*pov Justine*
Obudziłam się rano w objęciach brązowowłosego. Było mi wygodnie i co najważniesze co zabrzmi dziwnie czułam się bezpieczna. Remus wtulił się w moje włosy nie przestając mnie tulić do siebie.
-Luniaczku wstajemy-szepnełam na jego ucho delikatnie gładząc palcami jego ręke.
Usłyszałam tylko w odpowiedzi cicho warknięcie lub mruk a poczułam, że Lupin przysuwa mnie mocniej do siebie i zaciska ręce na moich biodrach.
-Lupin... Naprawde musimy wstawać-powiedziałam całując jego szczęke i powoli wyswabadzając się z jego objęć.
-Justinee... Wracaj do mnie. Zimno tutaj-Remus wyciągnął ręce do mnie jak do przytulenia ze smutną minką. Już po chwili poczułam jak chłopak przytula się do moich pleców i całuje bark. Przez tą pieszczote cicho zamruczałam a Lunatyk wykorzystując to przewrócił mnie na plecy i podwiną bluzke całując w brzuch. Ja na to reagowałam śmiechem a on nie przerywał pieszczoty co dla mnie było katorgą. Poczułam jak robi mi malinke na brzuchu a po tym wyjął głowe spod bluzki i spojrzał w moje oczy. Ja tylko pokiwałam głową na tak. Remus pocałował mnie w nosek i pozbył się mojej bluzki.~skip time bo lemona nie będe pisać~
Wtuliłam się w nagi tors Remusa całując go w usta. Uśmiechnął się i odwzajemnił pocałunek cicho mrucząc i dotykając moich pleców.
-Kocham cię-wymruczał w moje usta skradając kolejny pocałunek.-Jesteś moją kotwicą
-Ja ciebie też kocham-odpowiedziałam uśmiechając się jak głupia i przymykając oczy. Niestety naszą wspólną chwilą nie mogliśmy się długo cieszyć gdyż do pokoju Lunatyka wparował Syriusz o dziwo sam.
-Remus! Mój kochany już masz to za sobą!-krzyknął uradowany podbiegając do nas a w ostatniej chwili wpadł na tarcze wytworzoną przez chłopaka. Przez co upadł z głośny hukiem na podłoge.-A ty się chociaż zabezpieczyłeś aby później nie było mały Lupiniątek?
-Tak Łapo zabezpieczyłem się-odpowiedział znudzonym głosem i pocałował mnie w czoło. Posłałam swojemu chłopakowi uroczy uśmiech przez co się rozpromienił.
-Dobra Łapo powiedz po co przyszedłeś-Remus ubrał spodnie i podszedł do przyjaciela i podniósł go otrzepując z niewidzialnego kurzu.
-Przyszedłem zobaczyć co u was... A tak całkiem szczerze to zobaczyć czy nie jesteś już prawiczkiem-Black krzyknął uradowany przytulając Lunatyka i chcąc przytulić mnie ale rozmyślił się w ostatniej chwili i przybił ze mną żółwika przez co nie bardzo wiedziałam o co mu chodziło.
-A tak w ogóle to... Remusie wiesz, że dzisiaj jest pełnia?-Czarnowłosy jak nigdy był poważny i spojrzał na Remusa ze współczuciem(?) w oczach.
-Tak... Zdaje sobie z tego sprawę-powiedział skruszony i usiadł obok mnie na łóżku. Przytulił się do moich nóg wodząc dłonią po udzie przez materiał kołdry ale i tak to czułam.-Justine możesz tą noc i następną przenocować u chłopaków lub jakieś dziewczyny? Nie chce ci zrobić krzywdy tym czym jestem.
-A co jak powiem, że chce zostać? I nie obchodzi mnie tym kim jesteś tylko jaki jesteś. A jesteś moich całym światem-powiedziałam trzymając materiał kołdry ponad biustem i całując chłopaka w czubek głowy.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale Remusie Johnie Lupin. Zostaje tutaj z tobą podczas pełni i nic ani nikt mojej decyzij nie zmieni.
Syriusz uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu by po chwili wręczyć kartke i teleportować się z pokoju Lupina z wielkim hukiem. Otworzyłam karteczke i zobaczyłam napisane na czerwone litery które układały się w zdanie...***********
Wróciłam! Po miesiącu nie wstawianie rozdziału 😂😂 cieszmy się i radujmy! Was też ciekawi co będzie napisane na tej kartce?
No a książka zajmuje #9 miejsce w General FfA ten rozdział powstał bo wiele osób o niego prosiło (zboczuszki prosiły o rozdział z lemonem ale nie potrafie tego pisać xd)
Do nexta hunce 😘
CZYTASZ
Innymi oczami Justine Death: Huncwoci-rok piąty [zakończone] [korekta]
FanfictionNazywam się Justine Death i jestem czarownicą mugolskiego pochodzenia.Mam 15 lat i należe do Gryffindoru. Z huncwotami mam niewiele wspólnego.No może poza Remusem.Huncwoci to:James Potter,Syriusz Black,Remus Lupin i Peter Pettigrew.Nie będe wam o ni...