Wstęp.

51 1 9
                                    

LadyPhantomhive0707

A więc tak... W końcu! Po prawie czterech (ponad sześciu... - dopisek po edycji.) miesiącach, jest! Może nie jest to one-shot, ale krótkie opowiadanie. Takie ok. 3 rozdziały (Ale nie tak krótkie jak przy pamiętnikach, spokojnie XD)

Pomysł zaczerpnęłam od LadyPhantomhive0707

Opowiadanie nazywa się Welcome home, i strasznie mi się spodobało :). Więc nie owijając w bawełnę, zaczynamy :)

_______________________________________________________________________

Ciel pov.

Wstałem rano w dobrym humorze, który oczywiście musiałem stracić. Jak codziennie Sebastian obudził mnie, podał śniadanie i ubrał. Jak tylko skończył, wyprostował się na chwile i zaczął chyba... Nasłuchiwać? Gdy miałem się go o to zapytać, ten oznajmił:

- Paniczu, ktoś zbliża się do rezydencji - Właśnie w tym momencie mój humor prysł, jak bańka mydlana. Oparłem czoło o dłoń i westchnąłem męczeńsko:

- Sprawdź kto to,byle szybko!

Lokaj skłonił się, i wyszedł. W tym czasie wyjąłem swój ulubiony tomik poezji. Nie zdążyłem go nawet otworzyć, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Do środka wszedł Sebastian. Brew mi drgnęła z irytacji. No ale cóż, miało być szybko, nie?

- I? - Pogoniłem go. Ten znowu lekko się skłonił i zaczął mówić. Bardzo wolno:

- Za dwie minuty i czterdzieści trzy sekundy do drzwi zapuka mężczyzna - On to robi specjalnie, prawda?? - który...

- No wyduś to w końcu! - Podniosłem głos, za co otrzymałem tylko złośliwy uśmiech.

- Przepraszam paniczu. - Ten ZNOWU się skłonił, przeciągając czas. Czy mówiłem już że on mnie irytuje? Teraz jednak, gdy się wyprostował, na jego twarzy malowała się powaga, która zastąpiła poprzedni złośliwy uśmieszek. Zrozumiałem że lokaj w końcu skończy swoje zabawy, i przejdzie do rzeczy.

- Więc, jak mówiłem zbliża się mężczyzna wyglądający jak Vincent Phantomhive.

M-mój ojciec?! Przecież on nie żyje! To nie możliwe. Wychwyciłem badawcze spojrzenie Sebastiana, i wyobraziłem sobie jak muszę teraz wyglądać. Moje oczy są pewnie teraz jak pięciozłotówki! Zamknąłem rozchylone ze zdziwienia usta i odchrząknąwszy zapytałem, siląc się na obojętny ton:

- Jesteś pewien? - Demon przytaknął. Jego badawcze spojrzenie wwiercało się we mnie, próbując wychwycić jakiekolwiek oznaki... W sumie sam nie wiem czego. Bo w końcu kto może wiedzieć co dzieje się w głowach tych plugawych istot.
- Zaproś go do salonu. Nie wypada by gość stał na dworze. Bo tak masz go traktować, rozumiesz? - Ten skinął głową i wyszedł.

 Gdy tylko lokaj opuścił sypialnię, zacząłem rozmyślać. W trakcie tych oto rozmyślań doszedłem do wniosku że nie darzę już ojca żadnym uczuciem. Cała troska gdy się przepracowywał, cały szacunek czy podziw wyparowały. Teraz stał się tylko kolejną postacią, kolejnym pionkiem. Mimo iż nadal chcę się za niego zemścić... Czekaj, przecież skoro on żyje to czy moja zemsta ma sens... Tak ma! Nawet nie jestem pewny że to on! Jednak jeżeli to naprawdę mój tata, to najlepszym wyjściem będzie po prostu pozwolenie mu na zamieszkanie w rezydencji. Niedługo i tak dopełnię kontrakt z Sebastianem.

Z gotowym już planem, poprawiłem ubrania, wyszedłem z sypialni, i skierowałem się do salonu. Muszę przyznać że mimo wszystko się jednak trochę denerwuję. Ale tylko trochę!

Come BackWhere stories live. Discover now