Obudziło mnie jakieś przeczucie i czyjś dotyk. Gdy otworzyłam oczy, nie od razu odzyskałam ostrość widzenia. Zobaczyłam, że Yusei nade mną siedział i się we mnie wpatrywał. Zapewne czekał, aż się obudzę. Kiedy zamrugałam parę razy powiekami zdziwiona jego widokiem, on się do mnie uśmiechnął i mnie pocałował. Zarumieniłam się, gdy mnie puścił. Byłam zdezorientowana.
- C-c-co się stało? - spytałam.
Zobaczyłam, że facet ściska w dłoni moją kurtkę. Przypomniałam sobie, gdzie jestem i co się działo. Spojrzałam mu w oczy. Patrzył na mnie delikatnym wzrokiem.
- Dziękuję, - powiedział. - Jestem rozczulony. Zatroszczyłaś się o mnie.
Chciałam mu pomóc. Uśmiechnęłam się do niego i zarumieniłam delikatnie. Chłopak objął mnie i chwycił mój podbródek w ręce. Znów pocałował mnie, przykładając usta do mojej kości policzkowej, zjechał językiem w dół mojej szczęki. Całował i lizał moją skórę, przechodząc na moje czoło, dokładnie badał moje usta. Łaskotał mnie, cicho chichotałam. Jednak nie mogłam tak długo wytrzymywać. Odepchnęłam chłopaka i tym razem ja polizałam go po twarzy, idąc w górę jego szczęki. Był gorący. W końcu się puściliśmy. Odsunęłam się od niego, a on znów usiadł opierając się o ścianę przy mnie.
- Wiesz... - zaczął. – Jeszcze nikt nigdy tego dla mnie nie zrobił. Nikt nie dał mi kurtki, nikt nie przynosił mi różnych rzeczy. Ty byłaś pierwsza.
Uśmiechnęłam się od słów chłopaka. Wyciągnęłam do niego rękę i pogładziłam go po policzku. Nic nie mówiłam. Uśmiechnął się do mnie szczerze. Gdy na nich spojrzałam, okazało się, że inni mężczyźni nadal drzemali. Tak naprawdę nie wiedziałam, ile czasu zdążyło minąć. Gdy spojrzałam przez okno, zaczynało się ściemniać. Uśmiechnęłam się do siebie. Wstałam na kolana, podnosząc się z podłogi. Szatyn zgiął nogi w kolanach i wstał. Obudziliśmy wszystkich, lepiej było tam ich nie zostawiać. Kiedy się obudzili, przez chwilę nie mogli się zorientować, gdzie są. Gdy wyszliśmy z domku zapytałam chłopaków:
- Macie jakąś farbę w spreju albo scyzoryk?
Przez chwilę myśleli, jakby nie będąc pewnym, co zamierzam uczynić. W końcu Crow włożył rękę do kieszeni i podał mi zielony scyzoryk.
- Masz. – powiedział.
Starałam się zrobić to na szybko. Wyryłam w drzewie obraz chłopaków i mnie. Odwróciłam się do nich. Mężczyźni uśmiechnęli się i pokiwali głowami z uznaniem.
- Dzisiaj było ekstra. – powiedziałam do nich.
CZYTASZ
Mój kumpel, Yusei
FanfictionNa jednym z warszawskich osiedli mieszka trzech japońskich bandytów. Chłopaków łączy silna więź. Pomiędzy opustoszałymi budynkami znajduje się ich świat. Poprzysięgli sobie oni chronić jego mieszkańców oraz starać się o polepszenie warunków życia. J...