Właśnie podjeżdżaliśmy pod górkę prowadzącą do domu Jade i jej męża. Mieliśmy jeden samochód wynajęty i ten którym przyjechali nasi znajomi.
Ashton siedział za kierownicą a ja tuż obok niego, za nami siedziała Juls i Michael. dziewczyna była oparta o jego ramię i przysypiała a on siedział i głaskał ją po głowie.
- Cholera ale tu ładnie. - powiedział Ash. Faktycznie było ładnie. Przez gąszcz krzaków i drzewek prowadziła ścieżka usypana z kamieni. Było piękne słoneczne popołudnie i było cudownie ciepło.
Kiedy dojechaliśmy na górę naszym oczom ukazały się trzy białe domki. Byliśmy przekonani, że będziemy mieszkać w jednym wszyscy razem więc zaparkowaliśmy za Jade.
- Na chwilę wejdziemy tutaj dam wam klucze i pogadamy. - oświadczyła z uśmiechem otwierając dom. Był wypełniony marmurem i ciemnym drewnem wszędzie były porozwieszane różne kolorowe dywany czy łapacze snów lub flagi z Buddą. Na podłodze stało mnóstwo kwiatków i co jakiś czas leżały poduszki.
Dom był piękny i czuło się w nim aurę spokoju i szczęścia. Usiedliśmy w kuchni która była połączona z salonem.
- Dawno się nie widziałyśmy prawda? - zagadnęła mnie Jade kiedy jej mąż rozmawiał z Zuz, Juls i chłopakami.
- Oh i to ile! Strasznie się stęskniłam. - powiedziałam do dziewczyny która była obrócona do mnie plecami ale wiedziałam, że mnie słucha.
- Ja też! - Ja i Jade poznałyśmy się przez Hannah kiedy dziewczyna przyszła do niej na tatuaż a Hannah już pracowała ze mną.
Nagle Ash siedzący obok mnie wstał i podszedł do przyjaciół bo pewnie został zawołany, a ja nawet nie zwróciłam uwagi.
- Jak wam się układa? - zapytała gospodyni obracając się do mnie. Wiedziała o naszym wyjeździe do San Francisco prawie 3 lata temu.
- Teraz dobrze. Z mojej winy zajęło nam to dłużej niż normalnie powinno. - zaśmiałam się.
- Uparciuch jak zawsze.
- No właśnie. Ale już jest dobrze, nawet mogę powiedzieć, że jest lepiej niż było.
- Cieszę się. I teraz jeszcze spędzacie razem wakacje.
- Przyda nam się odpoczynek, oni cały czas promowali muzykę i siedzieli w studiu a my na uczelni albo w pracy.
- Nareszcie czas dla samego siebie. - uśmiechnęła się opierając się o blat przede mną.
- Oj tak.
- No chodzi muszę wam opowiedzieć co i jak. - wstałam od blatu i podeszłam do fotelu na którym siedział Ashton stając obok niego. Kiedy blondyn mnie zauważył złapał moje uda i pociągnął tak żebym usiadła mu na kolanach.
Jade wyjaśniła nam co i jak czemu nas zostawiają i resztę ważnych rzeczy. Prowadzili oni ośrodek wczasowy, więc każdy z nas dostał mały domek w którym zazwyczaj byli goście. Mieliśmy dwa samochody do dyspozycji. Jeden ten który wynajęliśmy sobie żeby tu dojechać i jeden który Jade udostępniała swoim gościom żeby mogli zwiedzać okolice.
Wyszliśmy z głównego domu w którym mieszkali właśnie gospodarze i przeszliśmy na parking gdzie były postawione samochody. Jade rozdzieliła nas na domki i dostaliśmy od niej klucze ona i Michael (mąż Jade) poszli oprowadzić Caluma i Zuz oraz Juls i Michaela.
Ashton otworzył samochód i zabrał z niego nasze walizki, a ja zabrałam z tylnych siedzeń nasze torby podręczne. Kierowaliśmy się w stronę naszego domku gdzie prowadziła ścieżka przez las który, otaczał cały ośrodek.
-Gotowa? - zapytał chłopak odkładając nasze walizki i zabierając nasze torby też na bok. Objął mnie czule ramieniem i otworzył drzwi od domku. Pachniało tu drewnem i lasem.
Dom był naprawdę spory i piękny, miał dwa piętra. Na dole była kuchnia salon i jedna łazienka a na górze sypialnia, garderoba i ogromna łazienka, oba piętra miały duże tarasy gdzie z dolnego można było zobaczyć las i kawałek trawnika u dołu a z górnego był widok na korony drzew i horyzont.
- Cudownie tu. - powiedział Ashton kiedy staliśmy na balkonie.
- Muszą być cudowne zachody słońca.
- Już wiem jak będziemy spędzać wieczory i poranki. - uśmiechnął się do mnie. Ja i dziewczyny stwierdziłyśmy, że jest jakiś dziwnie miły, troskliwy i bardziej kochany (o ile się tak jeszcze da) co było dziwne, chociaż miłe.
- Hej! - usłyszeliśmy z dołu głos Jade. Ruszyłam na dół żeby porozmawiać z dziewczyną. Po 30 minutach rozmowy dziewczyna wręczyła Ashtonowi mapę, gdzie pozaznaczała ładne miejsca i dobre knajpy po czym oświadczyła, że zostawia nas na tydzień.
Wszyscy wyszliśmy pożegnać ich kiedy wsiadali do samochodu i odjeżdżali na swoje wakacje.
- Może ognisko? - zapytał Calum, kiedy staliśmy na parkingu.
- Ja jestem za. - powiedziała Zuz, a reszta była po prostu takiego samego zdania.
Usiadłam wygodnie obok Ashtona który nakrył mnie od boku kocem w który był zawinięty.
Chłopcy zaczęli coś przygrywać na gitarach a dziewczyny stały z boku przy małym stoliczku robiąc pianki.Było naprawdę cudownie siedzieć z nimi przy ognisku i słuchać delikatnych gitar i śmiechu gdzieś w tle.
Około 3 w nocy zebraliśmy się do domków. Szłam z Ashtonem który obejmował mnie ramieniem i oboje śpiewaliśmy jakąś cichą pioseneczkę.
- Idziesz się ogarniać? - zapytał kiedy otwierałam drzwi. Nachylił się do mnie, delikatnie mnie całując. Wydałam z siebie tylko ciche 'mhym' bo chłopak nie dał mi szansy na odpowiedź.
Nie chciałam tego przerywać, ale stanie przed drzwiami i całowanie się nie było za bardzo dobrym pomysłem.Odsunęłam się w bok wchodząc do domu na co Ashton spojrzał na mnie zaskoczony unosząc jedną brew do góry.
Zaśmiałam się na widok jego pochylonej sylwetki i wyrazu twarzy.
- Oh no chodzi. - złapałam go za nadgarstek wciągająca do domu i zamykając drzwi. Chłopak chciał wrócić do tego co robiliśmy przed drzwiami ale stwierdziłam, że to nie jest najlepsza pora.
- Może się najpierw ogarniemy?- zapytałam widząc jego rozczarowanie, kiedy nie dała mu się pocałować. Uśmiechnął się do mnie.
- Dobry pomysł.
Weszłam na górę zdejmując ciuchy które śmierdziały ogniskiem. Zabrałam z walizki to co było mi potrzebne i poszłam do łazienki na drugim końcu korytarza.
Kiedy wyszłam Ashton właśnie wchodził do pokoju z ręcznikiem w pasie.
- Nie rób tak.- powiedziałam patrząc na niego od tyłu.
- Tak czyli jak? - zapytał obracając się do mnie z jednym ze swoich uśmieszków które mówiły tylko jedno.
- Doskonale wiesz o co mi chodzi. - podeszłam do niego.
- Nie chyba nie bardzo.
- Może po prostu jesteś idiotą. - złapałam za górę jego ręcznika podciągając go trochę.
- Idź się ubierz. - zaleciłam mu.- Właśnie po to tu przyszedłem.
- Po prostu to zrób. - odeszła do niego kierując się w stronę łóżka.
- A może mi potowarzyszysz? - udawałam, że zdejmuje koszulkę odsłaniając przy okazji połowę pleców.
- Nie ma. - Zaśmiałam się kładąc do łóżka.
- Ja bym nie był taki pewny! - nawet się nie zorientowałam kiedy chłopak leżał na mnie bez nawet głupiego ręcznika na sobie a ja pod nim bez bluzki której chyba nie polubił.
Jego ciało nadal trochę pachniało ogniskiem, jak zawsze było przyjemnie ciepłe i delikatne.
CZYTASZ
San Francisco/Ashton Irwin,5sos
ФанфикChcę wrócić z powrotem gdzie zaczęliśmy. Do letniej nocy. Wiesz, że to było właściwe. Wakacje które miały być zwykłym odpoczynkiem stały się przygodą na całe życie po poznaniu pewnego zespołu. Nie musimy nic mówić. Nie wypowiadać ani słowa. Na swoj...