Powrót, Niespodziewani goście 2/2

1.9K 195 17
                                    

Ciel:
Gdy lokaj niechciane otworzył drzwi, ku moim oczom ukazały mi się osoby bardzo dobrze znane. Ale czy na pewno byłbym w stanie przypuścić, że odwiedzą mnie one razem? Czy te osoby tak naprawdę zaplanowały pokazać się tu jako przyjaciele, czekający na otwarcie drzwi? A może najzwyczajniej obie te osoby nie spodziewały się siebie, a poczuły potrzebę zapukania w me drzwi?
- Kate? Grell? - ledwo zdołałem wykrztusić, ich obecność zadziwiła mnie i to cholernie. - Co wy tutaj robicie i to razem? - niedowierzałem w prawdziwość ich obecności. Może śnię, bądź posiadam halucynacje? Czy Sebastian, aby na pewno nie dolał mi czegoś do tej herbaty? Zacząłem śledzić wzrokiem poczynania znajomej. Wydawała się dość spięta pytaniem skierowanym w jej i Grell'a stronę. Przygryzała dolną wargę ust i rozglądała się dookoła siebie nerwowo, lecz unikała kontaktu wzrokowego z każdym z nas.
- Och, przystojniaczku zadajesz tyle pytań, a odpowiedź tylko jedna jest! - zaczął shinigami, będący już w skowronkach. Jedyne czego jestem teraz pewien, to tego że już zawsze będę żywić do niego nienawiść poprzez zabójstwo mojej ciotki, czując również wstręt i obrzydzenie przez używanie tych niestosownych zwrotów.
- Em, zadałem jedno pytanie. Dodatkowo kierowałem je głównie do mojej znajomej. - odpowiedź moja nie obchodziła natomiast czerwonowłosego boga śmierci, jego oczkiem w głowie, jak zawsze był mój kamerdyner. Niby przyzwyczaiłem się już do tego, że za każdym razem jak go widzi potrzebuje z jego strony ogromnej uwagi, dlatego wypina się przed nim i popisuje do niemożliwego. Wcześniej było mi to jednak obojętne, wydawało się już rutyną, ale teraz z wiadomych względów miałem ochotę pozbawić go tych obleśnych rąk, którymi dotykał Sebastiana.
- Może wejdźmy do środka i porozmawiajmy? - odezwała się w końcu Kate. Potwierdzająco skinąłem na to głową i zaprosiłem ją gestem wykonanym dłonią do środka. Niepewnie zaczęła kroczyć w stronę drzwi. Gdy przekroczyła ich próg zaraz za nią do mieszkania wparował nieznośny Sutcliff, wieszający się na Sebastianie.
- Puścisz ty do cholery mojego lokaja? Chyba widać, że nie ma ochoty na pieszczoty z twojej strony.- nie dało się ukryć mojego zirytowania. Mimika mojej twarzy nawet nazbyt oddawała stopień wrogości jakim darzyłem czerwonowłosego.
- Oj, od kiedy ty taki zazdrosny o Sebastianka? - dziwił się mężczyzna. Kamerdyner wykorzystał moją irytację w korzystny dla siebie sposób.
- Właśnie, może przedstawisz naszemu koledze powód zazdrości, Ciel? - nie potrafię opisać jak bardzo miałem ochotę go zabić za to prześmiewcze, sarkastyczne (dla mnie) pytanie i złośliwy wyraz twarzy.
- A wiesz co, bierz go Grell. - na te słowa shinigami prawie zemdlał, a Sebastian... cóż dostał za swoje. Na drugi raz będzie wiedział, że żarty z panicza grożą karą. Kate i ja natomiast przenieśliśmy się do mojego pokoju. Początkowo nie miałem pojęcia jak zacząć tą rozmowę. Ciekawiło mnie, skąd znała adres mojego zamieszkania, skoro nigdy jej go nie podawałem oraz dlaczego tu jest i to z nim? Miałem ochotę dowiedzieć się tego teraz, ale uważam że wyszedłbym przez to na niegrzecznego. Jeszcze odbierze to jako pretensję, bądź coś podobnego.
- Ładne mieszkanie. - zarzuciła na rozluźnienie, niewygodnej atmosfery.
- Ach, dziękuję. - odpowiedziałem w dość swobodny sposób.
- Dawno nie pisaliśmy ze sobą, dziwne. - pokiwałem na to głową, przyglądając się koleżance dokładniej niż kiedykolwiek przedtem.
- Cóż, nie odbierz tego jako coś niegrzecznego, ale przyzwyczaiłem się do tego, że to ty zaczynasz rozmowę. - zerknąłem na sufit i zawiesiłem na nim, na dłuższą chwilę wzrok.
- Em, ostatnio brak u mnie czasu wolnego, rozumiesz... tak bywa.
- Ta, oczywiście. Bardzo dobrze znam tego typu sytuacje. - nie potrafiłem odkleić wzroku od zwykłego, białego sufitu. Z pozoru nic szczególnego, zwykły sufit. Z drugiej strony, gdy zacznie się w niego wpatrywać, popada się w dziwny trans.
- Ciel... dlaczego przez ostatnie dni nie pojawiłeś się w szkole? - spytała dość śmiało, bez jakiegokolwiek skrępowania. Niepodobne do niej.
- Cóż, po szampańskim, niedzielnym wieczorze ledwo byłem zdolny do stania o własnych nogach... postanowiłem dlatego zrobić parę dni przerwy i skupić się na własnych pragnieniach, myślach... - dziewczyna zasłaniała usta dłonią w celu powstrzymania śmiechu na moje tłumaczenia. Nie ukrywam, że zdenerwowało mnie to. Sama doprowadziła moją osobę do tak tragicznego stanu, dodatkowo chamsko śmiejąc się z tego. - Zabawne. - ciężko było mi się obejść bez użycia tego słowa, szczególnie gdy widziałem jak dziewczynę przepełnia nazbyt dobra, pozytywna energia.
- Wybacz, ale gdy byłeś pijany gadałeś bardzo śmieszne rzeczy. - chichotała bez końca, coraz to głośniej.
- Doprawdy? Co niby wielce śmiesznego się wtedy dowiedziałaś? - oburzony, pragnąłem jej odpowiedzi.
- Cóż, początkowo gadaliśmy o studiach, ale potem zacząłeś mówić o tym swoim Sebastianie. - niekontrolowanie wytrzeszczyłem oczy.
- C-co takiego o nim mówiłem? - modliłem się, aby to nie była informacja typu "On jest demonem".
- Że go kochasz i nie wyobrażasz sobie życia bez niego, że żywisz do niego głębsze uczucia ale on tego i tak nigdy nie dostrzeże, i nie może. A potem jeśli się nie mylę zacząłeś płakać i zamawiać alkohol. - zamarłem, czułem ogromny wstyd. Jedyne co mnie pociesza to to, że Kate ma to za żart. Przynajmniej tak mi się wydaje. A Sebastian tego nie usłyszał i nie usłyszy. Jakbym zaczął gadać mu takie niby słodkie, romantyczne brednie to zapewne zacząłby to wykorzystywać, co nie byłoby dla mnie przyjemne.
- Człowiek nietrzeźwy, plecie bzdury. Jestem tego przykładem, niestety. - kończąc na tych słowach złapałem się za głowę, aby pokazać jak bardzo zażenowany teraz się czułem.
- Może zmieńmy temat... powiesz mi skąd masz adres mojego zamieszkania i co robisz tu z tym prostakiem w sensie Grell'em? - patrzyłem na nią podejrzliwie.
- Cóż, em... - wtedy do pokoju wtargnął zdyszany, pierwszy raz w życiu Sebastian. Nigdy nie widziałem tego demona w takim stanie. On ledwo chodził. Z jednej strony mi go szkoda, z drugiej niech wie, że z panicza nabijać się nie można. Grell jest chyba dumny z tego co u czynił mojemu lokajowi. A przynajmniej tak mogę wywnioskować z jego dziwnej osobowości. Żałuję, że musiałem go poznać na tyle blisko, aby wiedzieć co mu chodzi po głowie. Już miałem nakrzyczeć na Sebastiana, że pojawia się jak zwykle w nieodpowiednim momencie. Lecz nim zdążyłem otworzyć usta, dostrzegłem jak moja znajoma i mój lokaj pożerali się wzrokiem, na dodatek w niepozytywnym tego słowa znaczeniu. 
- Coś się stało? Dlaczego patrzycie na siebie jakbyście mieli walczyć na śmierć i życie? - dość zastanawiająca sytuacja, gdy poznawali się wyglądali na przyjaznych w stosunku do siebie. Czekałem z niecierpliwością na odpowiedź od któregoś z tej dwójki. Lecz milczeli. W pokoju nastała grobowa cisza. Wzdrygnąłem się. Nie miałem pojęcia co może teraz nastąpić. Wtedy do pokoju wparował nieznośny żniwiarz.
- Sebuś słonko dlaczego ode mnie uciekłeś, mój ukochany? - w jego oczach pojawiły się podejrzane iskierki. Nie mam pojęcia co oznaczały, ale pewne jest to że nic dobrego. Kątem oka spojrzałem na Kate, ponownie wydawała się spokojna. Wrogość zniknęła z jej twarzy. Kolejnie spojrzałem na Sebastiana. Niby nienawiść skierowana do dziewczyny prawie nie była widoczna, ale zmieszała się ona po części ze strachem przed nieobliczalnym shinigami.
----------------------------------------------------
Dla poczucia pełnego spokoju postanowiłem ulokować wszystkich nas w jednym pomieszczeniu, a dokładniej w salonie. Kazałem Sebastianowi zrobić nam herbatę. I ewentualnie jakieś przekąski. Zająłem miejsce na sofie. Liczyłem, że obok mnie zasiądzie, obecnie mój przyjaciel Sebastian. Lecz zamiast niego usiadła dziewczyna, która całkowicie nie starała się przestrzegać mojej przestrzeni osobistej. Nie chodzi tu o to, że sprawiało jej to problem, a pragnęła się jej trzymać. Najzwyczajniej miała ochotę przekroczyć wszelkie granice. Czułem się z tym niekomfortowo, Sebastian kierował w naszą stronę złowrogie spojrzenie, a przynajmniej ja miałem świadomość że nie było one przyjazne. Zbyt dobrze go znam, by twierdzić inaczej. Stawiając przede mną herbatę mruknął coś pod nosem. Dreszcz przeszedł mnie ma samą myśl, co by się stało gdybym zostawił go z Kate sam na sam. Dziewczyna przeżyłaby wtedy istny koszmar, o ile by przeżyła. Gdy zauważyłem, że każdy z gości zajął miejsce. Postanowiłem rozwiązać tu wszystkie zagadki lub inaczej zwane nurtujące mnie pytania.
- Kate... raczysz powiedzieć skąd znasz mój adres i co tu robisz z Grell'em? - dziewczyna zdenerwowana przełknęła ślinę. Bardzo długo zastanawiała się jakiej odpowiedzi ma mi udzielić. Wydawała się być zależna od mojej osoby. A bardziej niż swoje zdanie ceniła sobie moją opinię, irytujące.
- O-on... mi powiedział, wybacz Grell. - nie wierzyłem. Ten czerwonowłosy strach na wróble wiedział gdzie mieszkam.
- Grell... jakim cudem wiesz gdzie mieszkam? - zapytałem przez zęby Sutcliff'a.
- Dziewczyno, jak mogłaś mnie wydać?! Ehh... no bo... to całkiem zabawna historia. - spojrzałem na niego krzywo. Poczułem lekki strach przed wychodzeniem z domu, co jeśli obserwuje mnie cały czas. A co jeśli obserwuje nas... mnie i Sebastiana... co jeśli widział, że my... jakoś dziwnie to brzmi jak mówię o sobie i moim lokaju jak o "nas". No cóż, nie mam pojęcia w sumie na czym tak naprawdę stoimy. Wiem jedynie, że nasze relacje zmieniły się i to nieodwracalnie, na dobre według mego uznania. Ale chwila... czy byłoby dziwne gdybym nazywał Sebastiana moim "chłopakiem"? Nie, zaraz to dziwne i ach... nieistotne.
- Tak, Grell? Wyjaśnisz nam to jakoś racjonalnie? - na mojej twarzy rósł w siłę psychopatyczny, a zarazem złowrogi uśmiech. Powodowało to u Sutcliff'a dreszcze na całym ciele, dodatkowo nie te w pozytywnym znaczeniu. Podobało mi się to, że czuł strach do mojej osoby. Może poprzez to nabierze do mnie większego respektu? Hm, to by było interesujące.
- Śledziłem was, przystojniaki okej?! Nie mogłem się oprzeć... to silniejsze ode mnie! - siedzący w fotelu zaczął rzucać się niczym opętany. Odrażające.
- To wcale nie jest w porządku! Wiesz o tym? Czy mam ci to wytłumaczyć?! - o mało co, a gdyby nie dziewczyna i lokaj to wyszedłbym z siebie oraz uciszył raz na zawsze czerwonowłosego prostaka. Oboje starali się mnie utrzymać z dała od nieznośnego shinigami.
-----------------------------------------------------
Po około dwóch godzinach pożegnaliśmy naszych (nieproszonych) gości. Nareszcie mogłem odetchnąć z ulgą. Oczywiście nie mam na myśli przez to, że nienawidzę odwiedzin, ale uważam, że mogłyby być przynajmniej zapowiedziane. Ach, chyba zbytnio przyzwyczaiłem się do zachowań ludzi wieku XIX. Wizyty w tamtych czasach, zazwyczaj były zapowiadane nawet dwa tygodnie przed przybyciem, jeśli nie wcześniej. Respektowane były zasady panujące na określonym terenie. Teraz natomiast... zapowiedzenie wizyty nawet godzinę przed przyjściem uchodzi za kulturalne i rozważne. A zasady obejmujące określoną placówkę skreślają słowa "czuj się jak u siebie w domu", doprawdy w chorym świecie przyszło mi żyć.
Ledwo z korytarza, przeniosłem swoje ciało do kuchni. Patrzyłem na Sebastiana porządkującego naczynia w szafkach. Ten demon jest nieugięty. Jak on w ogóle jeszcze się trzyma? Myślałem, że spotkanie z Grell'em skłoni go do zapadnięcia w głęboki sen, jednak myliłem się. Szybko wypoczął podczas konwersacji w salonie i teraz zajmuje się swoimi zadaniami. Godny podziwu kamerdyner. Postanowiłem dlatego podejść w jego stronę i zachęcić do zmiany planów.
- Dobrze się spisałeś, możesz odłożyć porządki na jutro. - objąłem go od tyłu bardzo mocno. Ciężko było mi opisać jak przyjemny jest on w dotyku.
- Ach, paniczu jesteś wycieńczony. Proszę połóż się na sofie zaraz do ciebie wrócę, tylko dokończę pracę. - zaniósł obolałego mnie do salonu, który łączył się z kuchnią. Już miał ode mnie dochodzić, kiedy to postanowiłem go przy sobie zatrzymać. Kładąc moją osobę postanowiłem pociągnąć za skrawek jego koszulki, aby ciałem upadł na mnie.
- A może, zamiast pracy wrócimy do tego co nam przerwali? - rzuciłem ciemnowłosemu zachęcające go do siebie spojrzenie.
- Ciel... - ostatnie co zdołał powiedzieć, nim zdążyłem wbić się w jego usta.

Siema, siema nareszcie napisałam ten rozdział! Nawet nie wiecie jak się cieszę c: zaczęły się (dla mnie) wakacje co oznacza częstsze pisanie rozdziałów yeeaaah co nie? Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z mojej pracy. To tyle, już kończę was zanudzać i żegnam c:

Do końca tego obłąkanego świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz