Wracaliśmy do domu w bardzo dobrych humorach. Razem z Shinem wymieniliśmy się się numerami tak samo jak dziewczyny. W życiu bym nie pomyślał, że tak szybko przekonam się do kogoś dopiero co poznanego. Mijaliśmy przechodniów i kolorowe witryny sklepowe, obejmując się. Tokyo to jednak nie to samo co Hasetsu.
- Brakuje ci tego spokoju, prawda? - zagadnęła.
- Hasetsu to miejsce, w którym się wychowałem. Oczywiście, że mi go brakuje. Tokyo jest piękne lecz trochę za głośne.
- Jakoś wcześniej na to nie narzekałeś - zaśmiała się.
- Przypominam, że zaledwie od miesiąca wychodzę na miasto w celach towarzyskich.
- Jak przez tyle lat udało ci się ukryć taką osobowość?
Nie odpowiedziałem. Bez zbędnego gadania, podniosłem ją i jakimś cudem wskoczyła na moje plecy. Prawie się przewróciłem, ale jakoś udało mi się ją utrzymać, Chociaż do lekkich osób nie należy. Z perspektywy jakiegoś przechodnia musieliśmy wyglądać jak para.
- Yuuuuri?
- Taaaak? - specjalnie postanowiłem ją przedrzeźniać.
- Spełnisz jedno moje życzenie?
- Jeśli będę w stanie.
- Obiecujesz, że nieważne o co poproszę, a będzie to wykonalne to to zrobisz?
- Obiecuję.
- Wróć do łyżwiarstwa i zniszcz konkurencję.
Przystanąłem nie wierząc w to co słyszę. Rzuciłem ją z pleców i zszokowany, odwróciłem się w jej stronę. Ona tak poważnie?
- Oglądałam twoje występy. Masz talent, tylko nie potrafisz tego całkowicie okazać. Tak jakby cię coś ograniczało. Chciałabym abyś w końcu zdobył złoto, które w pełni ci się należy.
- Mówiłem ci już, że jesteś niesamowita? - spytałem kompletnie zbijając ją z tropu.
- Nie - odpowiedziała lekko się rumieniąc.
- Więc teraz mówię, jesteś niesamowita! Z przyjemnością spełnię twe życzenie - oznajmiłem, teatralnie się kłaniając.
- Ty naprawdę masz coś z głową - zachichotała, bijąc mnie w ramię.
Po kilku minutach w końcu dotarliśmy do domu. Jak prawdziwy dżentelmen przepuściłem ją w drzwiach. Ona tylko się zaśmiała. Zdjąłem buty i postawiłem je na ziemi. Zaświeciłem światło kierując się do kuchni. Wstawiłem wodę w czajniku.
- Zamówmy pizzę - usłyszałem głos dochodzący z salonu.
Uśmiechnąłem się i szybko wykonałem polecenie dziewczyny. W międzyczasie zrobiłem dwie herbaty i zaniosłem je do salonu. Haruka leżała na brzuchu, rozłożona na całej kanapie i bawiła się pilotem od telewizora.
- Yuri, nie ma nic ciekawego - poskarżyła się.
Czasami naprawdę mam wrażenie, że naprawdę mam do czynienia z dzieckiem.
- Na pewno coś znajdziesz - mruknąłem.
- Yuri, tak właściwie kim ty jesteś z zawodu? - spytała nagle.
- Prawnikiem.
Gwałtownie poderwała się z miejsca. Patrzyła na mnie z szeroko otwarta buzią.
- Co?! - pisnęła.
- Zawsze lubiłem się uczyć, miałem świetne wyniki i w ogóle. A potem jakoś tak wyszło, że zacząłem studiować prawo.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Nie pytałaś, po za tym nikt nie wie co studiowałem. Jestem pewny, że gdybyś zapytała o to Phichita to też by nie wiedział.
Teraz jej oczy wyglądały jak małe piłeczki. Chyba w to nie mogła uwierzyć. Mimo wszystko to było trochę załamujące, że nikt nie interesował się czymś tak ważnym jak studia.
- Dlaczego nie pracujesz?
- Po tym jak skończyłem studia z wyróżnieniem, zdałem aplikację i przez pewien czas pracowałem w jednej z japońskich kancelarii. Szło mi całkiem dobrze, a potem zacząłem brać udział w zawodach. Nie miałem zbytnio czasu na treningi dlatego odszedłem z pracy i tak zostało.
- Jesteś idiotą! - krzyknęła nagle.
- Ja?
- Tak ty! Zamiast pracować w zawodzie to ty marnujesz się w mojej kwiaciarni!
Czy wszystkie kobiety tak mają, czy tylko ona? W takich sytuacjach rozumiem dlaczego jestem gejem. Współczuję facetom, którzy muszą się użerać z takimi kobietami przez lata.
- Zwalniam cie!
Dzwonek do drzwi na szczęście mnie uratował. Zapłaciłem i wróciłem do salonu.
- Ty wiesz, że to nie będzie takie proste zwłaszcza, że od dawna nie pracowałem?
- Trudno jakoś sobie poradzisz - naburmuszyła się, biorąc kawałek pizzy.
Wziąłem pilota i zacząłem szukać jakiegoś filmu w telewizji. Nagle Haru wstała i normalnie wybiegła z salonu. Po chwili wróciła z dziwną miną.
- Nie masz żadnego garnituru! - oburzyła się.
- Kupię, jeszcze jutro pójdę do sklepu i kupię. Kobieto daj mi w spokoju zjeść!
Uśmiechnięta usiadła na kanapie. Ona ma bardzo dziwny charakter. Humor się jej zmienia jak kobiecie w ciąży. Chociaż pewnie jakbym ją o to zapytał, przez tydzień strzelałaby focha.
Po kilkunastu minutach wstałem i bez słowa wyszedłem z salonu. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem piżamę składająca się z czarnych bokserek i podkoszulka. Zdjąłem soczewki i położyłem się na łóżku. Zamknąłem oczy i starałem się zasnąć. Po jakimś czasie poczułem jak materac obok mnie się ugina, a drobna postać wślizguje się pod kołdrę.
- Przepraszam - szepnęła, wtulając się w moją klatkę piersiową.
Pogładziła moje włosy.
- Uratowałeś mi życie, pokazałeś mi jak dalej powinnam żyć. Chciałabym, abyś w końcu robił to co kochasz. No i żebyś pokazał temu Ruskowi co stracił.
Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Oboje zawdzięczamy sobie życie - szepnąłem, przytulając ją.
Słysząc jej miarowy oddech w końcu mogłem spokojnie zasnąć. Mimo, że znam ją miesiąc już teraz jest kimś bez kogo nie potrafiłbym żyć. Jest częścią mnie, której nie pozwolę skrzywdzić.
#####
Dziś trochę krócej, ponieważ prawie cały dzień nie było mnie w domu, a ten rozdział pisany jest na szybko.
Chcecie w niedalekiej przyszłości rozdział z perspektywy Victora? Jak to się stało, że go zostawił i co się właściwie wydarzyło?
CZYTASZ
Związani
FanfictionViktor z obawy przed utratą rodziców, postanawia zerwać z Yurim. Ciemnowłosy jest załamany utratą ukochanego. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze dziewczynę z podobnymi problemami. Razem ruszają, aby odbudować swój świat.