I

76 7 3
                                    

Liam

Leżałem w domku Hermesa, czytając książkę, gdy nagle drzwi z hukiem otworzyły się, a do pokoju wpadł zdyszany Jack.

- Liam, Hejron prosi żebyś do niego przyszedł.

" Wiedziałem że, nie powinienem łamać nosa temu debilowi od Aresa " - pomyślałem.

Wstałem i udałem się w kierunku wielkiego domu. Po drodze obserwowałem codzienne życie w Obozie Herosów. Widziałem grających w siatkówkę herosów, opiekujących się truskawkami satyrów i moich najbardziej znienawidzonych znajomych od Aresa przystrajających swój domek wygiętą tarczą.

Stanąłem u progu wielkiego domu. Wyciągnąłem rękę żeby zapukać, ale drzwi otworzyły się same, a przede mną stała Rachel Elizabeth Dare. Była ona trzydziestoletnią kobietą, a w obozie pełniła rolę wyroczni. Jej rude kręcone włosy opadały na drobne ramiona, delikatną twarz miała całą umazianą w farbie. Mając 15 lat czułem się przy niej taki głupi, zawsze uważałem, że wie o świecie bogów więcej, niż każdy heros znajdujący się w tym obozie, choć sama nie była półboginią. Minęliśmy się w progu, ja udałem się w kierunku salonu, a ona opuściła budynek. Usiadłem na kanapie i rozglądając się po pokoju zauważułem śpiącą głowę lamparta. Po jakiś dwudziestu sekundach z góry usłyszałem:

- Witaj Liamie. - Ze schodów zszedł Hejron. Centaur szkolący herosów od setek, a może nawet tysięcy lat.

- Wzywałeś mnie?

- Owszem, mam do ciebie kilka pytań.

- Hejronie, on sobie na to zasłużył! Próbował wsadzić satyra głową do śmietnika!!

- O czym ty mówisz?

- Yyyyy... Może uznamy, że nie było tematu?

- Dobrze, ale wrócimy do tej rozmowy. - powiedział szorstko centaur

- To po co mnie wezwałeś?

- Zaczynam się poważnie martwić. Jesteś jedynym nieuznanym herosem w obozie, a przebywasz tu od dwóch lat.

- Jest to trochę dziwne, ale jeżeli musi tak zostać, to już się z tym pogodziłem.

- Liamie, chodzi o to, że przeczesałem cały Olimp, żeby dowiedzieć się kto jest twoim boskim rodzicem. Najgorsze jest to, że nadal go nie znalazłem. - Spojrzałem badawczo na centaura i zacząłem się zastanawiać, czemu moje pochodzenie jest na tyle ważne, żeby stawiać cały Olimp na nogi. - Może zestaw przygotowanych przeze mnie pytań pomoże nam to określić?

- W sumie, to możemy spróbować.

Centaur wyjął kartkę i zaczął czytać:

- Jaki z czterech żywiołów najbardziej cię fascynuje?

- Woda.

- Ulubione jedzenie?

- Hmmm... Raczej takiego nie posiadam.

- Może, jaki jest twój ulubiony kolor?

- Ciemno granatowy, prawie czarny.

Po dwóch i pół godziny Hejronowi chyba skończyły się pytania. Położył kartę na stoliku i powiedział:

- Poddaję się, nie mam zielonego pojęcia kogo jesteś synem.

- Fakt że moja mama nie żyje, nie ułatwia sprawy.

- Nie mów tak. - Powiedział centaur i złapał mnie za ramię. - To nie twoja wina.

Przypomniałem sobie ten czas, kiedy tułałem się od jednego domu dziecka do drugiego. Po trzynastu latach takiego życia postanowiłem to przerwać i po prostu uciekłem. Przypadkiem natknąłem się na herosa, który bardzo mi pomógł. Przygarnął do siebie, zapisał do szkoły i wysłał do Obozu, żebym dowiedział się czegoś o sobie, nie widziałem się z nim od kilku lat, bo aktualnie mieszka w Phoenix ze swoją żoną, ale bardzo dużo mu zawdzięczam.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk konchy mówiący, że wybiła pora kolacji. Rozejrzałem się po salonie w Wielkim Domu, ale Hejrona już tu nie było. Po drodze zastanawiałem się, ile czasu spędziłem w salonie, myśląc nad swoją przeszłością. Ale już po chwili zapach jedzenia skierował moje myśli w kierunku kolacji. Usiadłem przy stoliku Hermesa, który jak zawsze był pełny. Pomyślałem o dwóch bułkach z truskawkowym dżemem, a one natychmiastowo pojawiły się na talerzu przede mną. Wsłuchem się w rozmowę dwóch chłopców z mojego domku na temat planu obrzucenia domki Aresa papierem toaletowym. Zostawiłem pół bułki i stanąłem w kolejce do złożenia ofiary. Po dwóch minutach czekania stanąłem przed grillem, do którego wrzuciłem jedzenie. Bułka wylądowała w ogniu i natychmiastowo zmieniła się w dym.

" Ojcze, proszę powiedz mi kim jesteś" - poczekałem chwilę, mając nadzieję na szybkie uznanie, ale nic takiego się nie wydarzyło.

Jak wam sie podobał taki krótki prolog i ogólnie styl opowiadania?
~ Sebastian

Nieuznani [Wolno Pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz