginionego ucznia (plotki głosiły, że wspomniany osobnik już nie pierwszy raz znikał na długo), ale również Gabriela i Nemuri. O ile Brooke domyślała się przyczyn kierujących japonką - jakieś załamanie, niechęć pokazywania spuchniętej od płaczu twarzy - tak niekoniecznie była w stanie określić swojego stosunku co do brata. Chłopak wyszedł rano z domu nieoczekiwanie, bez choćby słowa, gdzie zmierza. 


Dziewczyna westchnęła ciężko, wieszając fotografię na przeznaczonym dla niej sznurku. Zajęcia z fotografii sygnalizowały, że dzień Evans zbliżał się do wyczekiwanego końca. Mimo usilnych starań odganiania smętnych myśli, nie była w stanie zatrzymać kującego uczucia pustki. W dalszym ciągu brakowało jej większej ilości osób odpowiadających definicji choćby znajomych. Wszystkie zajęcia przeżywała więc bez możliwości odezwania się do kogokolwiek choćby jednym, sensownym słowem. Dzieciaki żyjące w Silly Town wychowywały się razem w większych lub mniejszych grupkach, a ich wieloletnie relacje tworzyły dla osoby z zewnątrz podejrzaną do zdefiniowania barierę. Nawet kiedy próbowała z nimi gadać, to zaraz po chwili czuła, że nie ma pojęcia o czymkolwiek między nimi. Jasne, gdzieś w tym rozgardiaszu musiały istnieć persony takie jak Gab, które do swoich paczek zapraszają raczej chętnie i wiele rzeczy są w stanie wyjaśniać. Problem leżał w tym, że im bardziej Brooke brakowało rozsiadania się w tej przyjemnej strefie trójki muszkieterów, tym mniej chciało jej się szukać czegoś w zastępstwie. Ledwo się obejrzała, a pod pierzyną niechęci i wyliczania czyiś wad oraz dziwactw, ulokowało się proste przywiązanie. Tęskniła za tą dwójką. 

  Pewien rudowłosy młodzian  odkaszlnął po przeciwległej stronie salki do wywoływania zdjęć. Czerwona poświata nadawała jego chudemu ciału mrocznej aury.
  - Słyszeliście o tym, że znaleziono czyjeś ciało? W sobotę. Mówili o tym w wiadomościach porannych dzisiaj i wczoraj. - Podrapał się nerwowo po karku.

 - O, faktycznie coś takiego było! Podobno ciało została tak zmasakrowane, że trudno było poznać, kto to – odezwał się podekscytowany, żeński głos. Kiedy Brooke sięgnęła na jego źródło okiem, dojrzała ubraną niczym lalka Barbie dziewuchę, której za duże kreski i za ciemny podkład były jednym z ulubionych tematów kpin Nemuri.
"Nie rozumiem, jak tak w ogóle można!" - komentowała z polikami poczerwieniałymi od emocji.

 - To wyglądające na napad zwierzęcia? - ktoś się niezbyt pewnie dołączył do gawędziarzy.
 - Tak, tak. „Liczne ślady ugryzień i zadrapań" - wygłosił sztucznym, cytującym prezentera radiowego, tonem rudy rozmówca - jak myślicie, co to mogło być?
Brooke prawie wyrwała sobie kolczyk z ucha, spodziewając się już, jaki temat zaraz wyjdzie na prowadzenie. 
 - Moja kumpela mówi, że to pewnie sprawka Oni. Wiecie, laska chodzi na zajęcia z TĄ Casey, raczej wie co mówi. - Wątpliwy cud kosmetyczny oparł się o wolny, stojący obok blat.
 - Skoro te stwory są w stanie zaliczać ludzkie panienki, to pewnie jedzą facetów. Wiecie, jak w takich filmach, w których kosmici zabijają mężczyzn, by zgarnąć kobiety na własną
wyłączność - zaśmiała się w głos.  
Parę osób zainteresowanych tematem zawtórowało śmiechem.
- Niech panna lepiej nie rozpowiada durnych plotek. To poważna sprawa, że te stwory zaczęły robić się agresywne – wtrąciła się nauczycielka, jednocześnie cmokając z dezaprobatą na gorszej jakości fotografie.
Blondynka przewróciła oczami.
- Oj, one zawsze były agresywne – stwierdziła z nutką obrzydzenia w głosie.
- Tyle że po latach poczuły się pewniej – dodała na szybko jakaś sepleniąca murzynka. Stojący obok niej, mizernie wyglądający chłopak, z kolczykiem w nosie przywołującym skojarzenia z bydłem, niżeli z faktycznym człowiekiem, wydawał się podenerwowany całą tą rozmową. Rozglądał się nerwowo po pomieszczeniu, zaciskał dłonie w pięści, przygryzał wargi i chyba trudno było mu ustać w miejscu. Nikt jednak nie zwracał na niego uwagi. Brooke, która tylko przyglądała się całemu zebraniu, ledwo zwróciła na niego uwagę, ot zauważając jedynie, że chłopak przesadził z utlenianiem sobie włosów.

Silly TownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz